Elon Musk i Twitter to długa i niekończąca się saga pełna zwrotów akcji. Szef Tesli i SpaceX zafundował nam jej kolejny rozdział, szybciej niż można było się spodziewać. 1 listopada ogłosił na portalu swoje przejście w tryb offline. Powodem, były wątpliwości przedsiębiorcy, co do tego czy Twitter jest dobrym miejscem. Takim z kolei wydawał mu się reddit, więc można było się spodziewać, że to tam Elon Muska przeniesie swoją internetową aktywność.
Ruch ten był również uzasadniony kłopotami, jakie sprowadziły na miliardera publikacje na portalu. Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd zabroniła mu publikacji wpisów, bez ówczesnej konsultacji z prawnikiem oraz zarządem Tesli, pod groźbą grzywny. Szczególną ochroną objęte miały być informacje dotyczące finansów przedsiębiorstwa. To pokłosie twitta, w którym Musk informował o chęci wycofania Tesli z giełdy, wykupując akcję po 420 dolarów. Posypały się pozwy od inwestorów, którzy poczuli się oszukani, po tym jak przedsiębiorca jednak nie zrealizował swojego pomysłu.
Mimo zapowiedzi odejścia, jego rozłąka z serwisem nie trwała zbyt długo. Trudno się dziwić, Musk jest showmanem, a na Twitterze zgromadził bardzo dużą widownie. Łącznie w serwisie obserwuje go 29,2 mln osób. Rezygnacja z tego kanału mogłaby być dla prezesa Tesli bolesna oraz kosztowna, bo jest to doskonałe miejsce darmowej reklamy. Nie dziwi więc, że Elon Musk wrócił na platformę, chociaż zaskakujące jest, że zrobił to tak szybko. Zajęło mu to 78 godzin i 20 minut. We wpisie pochwalił zespół SpaceX Dragon i skomentował testy multi-spadochronu.
Z powrotu Elona Muska zadowoleni są fani, którzy cieszą się, że nie uległ hejtowi.