Parlament Europejski zatwierdził na początku października nowe przepisy dotyczące ujednolicenia standardu ładowania. Od jesieni 2024 roku wspólnym złączem ładowania smartfonów będzie USB-C. Przypomnijmy, że Bruksela już od dekady pracowała nad wyznaczeniem uniwersalnego standardu, z którego będą korzystać wszystkie urządzenia mobilne sprzedawane na terenie Unii Europejskiej.
Wielu producentów smartfonów już dawno dobrowolnie przerzuciło się na standard USB-C. Tymczasem smartfony marki Apple wciąż korzystają ze złącza Lightning. Amerykańska firma z Cupertino dotychczas nie chciała zgodzić się na wprowadzenie zmian w swoich urządzeniach - aż do teraz.
Więcej informacji ze świata technologii przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Szef marketingu Apple Greg Joswiak został zapytany, czy firma zmieni standard z Lightning na USB-C, aby dostosować się do unijnych przepisów. - Oczywiście będziemy musieli się podporządkować, nie mamy wyboru - powiedział w wywiadzie dla "The Wall Street Journal".
Joswiak nie podał jednak żadnych konkretów. Nie wiadomo, kiedy Apple miałoby zmienić złącza w swoich smartfonach. Szef marketingu Apple nie jest zadowolony z nowych unijnych przepisów. - Uważamy, że podejście byłoby lepsze dla środowiska i lepsze dla naszych klientów, gdyby rządy nie były tak nakazowe - mówił.
Przypomnijmy, że od 2020 roku smartfony Apple są sprzedawane bez ładowarek i słuchawek w zestawie. Firma tłumaczy, że robi to w trosce o ekologię. Jednak władze Brazylii nie uznały tłumaczenia firmy i 6 września br. nakazały Apple anulowanie sprzedaży iPhone'a 12 i nowszych modeli, a także nakazały zawiesić sprzedaż każdego modelu iPhone'a, który nie jest dostarczany z ładowarką. Dodatkowo nałożono grzywnę w wysokości 2,34 mln dolarów.
Firma Apple nie posłuchała brazylijskiego rządu, więc w połowie października br. zapadł kolejny wyrok. Amerykańskiemu producentowi smartfonów wlepiono kolejną grzywnę - tym razem w wysokości 19 mln dolarów - podaje serwis Engadget.