Grudzień 2002. Polscy piłkarze wciąż leczą moralnego kaca po fatalnym występie na mundialu w Korei i Japonii, a Adam Małysz przygotowuje się do startu w kolejnej edycji Turnieju Czterech Skoczni, gdzie będzie musiał uznać wyższość Janne Ahonena i Svena Hannavalda. Stacje radiowe - oczywiście na zmianę z "Last Christmas" - "katują" nas przebojami Garou, Shakiry, Wilków i Kasi Klich. Do kin wchodzi "Władca Pierścieni: Dwie Wieże" - druga odsłona trylogii fantasy Petera Jacksona.
W polskich domach trwają przygotowania do świąt Bożego Narodzenia. Polacy ruszają do sklepów po prezenty. Dosłownie ruszają, bo handel internetowy dopiero nad Wisłą raczkuje. Działa już co prawda Allegro.pl i kilka e-sklepów (merlin.pl czy empik.com), ale na prawdziwą e-commercową rewolucję poczekamy jeszcze kilka lat.
Zanim przejdziemy do przeglądu wymarzonych prezentów gwiazdkowych A.D. 2002, warto zrobić jedno istotne zastrzeżenie. 20 lat temu, na dwa lata przed akcesją do UE, polska gospodarka znajdowała się w innym miejscu niż dziś, a prezenty, które chcieliśmy znaleźć pod choinką, nie zawsze (a w wielu przypadkach rzadko) były tymi, które faktycznie pod nią znajdowaliśmy.
Choć obecnie zmagamy się z szalejącą inflacją i stajemy w obliczu widma największego globalnego kryzysu gospodarczego od 2008 r., to jednak "siła portfela" przeciętnego Kowalskiego jest większa niż dwie dekady temu. Jak wynika ze statystyk GUS, w 2002 r. przeciętne wynagrodzenie w Polsce wynosiło 2133,21 zł, z kolei w trzecim kwartale 2022 r. ta kwota to już 6480,67 zł.
Jeśli zaś chodzi o parytet siły nabywczej per capita liczony w dolarach międzynarodowych, to podczas gdy w 2000 roku wynosił on dla Polski 11 654 dolary, w 2018 roku osiągnął już 31 939 dolarów (dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego).
Zostawmy jednak już te liczby i udajmy się w stronę świątecznych marzeń - zarówno tych spełnionych, jak i niespełnionych. Oto całkowicie subiektywna lista świątecznych propozycji prezentowych sprzed dwudziestu lat.
W 2001 r. Steve Jobs zaprezentował światu iPoda. Przenośny odtwarzacz MP3, reklamowany hasłem "1000 piosenek w twojej kieszeni" nie tylko rozpoczął nową erę dla produktów firmy z Cupertino, ale miał również duży wpływ na kształt całej branży muzycznej.
Po premierze iPoda na całym świecie wybuchła moda na "empetrójki". Ta moda dotarła też do Polski. Sęk w tym, że kupno iPoda nad Wisłą graniczyło z cudem. Nielicznym szczęśliwcom udawało się sprowadzać urządzenia Apple zza Oceanu, płacąc za nie jak za zboże.
Odtwarzacz Creative MuVo TX FM 512 MB fir0002/Wikimedia Commons/GFDL 1.2
Na szczęście rynkową próżnię wykorzystali inni producenci np. Iriver czy też Creative. Znalezienie pod choinką odtwarzacza Creative MuVo w 2002 r. byłoby dla wielu spełnieniem marzeń. Istniała jednak większa szansa, że Mikołaj przyniesie nam odtwarzacz chińskiej marki "krzak". Któż z nas nie ma gdzieś w szufladzie pudełka z kablami, w które zaplątała się bezfirmowa "empetrójka"?
Bezfirmowa 'empetrójka' fot. Wikimedia Commons
A jeśli nie odtwarzacz MP3, to może DVD? Choć w 2002 roku wciąż "piraciliśmy" na potęgę, to jednak na popularności zaczęły zyskiwać krążki DVD. Tu również mogliśmy zapłacić więcej i kupić markowy odtwarzacz Sony, Panasonica czy Samsunga lub nabyć jego chiński odpowiednik.
A na takim odtwarzaczu mogliśmy pod koniec 2002 r. obejrzeć wiele hitów. Tylko w grudniu do sklepów trafiły wydania DVD takich kinowych przebojów, jak "Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia", "Piękny umysł" czy "Helikopter w ogniu". Nieco młodsi pod choinką znaleźć mogli animację "Potwory i spółka" lub film "Asterix i Obelix: Misja Kleopatra" z kultowym polskim dubbingiem.
Telefony komórkowe, które 2-3 lata wcześniej mogłyby być uznane za dobro luksusowe, w 2002 roku już nam spowszedniały. Na rynku dzieliła i rządziła fińska Nokia. To urządzeń tej firmy (ewentualnie Siemensa bądź Sony Ericssona) szukaliśmy pod choinką 20 lat.
