Kolejne hiobowe wieści płyną od producenta samochodów elektrycznych Tesla. Najpierw we wtorek (21 czerwca) szef firmy Elon Musk zapowiedział likwidację 3,5 proc. miejsc pracy, potwierdzając, że liczy się z nadchodzącą recesją w USA. A w wywiadzie, który opublikowano w środę (22 czerwca), przyznał, że to niejedyne trudności jego firmy.
Nowe fabryki samochodów elektrycznych Tesla w Gruenheide pod Berlinem oraz w Austin w Teksasie w USA tracą miliardy dolarów. "Obie fabryki w Berlinie i w Austin są w tej chwili gigantycznymi spalarniami pieniędzy" – powiedział Elon Musk, w rozmowie z fanklubem Tesla Owners of Silicon Valley, przeprowadzonej jeszcze w maju.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Według Muska powodem kłopotów mają być brak baterii i problemy z łańcuchami dostaw związane z sytuacją w chińskich portach. Fabryka w Teksasie jest w znacznie gorszym położeniu niż zakłady w Gruenheide pod Berlinem. Z taśm produkcyjnych w Austin schodzi w tej chwili znikoma liczba samochodów, skarży się Musk.
Jak tłumaczy miliarder, są trudności ze zwiększeniem produkcji nowych baterii Tesla 4680, a elementy do produkcji tradycyjnych baterii 2170 "utknęły w porcie w Chinach". Fabryka w Gruenheide jest "w nieco lepszej sytuacji", bo od początku wykorzystuje tradycyjne baterie 2170.
Zdaniem szefa Tesli minione dwa lata i uporczywe zakłócenia w łańcuchach dostaw w przemyśle motoryzacyjnym były "absolutnym koszmarem". "To jeszcze nie koniec" – ostrzegł. Według Muska Tesla chce teraz utrzymać produkcję, aby móc opłacać pracowników i uniknąć bankructwa.
Mimo drastycznych słów Elona Muska rynki w USA zareagowały względnie spokojnie. Akcie Tesli straciły zaledwie 0,8 procent na wartości, zauważa portal tagesschau.de.
***
(ARD/widz)
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>