Tim Cook stara się dbać o środowisko, na tyle, na ile może to zrobić szef międzynarodowego koncernu produkującego urządzenia elektroniczne. Firma ma teraz kolejny pomysł, który może wnieść recykling na wyższy poziom. Zasoby krzemu i innych minerałów potrzebnych w sprzętach elektronicznych powoli się wyczerpują. Konieczne jest więc pozyskiwanie ich ze starych urządzeń. Apple chciałoby robić to na tyle skutecznie i na taką skale, by uniezależnić się od przemysłu wydobywczego, donosi Reuters. Już teraz w Teksasie firma korzysta z robota Daisy, który usuwa części z używanych iPhone'ów, które nie nadają się do odnowienia i sprzedaży jako tzw. sprzęt "refubrished". Daisy została przedstawiona po raz pierwszy w 2018 roku i potrafi wydobyć ze smartfona aż 14 różnych materiałów, które potem mogą być użyte w innych urządzeniach. W ciągu godziny Daisy jest w stanie rozebrać nawet 200 smarftonów.
Firma korzysta już z odzyskanej cyny i kobaltu, odzyskiwany jest również lit. Apple zakupiło także w zeszłym miesiącu pierwszą partię komercyjnego aluminium wolnego od węgla. Recykling traktują więc poważnie, ale czy ich plany są realne?
Pomysł Apple choć szczytny i wizjonerski, wydaje się być trudny w realizacji. Taką twierdzą eksperci zajmujący się naprawą iPhone'ów. Ich zdaniem firma powinna się skupić na budowaniu urządzeń, które będzie łatwo naprawić. Kyle Wiens, dyrektor wykonawczy w iFixit uważa, że to rozbuchane ego pozwala przedsiębiorstwu wierzyć, że mogą odzyskać wszystkie minerały, ale jego zdaniem nie jest to możliwe.
Przemysł wydobywczy nie jest zmartwiony planami Apple. Tom Butler, prezydent International Council on Mining and Metals, twierdzi, że pozycja Apple jest godna pozazdroszczenia, ponieważ firma może sobie pozwolić na odcięcie się od kopalni. Jego zdaniem jednak nie wszystkie przedsiębiorstwa będą w stanie postępować tak, jak producent iPhone'ów.