Jak podaje portal uzhgorodka.uz.ua, do ataku stron rządowych doszło w nocy z 14 na 14 stycznia. Hakerzy zaatakowali strony internetowe ministerstw oraz rządowa aplikacja Dija - zamiast standardowych treści pojawia się tam czarny ekran z komunikatami w języku ukraińskim, rosyjskim i polskim.
"Wszystkie twoje dane osobowe zostały przesłane do globalnej sieci. Wszystkie dane na komputerze są zniszczone i nie ma możliwości ich odzyskania. Wszystkie informacje o tobie stały się publiczne, bój się i czekaj na najgorsze. To za twoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Za Wołyń, za OUN UPA, za Galicję, za Polesie i za tereny historyczne" - tak brzmi komunikat, który pojawił się m.in. na stronie ukraińskiego MSZ.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Komunikat jest też spisany w języku polskim, jednak błędy językowe wskazują, że tekst został przetłumaczony w jednym z internetowych translatorów. Jak podaje portal, grafika z komunikatem została umieszczona na stronie rządu Ukrainy, ale też Ministerstw - Energii, Edukacji, Polityki Agrarnej, Spraw Zagranicznych czy Skarbu Państwa. Do godziny 8 grafiki te zniknęły ze stron ministerstw - Spraw Wewnętrznych, Obrony, Infrastruktury, Kultury, Zdrowia, Sprawiedliwości oraz Finansów.
- Hakerzy zaatakowali ukraińskie strony rządowe. Jest za wcześnie, by wyciągać wnioski, ale mamy długą historię rosyjskich ataków wobec Ukrainy - powiedział rzecznik MSZ Ołeh Nikołenko. Jak dodaje Reuters, władze Ukrainy są pewne, że za atakiem stoi właśnie Rosja.