Google dostosowuje swoją politykę, do bieżącej sytuacji. Fake newsy są problemem od dawna, a koronakryzys zaostrzył ten problem, dodając kolejny obszar, w którym można tworzyć teorie spiskowe. Google nie chce przykładać ręki do propagowania tego rodzaju treści, w związku z czym zmieniło swoją politykę. Firma nie ma możliwości cenzury, gdyż nie dysponuje platformą mediów społecznościowych jak Twitter czy Facebook (a ta i tak byłaby utrudniona przez akt, który niedawno podpisał Donald Trump w tej sprawie), więc musiała problemem zająć się w inny sposób.
Jak donoszą zagraniczne media, m.in. CNN i CNBC, Google od przyszłego miesiąca nie zezwoli na wykorzystanie swoich platform reklamowych, do promowania teorii spiskowych związanych z koronawirusem. W przepisach, które wejdą w życie 18 lipca, określone jest to jako publikacja treści, które stoją w kontrze do przyjętego konsensusu naukowego.
Reklamy promujące takie treści w ogóle nie są dopuszczane do obiegu. Z kolei jeśli chodzi o artykuły przemycające teorie spiskowe, Google będzie mogło wyłączyć reklamowanie przez AdSense czy Ad Manager tylko w tym jednym artykule, bądź nawet wyłączyć reklamowanie na całym portalu. To, czy dojdzie do takich drastycznych kroków, zależne jest od przekroczenia procentowego progu naruszeń regulaminu (są jednak treści, jak te przedstawiające pedofilię, które skutkują natychmiastowym odcięciem finansowania). Google w 2019 roku uzyskał 135 mld dolarów przychodu z reklam, w grę więc wchodzą potencjalnie duże pieniądze.