Artykuł jest częścią cyklu #UżywamBo, w którym zastanawiamy się, z jakich powodów Polacy korzystają z samochodu. Partnerem cyklu jest Volkswagen Financial Services – ekspert nowoczesnej mobilności i jedna z największych firm zajmujących się finansowaniem samochodowych potrzeb klientów indywidualnych oraz firmowych.
Według dostępnych danych, na koniec 2021 roku po polskich ulicach jeździło 38 tys. samochodów osobowych z napędem elektrycznym. Mowa tu nie tylko o "czystych" elektrykach, czyli samochodach zasilanych wyłącznie prądem (BEV), ale również hybrydach z wtyczką, czyli plug-inach (PHEV). Rozbijając te dane, tych pierwszych było prawe 19 tys., a drugich nieco ponad 19,2 tys. Dane z czerwca tego roku mówią już o blisko 49 tys. aut zasilanych prądem. I choć liczba ta wciąż wygląda dość skromnie, to szybko się powiększa. Możemy mówić tu o kolejnych 10 tys. samochodów zarejestrowanych na przestrzeni ostatnich sześciu miesięcy. Doliczając do tej liczby elektryczne i hybrydowe samochody dostawcze i ciężarowe, mamy razem prawie 51 tys. pojazdów z napędem elektrycznym.
Po co o tym wszystkim mówimy? Aby pokazać, że chociaż samochody elektryczne wciąż nie są zbyt liczną grupą aut na polskich drogach, to ich liczba dynamicznie rośnie i rosnąć będzie. Nie ma zresztą innego wyjścia.
Unia Europejska decyzją Parlamentu Europejskiego nakazała, że od 2035 roku w sprzedaży na terenie Wspólnoty mają pozostać pojazdy zasilane wyłącznie prądem. Oznacza to, że po tej dacie nie kupimy już żadnych nowych aut spalinowych (z wyjątkiem sportowych super samochodów produkowanych małym nakładem).
Ma to oczywiście pozwolić Unii Europejskiej na spełnienie głównego celu, jakim jest uwolnienie się od paliw kopalnych i nadmiernej emisji CO2 oraz sprawienie, aby Stary Kontynent do 2050 roku stał się neutralny dla klimatu.
fot. materiał promocyjny
Choć ta decyzja ma grono zwolenników, ma również całkiem sporo przeciwników. Niezaprzeczalnym faktem jest jednak, że samochody elektryczna mają zalety i w zwyczajnym użytkowaniu mogą sprawdzić się nawet lepiej od aut z silnikami spalającymi benzynę lub olej napędowy.
Jakie to zalety? Przede wszystkim oszczędności finansowe płynące z eksploatacji elektryka. Samochody zasilane prądem są tańsze w użytkowaniu. Dzięki temu, że zasilane są prądem – a nie bijącą rekordy cenowe benzyną czy olejem napędowym – każdy przejechany kilometr kosztuje kierowcę zdecydowanie mniej.
Przykład? 100 km pokonanych autem z oszczędnym silnikiem benzynowym (przyjmijmy spalanie 6,5 litra na 100 km) kosztuje 42,90 zł (przy cenie paliwa na poziomie 6,60 zł). Dla elektryka zużywającego 14 kWh na 100 km przejechanie identycznego dystansu to wydatek na poziomie 9,80 zł (przy cenie prądu 70 groszy za kWh). To ponad 4 razy mniej.
To nie koniec, bo pozostałe koszty eksploatacyjne również są mniejsze. W elektrykach nie trzeba, chociażby wymieniać oleju silnikowego, filtra powietrza czy – po przejechaniu dłuższego dystansu – np. zestawu sprzęgła, bo tych elementów w ogóle nie ma.
Ponadto wielu producentów wymaga rzadszych okresowych wizyt w serwisie (np. co dwa lata) niż w przypadku samochodów spalinowych (najczęściej corocznych). Co więcej, elektryki rzadziej się psują, bo są prostsze w budowie i nie mają wielu elementów narażonych na awarię (np. skrzyni biegów). Dzięki rekuperacji (odzyskiwaniu energii podczas hamowania) wolniej zużywają też tarcze i klocki hamulcowe, a także są bardziej oszczędne w mieście.
Samochody elektryczne wcale nie są nudne. Co prawda nie zapewniają niemal żadnych wrażeń dźwiękowych, ale nadrabiają to sposobem jazdy. Ze względu na inną specyfikę silnika elektrycznego, auto jest zdecydowanie żwawsze i chętniej nabiera prędkości niż samochód spalinowy.
Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że maksymalny moment obrotowy dostępny jest niemal w każdym możliwym czasie i przy dowolnej prędkości. Auto przyspiesza równie chętnie zarówno po zatrzymaniu, jak i przy mniejszych oraz większych prędkościach. Co więcej, nie traci czasu na zmiany biegów, którymi manewrowanie jest codziennością kierowców tradycyjnych pojazdów.
Warto wspomnieć też o większym komforcie, jaki oferują elektryki. Zupełny brak drgań na postoju, cisza podczas rozpędzania i jedynie szum opon słyszalny podczas jazdy.
Oczywiście produkcja samochodów na prąd (głównie akumulatorów do nich) jest bardzo energochłonna i zostawia pewien ślad węglowy, jednak jest on znacznie mniejszy (biorąc pod uwagę całe życie auta) niż w przypadku pojazdów spalinowych. A świat stale rozwija zielone źródła energii, przez co ów ślad węglowy będzie tylko malał.
To samo dotyczy ładowania samochodów elektrycznych. Ich przeciwnicy argumentują, że w Polsce prąd pozyskuje się głównie z węgla i jest to prawda. Ale w wielu krajach (np. skandynawskich) OZE ma zdecydowanie większy udział, a Europa jednoznacznie stawia na rozwój zielonych źródeł energii, które zminimalizują emisję dwutlenku węgla do atmosfery. Również w Polsce udział węgla w miksie energetycznym powinien z czasem maleć.
Zakup samochodu elektrycznego wiąże się obecnie z wyższym wydatkiem niż kupno auta spalinowego. To oczywiście powoli się zmienia, ale i dziś możemy zacząć jeździć autem na prąd na bardzo korzystnych warunkach, korzystając z oferty np. Volkswagen Financial Services.
Podobnie jak samochody spalinowe, również i elektryczne pojazdy są już dostępne w atrakcyjnych systemach finansowania. Dzięki temu nowoczesna elektromobilność jest na wyciągnięcie ręki. W naszej ofercie finansowanie samochodu przypomina abonament, ale jest tańsze, bo spłaca się jedynie przewidywaną utratę wartości auta
– zaznacza Magdalena Kaca, dyrektor Departamentu Zarządzania Klientem i Produktem w Volkswagen Financial Services.
Przez pierwsze 2-4 lata możemy liczyć na bardzo niskie raty do spłaty, a dopiero pod koniec umowy decydujemy, co dalej chcemy zrobić z samochodem. Możemy go zwrócić i wybrać nowy model w ramach kolejnej umowy, zwrócić i zakończyć tym samym finansowanie lub wykupić auto na własność.
Dla przykładu w przypadku modelu Volkswagen ID.3 Life miesięczna rata to 2715 zł (przy umowie na 48 miesięcy, zerowym wkładzie własnym i limicie kilometrów na poziomie 20 tys.). Cupra Born na tych samych warunkach kosztuje 2139 zł miesięcznie, ale przy założeniu, że nie korzystamy z programu "Mój Elektryk".
No właśnie. Od pewnego czasu – w celu promowania elektromobilności – rządy wielu krajów dopłacają do zakupu samochodów na prąd. W Polsce taki program również istnieje (jest to wspomniany wcześniej "Mój Elektryk") i pozwala dodatkowo obniżyć cenę samochodu na prąd o 18 750 zł (w przypadku osób prywatnych) lub nawet o 27 000 zł (z Kartą Dużej Rodziny).
Zapewniamy pełen komfort wnioskującym o dofinansowanie z programu "Mój Elektryk". Stosujemy zasadę "jednego okienka", która oznacza, że to Volkswagen Financial Services przyjmuje, weryfikuje i składa wniosek o dopłatę. Warto podkreślić, że przyznane wsparcie można w całości zaliczyć jako wpłatę własną, co obniża koszt miesięcznej raty leasingowej. Może być ona niższa nawet o kilkaset złotych
– dodaje Magdalena Kaca.
Doliczając zniżkę ze względu na obecność rządowej dopłaty, ceny samochodów elektrycznych są zdecydowanie bardziej przystępne. W przypadku wspomnianego Volkswagena ID.3 Life cena przy odliczeniu dotacji spada już do 2064 zł, a dla modelu Cupra Born wynosi zaledwie 1556 zł miesięcznie. To nawet mniej niż w przypadku samochodów spalinowych porównywalnej klasy. Przykładowa Cupra Leon w identycznym finansowaniu kosztuje 1983 zł miesięcznie.