Ponad 400 tysięcy euro rocznie otrzymuje z budżetu niemieckiego państwa były kanclerz Gerhard Schroeder na utrzymanie swego biura w Berlinie oraz jego pracowników, chociaż od lat zarabia w rosyjskich spółkach energetycznych.
Mimo nacisków, nie zrezygnował z zajmowanych funkcji nawet po inwazji Rosji na Ukrainę. Teraz minister finansów Christian Lindner z liberalnej partii FDP opowiedział się za odebraniem Schroederowi pieniędzy z budżetu. "Powinniśmy wyciągnąć konsekwencje" - powiedział Lindner sobotnim (30.04.2022) gazetom grupy medialnej Funke.
Dodał, że trudno mu wyobrazić sobie, by niemiecki podatnik nadal finansował biuro Schroedera. Zdaniem Lindnera osoby, które w przeszłości pełniły najwyższe stanowiska państwowe, a potem "najwyraźniej stoją po stronie zbrodniczych rządów, nie mogą liczyć na wsparcie państwa".
Minister finansów wyjaśnił, że byli kanclerze i prezydenci RFN nadal powinni mieć prawo dysponowania środkami na biuro i jego pracowników, ponieważ po odejściu z urzędu nadal mają pewne obowiązki. Jednak z czasem tych zadań jest coraz mniej. "A zatem byłoby dobrze ujednolicić uposażenie byłych najwyższych przedstawicieli państwa i z czasem je redukować" - ocenił Lindner.
Opowiedział się także za wprowadzeniem "kodeksu honorowego", który regulowałby postępowanie po odejściu z najwyższych urzędów państwowych.
W sobotę Schroedera ostro zaatakował także szef bawarskiej chadecji CSU Markus Soeder w wystąpieniu na zjeździe partyjnym w Wuerzburgu. Wezwał on byłego kanclerza, by wystąpił ze swej macierzystej partii, rządzącej obecnie Niemcami SPD i określił go "upartym, starym, dziwacznym człowiekiem", dla którego własne konto jest ważniejsze od wizerunku Niemiec na świecie.
Zdaniem szefa CSU, zachowanie Schroedra w świetle rosyjskiej inwazji na Ukrainę jest "hańbą" dla Niemiec. "Szkodzi to nam na całym świecie" - powiedział Soeder.
W samej SPD trwają już procedury związane z wnioskami o wykluczenie Gerharda Schroedera z partii. Współprzewodnicząca ugrupowania Saskia Esken wezwała byłego kanclerza, by sam zrezygnował z członkostwa w SPD. Dolaniem do ognia był niedawny wywiad Schroedera dla amerykańskiego "New York Times'a", w którym wprawdzie uznaje on rosyjski atak na Ukrainę za "błąd", ale sprzeciwia się izolowaniu Rosji, a nawet broni swego przyjaciela Władimira Putina przed oskarżeniami o odpowiedzialność za zbrodnie wojenne w podkijowskiej Buczy.
AFP/ widz
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle.