Apple informuje o zawarciu wielomiliardowej umowy na dostawy chipów z amerykańskim producentem Broadcom. Spółka ma dostarczyć komponenty niezbędne do produkcji wykorzystujących technologię 5G. Istotna jest jednak nie tylko wielkość kontraktu, sięgająca łącznie z poprzednimi umowami 430 mld dolarów, ale to, jak bardzo umowa uderza w Chiny. Decyzja została bowiem ogłoszona w czasie, w którym na linii Waszyngton-Pekin toczy się prawdziwa wojna podjazdowa dotycząca branży technologicznej.
Wiele wskazuje też na to, że producent iPhone'a nie powiedział swojego ostatniego słowa w kwestii odchodzenia od chińskich komponentów. "Będziemy pogłębiać nasze inwestycje w amerykańską gospodarkę, bo mamy niezachwianą wiarę w przyszłość Ameryki" - napisał Tim Cook, dyrektor generalny Apple, w komunikacie cytowanym przez "Financial Times".
Apple nie pierwszy raz decyduje się na dywersyfikację łańcucha dostaw. Przenosi też część swojej produkcji poza Chiny - do krajów takich jak Indie i Wietnam. W 2022 roku pojawiły się informacje, że do pierwszego z krajów miałaby zostać przeniesiona produkcja iPhone'a 14, co byłoby kolejnym ciosem wymierzonym w Chiny. Gigant z Cuperitino nawiązał też partnerstwo z tajwańskim producentem chipów firmą TSMC.
Chiny nie pozostają dłużne. Kilka dni temu zakazały korzystania z chipów firmy Micron Technology w systemach infrastruktury krytycznej. Oficjalnym powodem są obawy dotyczące bezpieczeństwa. Tymi samymi argumentami posłużyli się Amerykanie, kiedy blokowali Huawei i ZTE. Amerykańska firma w ubiegłym roku wypracowała 30,8 mld dol. przychodu, z czego za 10 proc. odpowiadał rynek chiński. Nie jest więc do końca jasne, czy decyzja chińskich władz wpłynie istotnie na finanse spółki.
Większość klientów Micron Technology to jednak producenci elektroniki użytkowej - smartfonów i komputerów - a nie dostawcy infrastruktury krytycznej. Analitycy zwracają uwagę, że produkty firmy kupują marki spoza Chin, które sprowadzają je do produkcji sprzętu.
Spór o to, skąd pochodzą chipy wykorzystywane w urządzeniach elektronicznych, ma też swoją europejską odsłonę. Jesienią zeszłego roku niemieckie władze alarmowały, że chiński koncern chce przejąć produkcję chipów firmy Elmos w Dortmundzie. Pomimo ostrzeżeń służb, rząd zamierzał zatwierdzić transakcję - donoszą niemieckie media. Ostatnie informacje dziennika Handelsblatt potwierdzają, że transakcja ma dojść do skutku. Olaf Scholz najpewniej transakcji nie zablokuje i Chiny za stosunkowo niewielką kwotę 85 mln euro przejmą niemiecką fabrykę.