Netflix zanotował jeden z najlepszych kwartałów w swojej historii. Największy serwis VOD na świecie w ciągu ostatnich trzech miesięcy zarobił 290 milionów dolarów i może pochwalić się liczbą ponad 125 mln subskrybentów. Tylko w tym roku Netflix chce przeznaczyć na oryginalne filmowe i serialowe produkcje oraz na licencje aż 8 miliardów dolarów. Co ciekawe, dużą część tej kwoty serwis "wyda" w Europie.
Podczas konferencji „What’s Next” mieliśmy okazję porozmawiać Toddem Yellinem, który w Netfliksie odpowiada za rozwój produktu. Todd opowiedział nam o fenomenie „binge-watching”, konkurentach Netfliksa, oraz o tym, czym zaskoczyli go Polacy.
Netflix Netflix
Next.gazeta.pl: Netflix zaczynał jako wypożyczalnia płyt DVD. Hegemonem na amerykańskim rynku był wtedy Blockbuster. Dziś Blockbuster jest bankrutem, a Netflix stał się największym serwisem VOD na świecie. Jak do tego doszło?
Todd Yellin (VP of Product, Netflix): Na nasz sukces złożyło się wiele czynników. Jeszcze zanim rozpocząłem pracę w firmie, Reed Hastings podjął bardzo odważną decyzję, aby nazwać nasz produkt „Netflix”, a nie na przykład „DVD-Flix”. Choć streaming wydawał się odległą mrzonką, to jednak Reed i spółka już wtedy myśleli na temat technologii, która w umożliwiałaby udostępnianie filmów i seriali przez internet.
Nad streamingiem pracowaliśmy przez lata. Popełnialiśmy błędy, wyciągaliśmy wnioski i próbowaliśmy dalej. Nasza pierwsza usługa VOD była wolna, oferowała niewiele treści i działała tylko na laptopach, dlatego udostępnialiśmy ją klientom naszej wypożyczalni za darmo. W końcu udało nam się dotrzeć do momentu, w którym mogliśmy zaoferować streaming jako niezależną usługę i pobierać za nią abonament. Reszta jest historią.
Kto dziś jest największym rywalem Netfliksa? Z waszych raportów finansowych można dowiedzieć się, że pojęcie konkurencji traktujecie bardzo szeroko…
T.Y: To prawda. Netflix nie funkcjonuje jedynie na rynku serwisów VOD, gdzie naszymi rywalami są HBO, Prime Video czy hulu, ale na tzw. „rynku czasu relaksu”, gdzie konkurujemy z książkami, grami, a także wszelkimi formami spędzania wolnego czasu.
Żyjemy dziś w świecie, w którym liczą się opowieści. Gdy czytasz książkę, grasz w grę, oglądasz serial lub film czy uprawiasz sport, to uczestniczysz w opowieści. Chcemy, aby nasi klienci patrzyli na Netfliksa jako na miejsce, gdzie znajdą najlepsze historie.
Todd Yeallin, Netflix Ernesto S. Ruscio / Getty Images for Netflix
Netflix zmienił sposób, w jaki oglądamy seriale. Kilkanaście lat temu na kolejny odcinek „Lost” czy „Prison Break” czekaliśmy cały tydzień. Dziś, takie seriale jak House of Cards” możemy „pochłonąć” w ciągu jednego wieczoru, Czy od samego początku chcieliście udostępniać użytkownikom całe sezony swoich produkcji?
T.Y: Jako ludzie nie jesteśmy w stanie śledzić 20 opowieści jednocześnie, a właśnie do tego przez dekady zmuszała nas telewizja. Czekaliśmy na odcinek jednego serialu we wtorek o 19., następnie na odcinek drugiego serialu w środę o 20., a potem na odcinek trzeciego serialu w czwartek o 21. To nie tylko dziwny model dystrybucji, ale również bardzo niekomfortowy dla widza, który wciąż musi sobie przypominać fabułę serialu.
Chcieliśmy pokazać użytkownikom coś nowego: możliwość śledzenia dowolnej liczby opowieści i odkrywania ich kolejnych rozdziałów w takim tempie, jakie jest dla nich odpowiednie. Mogą oni oglądać codziennie jeden odcinek swojego ulubionego serialu lub obejrzeć cały sezon w ciągu jednego "maratonu". Najważniejsze, że mają wybór.
Netflix Netflix
A czy nie jest tak, że „binge-watching” może psuć odbiór serialu? Przykładowo serial „Westworld” był emitowany przez HBO w tradycyjnym modelu. Każdy jego odcinek wzbudzał duże emocje i był przyczynkiem do licznych dyskusji w sieci To coś, czego czasami brakuje mi, gdy oglądam seriale na Netfliksie.
T.Y: „Westworld” to znakomity serial. Obejrzałem go i żałuję, że nie mogłem zobaczyć wszystkich odcinków na raz. Tak jak wspomniałem, to, co jest dla nas najważniejsze, to fakt, że dajemy użytkownikom możliwość wyboru. I nie zamierzmy tego zmieniać.
Ostatni skandal z wyciekiem danych z Facebooka sprawił, że nie mogę nie spytać o kwestię prywatności. W jaki sposób Netflix zbiera dane o użytkownikach?
W pełni szanujemy prywatność naszych użytkowników. Mamy w tej kwestii przewagę nad wieloma firmami. Wynika ona m.in. z faktu, że działamy w modelu subskrypcyjnym i nie wyświetlamy żadnych reklam. Nie musimy więc profilować klientów pod kątem reklamodawcom. Dane, które zbieramy, wykorzystujemy tylko po to, aby zaoferować naszym subskrybentom treści dostosowane do ich filmowego gustu.
Netflix zanotował jeden z najlepszych kwartałów w swojej historii. To, co zwraca uwagę, to dynamiczny wzrost liczby użytkowników serwisu. Co sprawiło, że 125 mln osób na całym świecie jest dziś gotowych płacić co miesiąc za Netfliksa?
T.Y: Gdy spotykasz się codziennie z przyjaciółmi czy kolegami z pracy, to o czym rozmawiacie? Niektórzy o sporcie, inni o polityce czy też muzyce. Bardzo często głównym motywem takich rozmów jest jednak film lub serial, który ostatnio oglądaliście.
Jeśli dostarczymy użytkownikom interesujące i unikalne treści, które wywołają u nich określone emocje, to z pewnością podzielą się oni tymi emocjami z bliskimi. Właśnie dlatego tak ważną rolę w naszej ofercie pełnią produkcje z serii Netflix Originals.
Netflix Netflix
Jaka przyszłość rysuje się przed Netfliksem? Jakie są wasze plany?
T.Y: Chcemy stać się bardziej międzynarodową firmą. W ubiegłym roku po raz pierwszy w historii liczba użytkowników Netfliksa poza USA była większa od liczby klientów w Stanach Zjednoczonych. To właśnie z tego powodu w ostatnim czasie tak mocno stawiamy na rozwój Netfliksa w Europie, w tym w Polsce oraz w wielu innych krajach.
Czy to oznacza, że obawiacie się o dalszy rozwój usługi w USA?
T.Y: Nic bardziej mylnego. Spójrz na nasze raporty. Liczba użytkowników w USA wciąż dynamicznie rośnie. Jako firma, musimy jednak myśleć o przyszłości. A przyszłością Netfliksa są nie tylko Stany Zjednoczone, ale również Polska, Rumunia czy Filipiny.
Polska staje się dla Netfliksa coraz ważniejszym rynkiem?
T.Y: Zdecydowanie tak. Dotarliśmy do ekscytującego momentu, w którym Netflix stał w Polsce rozpoznawalną marką. Coraz więcej osób przekonuje się do naszej oferty i jest gotowych płacić za dostęp do naszych treści. Jesteśmy też podekscytowani zbliżającą się premierą „1983”, czyli pierwszego polskiego serialu Netfliksa, a także rozpoczęciem prac nad serialową adaptacją „Wiedźmina”, na którą nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie czeka tak wiele osób. To będzie zdecydowanie dobry czas dla Polski i Netfliksa.
Czy jest coś, co zaskoczyło was, gdy wprowadzaliście Netfliksa na polski rynek?
Polska jest jednym z niewielu krajów na świecie, gdzie tak dużą popularnością cieszą się filmy z lektorem. Gdy startowaliśmy tu z Netfliksem, to długo zastanawialiśmy się czy postawić na napisy, czy też dubbing. Okazało się, że Polacy tolerują dubbing tylko w filmach animowanych, a w przypadku produkcji fabularnych wolicie lektora, który tłumaczy dialogi, a jednocześnie nie zagłusza oryginalnej ścieżki dźwiękowej.