Dlaczego warto zdecydować się na zakup telewizora z ubiegłego roku? Po pierwsze, ze względu na pieniądze. Ceny poszczególnych modeli zmieniają się dynamicznie, co oznacza, że telewizor, który w dniu premiery kosztował 10 tys. zł, kilka miesięcy później może być o kilkaset złotych (a w skrajnych przypadkach nawet o kilka tysięcy złotych) tańszy.
Do tego dochodzi również fakt, że nowinki technologiczne w telewizorach zazwyczaj wyprzedzają potrzeby konsumentów. Przykład? Na tegorocznych targach CES w Las Vegas producenci mocno promowali telewizory 8K. Sęk w tym, że większość z nas jeszcze przez długi czas nie wykorzysta potencjału tej rozdzielczości. Treści 8K nie znajdziemy dziś na Netfliksie oraz innych platformach VOD. Płyty Blu-ray UHD oferują rozdzielczość 4K, a telewizja kablowa wciąż znajduje się w erze Full HD.
W praktyce oznacza to, że telewizor z 2019 roku, a nawet z końcówki 2018 roku, nadal jest urządzeniem, które spokojnie posłuży nam kilka lat. Przy jednym zastrzeżeniu: nie może to być pierwszy lepszy model, który ściągniemy z półki w elektromarkecie. Warto uważać na pułapki, które często zastawiają na nas sami producenci, jak również sprzedawcy.
>> Kupujesz telewizor? Uważaj na sztuczki sprzedawców. Podpowiadamy, na co zwrócić uwagę
Poniżej znajdziecie mój wybór ośmiu ekranów w kilku przedziałach cenowych: 1 500 - 2 000 zł; 2 000 - 4 000 zł i 4 000 - 7 000 zł. Na co zwracałem uwagę przy wyborze? Mam dwie żelazne zasady:
1) Nie polecam ekranów Full HD. Obecnie niektórym wciąż wystarcza ekran z rozdzielczością FullHD (1080p). Warto jednak pamiętać, że telewizor ma nam posłużyć przez kilka lat. 4K powoli staje się obowiązującym standardem. W przypadku droższych modeli staram się też celować w matrycę z odświeżaniem 120 Hz (sprawdzi się lepiej przy oglądaniu sportu) i technologią HDR.
2) Nie polecam matryc IPS. W przypadku kupna ekranu LCD stajemy przed dylematem: VA czy IPS? Dla mnie wybór jest oczywisty. O ile matryca IPS oferuje lepsze kąty widzenia, o tyle w tak kluczowych aspektach, jak kontrast oraz czerń, z kretesem przegrywa z matrycą VA. Jeśli nie chcecie, aby telewizor wyświetlał "szarą czerń", to sugeruję odpuścić modele z matrycą IPS.
Poza tym zwracam również uwagę na funkcje Smart TV, dostępność aplikacji, odwzorowanie kolorów oraz na funkcje dedykowane graczom (niski input lag i dedykowany tryb Game Mode).
W kwocie do 2 tysięcy złotych bez problemu kupimy dziś 55-calowy telewizor 4K z przyzwoitą jakością obrazu. Niestety musimy pogodzić się tu z kilkoma kompromisami, takimi jak brak odświeżania 120 Hz, przeciętna jasność w trybie HDR czy też brak szerokiej palety barw.
Samsung UE55RU7102 fot. Samsung
To najtańszy telewizor na mojej liście. Znajdziemy tu ekran 4K (3840 x 2160) z matrycą VA oraz niskim współczynnikiem input lag (poniżej 10 ms!), co oznacza, że model ten mogę z czystym sumieniem polecić graczom. Pozytywnie zaskakuje kontrast i odwzorowanie czerni.
Znajdziemy tu także szybki system Tizen, który da nam dostęp do wielu aplikacji. Wady? Przede wszystkim niska częstotliwość odświeżania obrazu (50 Hz). Maksymalna jasność również pozostawia wiele do życzenia, ale trudno oczekiwać zbyt wiele, biorąc pod uwagę cenę sprzętu.
Philips 58PUS6504 Philips
To z kolei propozycja dla osób, które szukają taniego telewizora z większym ekranem. 58-calowy model Philipsa dysponuje wyświetlaczem 4K z matrycą VA (UWAGA: modele 43" i 65" posiadają matrycę IPS!) i częstotliwością odświeżania 60 Hz. Jego zalety to świetny design (choć niestety nie znajdziemy tu podświetlenia Ambilight) i bardzo przyzwoita jakość obrazu (jest HDR10+).
Za funkcje Smart TV odpowiada tu autorski system Philipsa SHAPI. Nie przypadł mi on do gustu tak bardzo jak Tizen czy WebOS, ale działa płynnie i jest dość intuicyjny.
W tej kategorii cenowej matryca 120 Hz i przyzwoity efekt HDR są już w naszym zasięgu. Nadal polecałbym jednak modele z przekątną 55 cali. Wychodzę bowiem z założenia, że lepiej kupić mniejszy telewizor ze dobrym obrazem, niż duży ekran z kiepską czernią, jasnością i kontrastem.
