27 czerwca w ostatnich województwach zmieniono format nadawania cyfrowej telewizji naziemnej na DVB-T2/HEVC. Starsze odbiorniki nie obsługują tego standardu, więc w celu odbierania telewizji konieczna jest wymiana telewizora lub dekodera.
Zmiana miała dotyczyć wszystkich nadawców. W ostatniej chwili - w marcu, zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem procesu zmiany standardu - okazało się jednak, że TVP (a dokładnie MUX-3 i MUX-8) będzie mogło nadawać w starym formacie do 2023 roku. Wnioskował oto Mariusz Kamiński, szef MSWiA, a Urząd Komunikacji Elektronicznej przychylił się do jego apelu. Tak więc na starych telewizorach nie można obejrzeć bezpłatnych prywatnych kanałów, a tylko publiczne kanały od TVP oraz Metro, Zoom TV, Nowa TV i WP.
Do tej zmiany odnosi się w piśmie skierowanym do prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej Jacka Oko Marcin Wiącek. Rzecznik Praw Obywatelskich zwraca uwagę, że decyzja prezesa UKE musi być "także rozpatrywana przez pryzmat zagwarantowanego w Konstytucji RP prawa do informacji (art. 54), zasady pluralizmu mediów (art. 14) oraz zasady rzetelności i pluralizmu (wolności) wyborów".
"Nie bez znaczenia bowiem pozostaje - w świetle decyzji, która może wywoływać skutki do 31 grudnia 2023 r. - okoliczność wyborów samorządowych i parlamentarnych, które zgodnie z kalendarzem wyborczym mają się odbyć w tym właśnie roku" - czytamy w komunikacie na stronie RPO.
Rzecznik przypomina, że Konstytucja "formułuje trzy odrębne wolności jednostki, które są nie tylko wzajemnie powiązane, ale i współzależne; wolność wyrażania swoich poglądów, wolność pozyskiwania informacji oraz wolność rozpowszechniania informacji".
"Użyte w art. 54 Konstytucji pojęcie 'pogląd' musi być w ocenie Trybunału Konstytucyjnego rozumiane jak najszerzej. Nie tylko jako wyrażanie ocen, w tych szczególności kontrowersyjnych, ale również informowanie o faktach. Należy też przyjąć, że pojęcia 'pozyskiwanie informacji' oraz 'rozpowszechnianie informacji' dotyczą nie tylko informacji o faktach, lecz także o poglądach" - czytamy. I dalej: "Zakres znaczeniowy swobody pozyskiwania informacji obejmuje pozyskiwanie zarówno informacji, jak i idei, analogicznie jak w Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności oraz Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej".
Dalej RPO podkreśla, że "wolność pozyskiwania informacji obejmuje nie tylko uprawnienie do uzyskania informacji w sferach wskazanych w art. 61 Konstytucji RP, ale również prawo do poszukiwania informacji przez podmiot zainteresowany na własną rękę, a więc niezależnie od obowiązków informacyjnych nałożonych na inne podmioty, z zastosowaniem wszelkich sposobów mieszczących się w granicach ustaw, zwłaszcza za pomocą środków społecznego przekazu".
Jak zwraca uwagę w piśmie rzecznik, decyzja prezesa UKE dotknęła 2,5 mln osób, które "zostały pozbawione wolności pozyskiwania informacji za pośrednictwem telewizji innej niż telewizja publiczna". Wiącek ocenił, że "skutek ten nastąpił mimo możliwości uzyskania dofinansowania zakupu dekodera lub telewizora obsługującego nowy standard telewizji", co "zapewne wiąże się z faktem, że dofinansowanie ma charakter częściowy, a więc odzyskanie dotychczasowej możliwości odbioru stacji komercyjnych wymaga poniesienia dodatkowych kosztów własnych".
"Decyzja Prezesa UKE doprowadziła zatem do zróżnicowania obywateli w faktycznej możliwości swobodnego korzystania z przysługującej im wolności konstytucyjnej" - zauważa RPO i dodaje, że " jest to bardzo poważny problem rodzący szereg wątpliwości w zakresie konieczności podjęcia przedmiotowej decyzji, a także uprzedniego wyważenia przez Prezesa UKE wartości konstytucyjnych, które zostaną ograniczone dla ochrony innej wartości".
Wiącek zwraca uwagę na aspekt wyborczy. Jak zaznacza, "nie tylko wolne wybory, ale także wolność wypowiedzi, a w szczególności wolność debaty politycznej, stanowią wspólnie fundament każdego systemu demokratycznego".
RPO podkreśla, że dla zapewnienia wyborcom jak największej wiedzy dot. "podmiotów biorących udział w wyborach", konieczne jest "zagwarantowanie obywatelom rzeczywistego dostępu do jak najszerszego spektrum informacji i poglądów - a więc zarówno do mediów publicznych, jak też komercyjnych". Decyzja prezesa UKE, zdaniem Wiącka, "zakłóciła tę równowagę".
"W tym kontekście należy podkreślić, że sytuacja, w której w czasie kampanii wyborczej część obywateli nie będzie miała - z przyczyn od nich niezależnych - swobodnego dostępu do głównych komercyjnych stacji telewizyjnych, może w przyszłości być źródłem wątpliwości co do tego, czy - jak to ujął Sąd Najwyższy - władza publiczna zapewniła 'nieskrępowany (prawnie i faktycznie) pluralizm mediów'" - czytamy. "Pojawia się w szczególności pytanie, dlaczego w czasie tak newralgicznym dla demokracji, z preferencji wynikających z decyzji Prezesa nie mogą skorzystać inne stacje telewizyjne, które dotychczas były powszechnie dostępne" - napisał RPO.