Bloomberg podaje, że kierownictwo Google rozwija wewnętrzne narzędzie, które ma im umożliwić czuwanie nad organizacją zbiorowych protestów przez swoich pracowników. Dodatek do przeglądarki Chrome miałby umożliwić firmie także śledzenie rozmów dotyczących praw pracowniczych. Wtyczka miała zostać zainstalowana ma wszystkich komputerach pracowników i informować kierownictwo o wydarzeniach w kalendarzu, które obejmują przynajmniej 100 pracowników lub angażują do spotkaniach więcej niż 10 pomieszczeń.
Doniesienia te pochodzą z pracowniczej notatki, do której dotarł Bloomberg. Jej treść sugeruje, że "wtyczka jest próbą natychmiastowego powiadomienia szefostwa o wszystkich próbach organizowania się pracowników".
W środę 23 października Google wydało oficjalne oświadczenie w tej sprawie. Firma kategorycznie zaprzecza oskarżeniom. Tłumaczy się, że jest to powiadomienie typu pop-up, które ma uczulić ludzi przed automatycznym dodawaniem wydarzeń do kalendarzy zbyt wielu osób. Amerykańskie przedsiębiorstwo dodaje, że celem nowego dodatku jest redukcja rosnącego spamu związanego ze spotkaniami w kalendarzach. Wtyczka nie gromadzi danych personalnych oraz przeszła przez standardowe w firmie procesy rewizji pod kątem prywatności, bezpieczeństwa i legalności tego rozwiązania.
Zastrzeżenia wokół działań Google zgłaszane są też ostatnio w związku z ostatnimi wydarzeniami wewnątrz firmy, które łączą się z sytuacją pracowniczą w branży technologicznej. Coraz więcej ludzi włącza się w działania aktywistyczne i łączy się w pracownicze organizacje. Personel Google wyrażał swoje niezadowolenie w związku z aktywnością firmy w Chinach, działalnością w obszarze sztucznej inteligencji oraz kulturą pracy w przedsiębiorstwa.