Samsung QE55Q60RA Samsung
To jeden z najtańszych modeli z flagowej serii telewizorów QLED od Samsunga. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o technologii QLED, to polecam zajrzeć do tego materiału.
Samsung Q60RA dysponuje ekranem 4K z matrycą VA (120 Hz). Charakteryzuje się bardzo przyzwoitą jasnością w trybie HDR. Pozostałe zalety tego modelu to system Tizen i tryb Ambient Mode 2.0. dzięki któremu po wyłączeniu ekran może pełnić funkcję cyfrowej ramki na zdjęcia.
Jest też Game Mode z niskim współczynnikiem input lag, wsparcie dla technologii AirPlay 2 oraz dedykowana aplikacja iTunes, której nie znajdziemy w modelach Samsunga z poprzednich lat.
Samsung UE65NU7102 fot. Samsung
4) Samsung UE65NU7102 (ok. 2 999 zł)
Jeśli mimo wszystko zależy wam na większym ekranie, to całkiem niezłą propozycją będzie 65-calowy model Samsunga NU7102. Znajdziemy tu ekran 4K i matrycę VA, ale częstotliwość odświeżania jest tu niestety zablokowana na 60 Hz. Jasność w trybie HDR także nie zachwyca.
Jakość obrazu ustępuje modelom z rodziny QLED, ale wstydu nie ma. Pozostałe zalety tego telewizora to niski input lag, bogate funkcje Smart TV (Tizen) i przyzwoity kontrast.
Sony Bravia 55XF9005 Sony
Sony 55XF9005 to model z 2018 roku, ale nawet półtora roku później zdecydowanie broni się w starciu z nowszymi modelami. Jest matryca VA, odświeżanie 120 Hz, a do tego dochodzi też znakomita jasność w trybie HDR, szeroka paleta barw (95% DCI) i niski input lag.
To, co w modeluXF9005 zachwyca najbardziej, to jednak kolory - soczyste i nasycone. Jeśli na tej półce cenowej znajdziecie telewizor z lepszym odwzorowaniem barw, to koniecznie dajcie znać. Ja takiego nie znalazłem. Sprzęt Sony jest na tym polu niemal bezkonkurencyjny.
Wady? Tak jak wspomniałem, nie jest to najmłodszy model. Oznacza to, że w przyszłości firma może traktować go nieco po macoszemu - np. w kwestii aktualizacji systemu Android. 55XF9005 działa bowiem na platformie Android TV, z której korzysta obecnie większość telewizorów Sony.
Telewizory do siedmiu tysięcy złotych (4 000 - 7 000 zł)
Jeśli jesteście wielbicielami ekranów OLED i "nieskończonej czerni", to mam dobrą wiadomość. Obecnie w cenie do 6-7 tys. zł bez problemu kupimy jeden z modeli OLED-ów na 2019 rok.
LG OLED55C9 LG
Model C9 charakteryzuje się nie tylko znakomitą jakością obrazu (4K, VA, 120 Hz, HDR10 i Dolby Vision) oraz świetnym designem, ale również rozbudowanymi funkcjami AI, które automatycznie dostosowują dźwięk i obraz do warunków panujących w pomieszczeniu.
Zalety modelu C9 to również system WebOS i wsparcie dla AirPlay 2. Gracze docenią obecność technologii Variable Refresh Rate (VRR) i Auto Low Latency Mode (ALLM). Pierwsza z nich może upłynnić rozgrywkę, a druga zmniejsza opóźnienie sygnału. Inną nowością, o której warto wspomnieć jest obecność portu HDMI 2.1., który potrafi przyjąć sygnał 4K/120 Hz
Samsung Q70R fot. Samsung
7) Samsung QLED QE55Q70RA (ok. 5 499 zł)
To drugi przedstawicieli rodziny QLED w zestawieniu. Model Q70R uznawany jest przez niektórych za nieformalnego następcę "kultowych" modeli z serii NU80XX. Telewizor dysponuje oczywiście matrycą VA z odświeżaniem 120 Hz i pokryciem szerokiej palety barw. Choć czerń ustępuje "OLED-owej doskonałości", to jednak na tle innych telewizorów LCD, Q70R bardzo pozytywnie się wyróżnia.
Q70R może być też dobrą propozycją dla graczy, ze względu na niski input lag i dedykowany tryb Game Mode. Podobnie, jak pozostałe ubiegłoroczne modele QLED, Q70R oferuje wsparcie dla AirPlay 2.
8) Panasonic 55GZ950E (ok. 6 999 zł)
Znakomitego OLED-a ma w swojej ofercie również Panasonic. Japończycy przyzwyczaili nas już do tego, że ich ekrany dysponują wybitną jakością obrazu, na co wpływ ma oczywiście autorski procesor HCX Pro. Panasonic 55GZ950 to w zasadzie telewizor kompletny.
Znajdziemy tu ekran 4K z matrycą 120 Hz i znakomitym odwzorowaniem ruchu. Jest też niski input lag, wysoka jasność w trybie HDR i pełne pokrycie palety barw (DCI = 99 proc). Swoją siłę model ten pokazuje przede wszystkim w czasie odtwarzaniu filmów UHD. Wady? Nie znaleziono.