Nokia 3310 fot. Nokia
Zresztą, to właśnie w 2002 r. premierę miał jeden z najsłynniejszych modeli telefonów komórkowych w historii. Mowa o "niezniszczalnej" Nokii 3310, która - wraz z wariantem 3330 - sprzedała się na całym świecie w liczbie ponad 126 milionów egzemplarzy.
PlayStation 2, PS one czy wymarzony pecet?
Choć konsola PlayStation 2 swoją premierę miała jeszcze pod koniec 2000 r., to dwa lata później na jej zakup w Polsce wciąż mogli sobie pozwolić nieliczni. Urządzenie zostało wycenione na 2 699 zł, co przy średnich zarobkach wynoszących wówczas nieco ponad 2 100 zł mówi w zasadzie wszystko.
PlayStation 2 fot. Sony
Nie zmienia to faktu, że o PS2 marzył wówczas niemal każdy nastolatek. Szczególnie że w 2002 roku swoje premiery miało mnóstwo gier wykorzystujących potencjał urządzenia Sony. Można tu wymienić, chociażby takie tytuły jak "Grand Theft Auto: Vice City" czy "Tony Hawk’s Pro Skater 4".
Nieco bardziej realistycznym marzeniem było PS one, czyli odświeżona wersja pierwszego PlayStation, która premierę miała w czerwcu 2000 roku. PS one zostało wycenione w Polsce na 599 zł. Tyle samo nad Wisłą trzeba było zapłacić za konsolkę Game Boy Advance od Nintendo, która do sprzedaży trafiła w czerwcu 2001 roku.
Ci, którzy na konsolach nie grali, marzyli z pewnością o nowym pececie. Za średniej klasy komputer do gier i monitor w 2002 roku zapłacilibyśmy około 3 000 zł. Taki sprzęt był wyposażony w procesor Intel Pentium 3 bądź któregoś z Athlonów, 128 MB RM oraz kartę graficzną GeForce 2.
Furby i szał na interaktywne zabawki
Jeśli jest jakaś zabawka, którą można uznać za symbol przełomu lat 90. i 00., to bez wątpienia jest nią Furby. Interaktywny, włochaty stworek stał się wówczas prawdziwym światowym fenomenem. Wystarczy wspomnieć, że w latach 1998-1999 sprzedano niemal 16 mln takich maskotek.
Furby fot. Hasbro/Ebay
Nazwa Furby pochodzi z języka angielskiego i jest skrótem od słów fur ball, czyli "kulki futra". Pierwszy Furby z wyglądu przypominał sowę, choć później pojawiły się również inne warianty maskotki. Jedno jest pewne - każdy, kto w 2002 roku znalazł pod choinką Furby'ego, mógł czuć się szczęściarą bądź szczęściarzem. Chyba że mieliście wówczas więcej niż 12 lat.
Początek lat "zerowych" był znakomitym czasem dla wszelkiej maści interaktywnych zabawek. Poza Furbym dużą popularnością cieszyły się również lalki Baby Born czy wreszcie kultowe Tamagotchi.
Koncern LEGO jest dziś jednym z największych gigantów branży zabawkarskiej, którego działalność wykracza daleko poza sprzedaż słynnych klocków. Mało kto jednak pamięta, że pod koniec XX wieku firma przeżywała poważne kłopoty finansowe i niemal otarła się o bankructwo.
Duńczyków uratował wówczas szereg odważnych decyzji, a jedną z nich było wypuszczenie na rynek zupełnie nowej serii klocków o tajemniczej nazwie LEGO Bionicle.
LEGO Bionicle fot. LEGO
Sprzedawane w charakterystycznych puszkach klocki Bionicle (w Polsce zwane "bajoniklami") spotkały się z ciepłym przyjęciem ze strony młodych "konstruktorów", do serc których tak bardzo chciało trafić wówczas LEGO (a jeszcze bardziej do portfeli ich rodziców). Za sukcesem tej serii stał m.in. fakt, że biomechaniczne roboty mocno wyróżniały się na tle innych - bardziej rodzinnych - serii klocków.
LEGO Harry Potter - Komnata Tajemnic LEGO
Po 2000 roku LEGO zaczęło też odważniej wchodzić we współpracę ze znanymi franczyzami. Efektem jednego z takich mariaży była seria LEGO Harry Potter - zestawy inspirowane książkami i filmami opowiadającymi o młodym czarodzieju z Hogwartu. Znalezienie pod choinką słynnej Komnaty Tajemnic było w 2002 roku spełnieniem marzeń niejednego potteromaniaka.
Klocki LEGO Harry Potter Komnata tajemnic w Hogwarcie LEGO
Co ciekawe, mający na karku 20 lat zestaw LEGO Harry Potter Komnata Tajemnic powrócił do sklepów w... 2021 r. Pytanie, czy ta reedycja powstała z myślą o najmłodszych, czy też raczej o dzisiejszych 30- i 40-latkach, którzy - na fali nostalgii - coraz częściej powracają do zabawek ze swojego dzieciństwa. Być może po to, aby wreszcie spełnić te marzenia, których 20 lat temu spełnić nie mogli.