We wtorek 5 lipca Parlament Europejski przyjął akt o usługach cyfrowych (DSA) oraz akt o rynkach cyfrowych (DMA). Nowe przepisy w założeniu mają uregulować wpływ firm z branży technologicznej na społeczeństwo i gospodarkę. Wyznaczają też normy funkcjonowania i świadczenia usług przez te podmioty zgodnie z podstawowymi prawami i wartościami obowiązującymi w UE.
Posłowie PE przyjęli akt o usługach cyfrowych 539 głosami "za", przy 54 głosach przeciw i 30 głosach wstrzymujących się, zaś akt o rynkach cyfrowych – 588 głosami "za", przy 11 głosach przeciw i 31 głosach wstrzymujących się.
Nie jest tajemnicą, że przyjęte przez UE przepisy są przede wszystkim wymierzone w działalność tzw. Wielkiej Piątki, znanej też pod nazwą GAFAM. Chodzi oczywiście o pięć najpotężniejszych firm ze świata Big Tech - Google'a (obecnie Alphabet), Amazona, Facebooka (obecnie Meta), Apple'a i Microsoftu. Rosnąca potęga tych podmiotów już od lat budziła liczne obawy ze strony unijnych prawodawców.
Jak czytamy na stronach Parlamentu Europejskiego, akt o usługach cyfrowych jasno określa obowiązki dostawców usług cyfrowych. Ma on umożliwiać walkę z rozprzestrzenianiem się nielegalnych treści, dezinformacją i innymi zagrożeniami społecznymi. Obowiązki te są proporcjonalne do rozmiaru platformy i stwarzanego przez nią zagrożenia dla społeczeństwa.
Dzięki DSA kończy się czas wielkich platform internetowych, które zachowują się tak, jakby były 'zbyt duże, by się nimi przejmować'. DSA ustanawia jasne, zharmonizowane obowiązki dla platform – proporcjonalne do wielkości, wpływu i ryzyka
- tłumaczy Thierry Breton, unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego.
Nowe obowiązki nałożone na firmy to m.in.:
Dodatkowe obowiązki nałożono na platformy internetowe oraz wyszukiwarki internetowe, z których usług korzysta co najmniej 45 mln użytkowników miesięcznie - chodzi tu więc m.in. o Facebooka, Twittera, Instagrama czy wyszukiwarkę Google.
Należą do nich zapobieganie zagrożeniom systemowym (np. rozpowszechnianie nielegalnych treści, negatywny wpływ na przestrzeganie praw podstawowych, procesy wyborcze, zdrowie psychiczne oraz przyczynianie się do przemocy ze względu na płeć) i poddawanie się niezależnym kontrolom. Ponadto użytkownicy zyskają możliwość wyboru, czy chcą otrzymywać rekomendacje oparte na profilowaniu. Platformy będą musiały udostępniać dane i algorytmy odpowiednim organom i badaczom.
- Przez zbyt długi czas giganci technologiczni korzystali z braku zasad - mówi sprawozdawczyni aktu o usługach cyfrowych Christel Schaldemose. - Cyfrowy świat stał się Dzikim Zachodem, na którym zasady ustalają najwięksi i najsilniejsi. Ale w mieście pojawił się nowy szeryf - DSA - dodaje.
Akt o rynkach cyfrowych (DMA) określa z kolei wymogi dla dużych platform internetowych pełniących rolę strażników dostępu, czyli takich, których dominująca pozycja na rynku sprawia, że konsumenci są niemal zmuszeni z nich korzystać. Przepisy mają stworzyć uczciwsze środowisko biznesowe i poszerzyć oferty usług dla konsumentów.
By zapobiegać nieuczciwym praktykom biznesowym, strażnicy dostępu będą musieli:
Strażnicy dostępu nie będą już mogli:
Nie akceptujemy już 'przetrwania najsilniejszych finansowo'. Celem jednolitego rynku cyfrowego jest to, by do Europy trafiały najlepsze firmy, a nie tylko te największe. Dlatego też musimy się skupić na wdrażaniu przepisów. Potrzebujemy odpowiedniego nadzoru, aby upewnić się, że dialog regulacyjny działa. Dopiero gdy będziemy prowadzić dialog równych sobie, będziemy mogli uzyskać szacunek, na jaki zasługuje UE; a to jesteśmy winni naszym obywatelom i przedsiębiorstwom
- mówi sprawozdawca aktu o rynkach cyfrowych Andreas Schwab z Grupa Europejskiej Partii Ludowej.
Na straży przyjętych przepisów ma stać Komisja Europejska. Również ona będzie odpowiedzialna za nakładanie kar na firmy, które nie dostosują się do nowych regulacji. KE może nałożyć grzywnę w wysokości nawet 10 procent łącznego globalnego obrotu w poprzednim roku obrotowym i nawet 20 procent w przypadku ponownego złamania przepisów.