Google chce w ten sposób uniknąć tysięcy pozwów indywidualnych lub pozwu zbiorowego, jak miało to miejsce przy Nexusie 6P. Tego smartfona firma z Mountain View produkowała razem z Huawei i był on obarczony wadą fabryczną. Urządzenie łapało bootloopa, czyli nieustannie się restartowało i nie dało się go używać. Zirytowani klienci kierowali przeciwko Google pozwy, a przedsiębiorstwo ucierpiało na tym zarówno finansowo, jak i wizerunkowo. Żeby się uchronić przed powtórką z tej sytuacji, producent Androida zdecydował się dodać do obecnych dokumentów zapis o zgodzie na dobrowolny sąd polubowny.
Żeby zrezygnować z tego zapisu, trzeba udać się na stronę Google, gdzie zamieszczony jest stosowny formularz. Jego wypełnienie skutkuje odstąpieniem od tego fragmentu umowy. W Unii Europejskiej problem nie występuje, ponieważ sam zapis zostałby uznany za nieobowiązujący. Tego rodzaju praktyki naruszają zbiorowe interesy konsumentów, czego nie dopuszcza UE. Mimo że Europejczycy nie mają się o co martwić, to sprawa jest intrygująca, ponieważ śladami Google mogą pójść kolejne firmy
W praktyce ten zapis oznacza, że w razie problemów ze smartfonem, jego właściciel zgłosi się bezpośrednio do Google. Jeśli jednak rozstrzygnięcie sprawy nie będzie satysfakcjonujące do klienta, może skierować ją do arbitrażu, a nie do sądu powszechnego. Dla Google to wygodne, ponieważ pozwala na załatwienie sprawy z dala od medialnego szumu i w dyskrecji. Sprawa ostatecznie i tak może trafić na wokandę, ponieważ prawo do sądu jest w USA niezbywalne. Jednak wyrażona wcześniej zgoda na sąd polubowny znacznie osłabia pozycję w sprawie przeciwko firmie z Mountain View.