We wrześniu YouTube zawarł ugodę z Federalną Komisją Handlu (FTC). W jej ramach platforma z filmami wideo musiała zapłacić 170 mln dolarów kary, za niedostosowanie serwisu pod dzieci. W teorii używanie YouTube'a jest dozwolone od 13. rok życia, ale oczywistym jest, że korzystają z niego także i młodsi użytkownicy. YouTube jednak udawał, że tak się nie dzieje i problem zamiatał pod dywan. FTC wymusiło na portalu także zmiany regulaminu, jedne z największy w historii serwisu. Te weszły w życie na początku tygodnia, w poniedziałek 6 stycznia. Najbardziej kłopotliwe są dla twórców treści, na których przerzucono odpowiedzialność i których portfele mogą ucierpieć ze względu na te zmiany.
Zgodnie z nowymi zasadami, to twórca musi zdecydować czy treści na jego kanale są odpowiednie dla dzieci poniżej 13. roku życia. Można to robić każdorazowo, ręcznie przy każdym wideo lub ustawić od razu cały kanał jako przeznaczony dla dzieci. Wykonanie takiego kroku wiążę się z sytuacją, że pod tymi materiałami nie będą wyświetlały się spersonalizowane reklamy. Zabraknie także karty informacji, sekcji komentarzy oraz ekranów końcowych, na których polecane są kolejne filmy. Kanały oznaczone jako przeznaczone dla dzieci będą miały automatycznie wyłączone te funkcje. Ponadto nie będzie do nich powiadomień, usunięte zostaną karty społeczności oraz możliwość zapisywania materiałów wideo na playlistach, również w sekcji "Do obejrzenia". Autorzy kanałów dla dzieci nie będą mogli także prowadzić relacji live.
YouTube fot. YouTube
Odbije się to na zarobkach osób tworzących treści. Jeśli FTC dojdzie do tego, że film nie został poprawnie oznaczony, może wyciągać konsekwencja za złamanie COPPA (Children’s Online Privacy Protection Act). Autorzy muszą także oznaczyć swoje starsze treści. Sprawdzaniem zgodności filmów z oznaczeniem będzie zajmował się również algorytm sztucznej inteligencji oparty na sieciach neuronowych