Wprawdzie pierwsze satelity nie mają jeszcze wszystkich funkcjonalności, które będzie zapewniała ich kompletna sieć, to SpaceX chce ich użyć do zweryfikowania potrzeb związanych z wdrożeniem projektu Starlink. Mają anteny radiowe do komunikacji z Ziemią, silniki sterujące, które mogą je napędzać w przestrzeni kosmicznej, a także trackery gwiazd, które pomogą w nawigacji. SpaceX twierdzi, że satelity mogą nawet autonomicznie śledzić inne obiekty na orbicie za pomocą danych śledzenia Sił Powietrznych, by unikać kolizji z nimi. Jednak wystrzelone 23 maja satelity nie mają jeszcze możliwości komunikowania się ze sobą, co będzie niezbędną cechą sieci Starlink.
Był to jeden z najtrudniejszych projektów inżynieryjnych jaki kiedykolwiek widziałem i został wykonany bardzo dobrze
- powiedział podczas konferencji prezes SpaceX, Elon Musk, cytowany przez The Verge.
Ostatecznie celem jest zapewnienie internetu z kosmosu o globalnym zasięgu i z bardzo krótkim czasem opóźnienia w sygnale - czymś, z czym obecnie satelity mają problem. Większość satelitów znajduje się na znacznie wyższych orbitach niż te w projekcie Starlink.
Starlink to jedno z najbardziej imponujących przedsięwzięć SpaceX. Firma Elona Muska przewiduje umieszczenie dwóch grup satelitów na orbicie: jedna partia 4 409 satelitów, które będą działać w odległości od 550 do 1325 km nad Ziemią. Położenie kolejnej partia 7518 satelitów przewidziano nieco niżej, na wysokości między 335 a 346 km. Cała instalacja to w sumie 11 927 satelitów, które mają zapewnić łączność internetową dla naziemnych odbiorców.
Według szacunków Stowarzyszenia Przemysłu Satelitarnego (Satellite Industry Association) globalny satelitarny rynek transmisji szerokopasmowej (w tym przekazów telewizyjnych) jest wart ok. 128 mld dolarów.