W poniedziałek Apple pokazało Vision Pro, czyli gogle mieszanej rzeczywistości. Mieszanej, nie wirtualnej, bo w przeciwieństwie do urządzeń konkurencji, magia kryje się w technologii EyeSign, która pozwala widzieć przez okulary i jednocześnie wyświetla interfejs na otaczającej nas rzeczywistości, to jest na przykład w pokoju, w którym akurat siedzimy. Zakładając Vision Pro, nie zanurzamy się więc całkowicie w wirtualnym świecie i nie odcinamy od wszystkiego wokół. Dzięki temu można swobodnie się w nich poruszać. Jeśli, ktoś postanowi z nami porozmawiać, gdy będziemy mieli na sobie Vision Pro, zobaczy nasze oczy. Ich widocznością będzie można sterować dzięki fizycznej gałce na urządzeniu.
Sterowanie goglami odbywa się za pomocą ruchu gałek ocznych, gestów wykonywanych rękoma oraz mowy. W kilku ruchach można rozszerzyć ekran, który wyświetla się tak, jakby był zawieszony np. w naszym salonie. W ten sam sposób możemy wyświetlać i powiększać zdjęcia oraz filmy, pracować czy przeglądać internet. Vision Pro pozwolą wyświetlić w salonie ekran wielkości kinowej, pozwalają też na kontrolę otoczenia wokół nas - w razie potrzeby można przyciemnić pokój, jeśli akurat oglądamy film w słoneczny dzień. Jak pokazywano podczas poniedziałkowej prezentacji, pod wyświetlaną treść możemy też podłożyć tło, dzięki temu nasz salon zmieni się na przykład w bardzo realistycznie wyglądające jezioro na skraju lasu.
A wszystko to w olbrzymiej jakości. Na dwóch małych wyświetlaczach Apple zdołało bowiem zmieścić aż po 23 mln pikseli, co pozwala na wyświetlanie obrazu w 4K. Na tej samej powierzchni, którą zajmuje jeden piksel w iPhonie, Vision Pro ma ich aż 64, na co pozwoliła technologia micro-oled. Apple do stworzenia gogli wykorzystało aż 5 tys. patentów, więc urządzenie jest dosłownie napakowane technologią. Na co więc jeszcze nam pozwala?
Nie zabrakło głośników, które gwarantują przestrzenny dźwięk. I to taki, który dostosowuje się do otoczenia. Co więcej, kamera w Vision Pro pozwala robić zdjęcia i nagrywać filmy w 3D. Głębię zdjęć można oczywiście podziwiać na ekranie gogli, co zapewnia jeszcze lepsze wrażenia, bo osoby na zdjęciach mogą mieć naturalną wielkość, jeśli tylko chcemy. Na urządzeniu można wyświetlać również kinowe filmy w 3D, nie tylko te, które same nakręciliśmy. Najlepiej zresztą możliwości nowego urządzenia prezentuje wideo z prezentacji Apple.
Całością sterujemy przez visionOS, system stworzony specjalnie pod gogle Vision Pro. Ale można podłączyć do nich przez bluetooth zewnętrzne urządzenia do sterowania. Albo korzystać z klawiatury MacBooka, a obraz wyświetlać przez okulary. Co ciekawe, nie trzeba do tego specjalnego łączenia urządzeń - wystarczy założyć Vision Pro i spojrzeć na komputer, by obraz przeniósł się na gogle. Urządzenie wyposażono w dwie baterie, z czego jedna jest zewnętrzna. Każda z nich pozwala na dwie godziny pracy.
Co prawda Vision Pro są wciąż stosunkowo duże i trudno wyobrazić sobie, że będziemy z nich korzystali cały czas, ale możliwości, jakie dają, przypominają już to, co znamy choćby z filmu "Raport Mniejszości" oraz innych dzieł science-ficton. Apple uczy się też na błędach konkurencji. Metawersum od Marka Zuckerberga okazało się kompletną klapą, nie było zbyt wielu chętnych na całkowite zanurzenie się w wirtualnym świecie. A cukierkowy design naszych awatarów raczej odstraszał, niż zachęcał do jego zwiedzania.
Apple zamiast wirtualnej zaproponowało mieszaną rzeczywistość. A awatary nie są uproszczonymi wersjami nas samych, a jak najwierniejszym odtworzeniem. Nieprędko jednak wszyscy będą mieli okazję korzystać z tej technologii. A sprzęt prędko nie będzie dostępny dla przeciętnego Kowalskiego. Vision Pro kosztuje bowiem 3499 dol., co w przeliczeniu wg kursu z 6 czerwca daje nam prawie 15 tys. zł. W Polsce ceny tego typu urządzeń są natomiast zazwyczaj wyższe, niż wynikałoby to z prostego przeliczenia dolarów na złotówki.