Nadchodzi przełom. Niemcy będą składować CO2. Ekolodzy ostrzegają

Niemcy będą składować dwutlenek węgla pod ziemią w technologii CCS - zapowiada minister gospodarki Robert Habeck. Ustawa ma być priorytetem rządu na 2023 r.

Minister Habeck (Zieloni) zapowiedział w środę (21.12), że Niemcy wdrożą technologię CCS (ang. Carbon Capture and Storage), by walczyć z globalnym ociepleniem. W 2023 jego resort przedłoży Bundestagowi ustawę ws. CCS i będzie to dla niego jeden z priorytetów. - Istnieją procesy przemysłowe, w przypadku których nie możemy - a przynajmniej nie da się tego przewidzieć - obniżyć emisji CO2 w żaden inny sposób - mówił Habeck.

Rząd zatwierdził już raport ekspertów ws. reformy. Wg niego całkowitą neutralność można osiągnąć tylko z użyciem tej technologii. Dotychczas rozważano przede wszystkim eksport CO2 do magazynów w Norwegii czy Holandii, które już stosują CCS.

"Podczas gdy poprzedni cel 80-95 proc. redukcji emisji jest osiągalny również bez korzystania z CCS, to w obecnych badaniach wspólnym konsensusem jest potrzeba CCS dla osiągnięcia celu zerowej emisji netto" - czytamy w raporcie resortu gospodarki.

Zobacz wideo Wiedźmin ma już 15 lat. Jak udało się sprawić, by kolejne pokolenia ciągle żyły tą grą?

Robert Habeck - od przeciwnika, do zwolennika technologii składowania CO2

Technologia i plan rządu budzą w Niemczech kontrowersje. Wielu sprzeciwiało się jej już podczas rządów Angeli Merkel, której ekipa już 10 lat temu próbowała umożliwić przechowywanie dwutlenku węgla w Niemczech.

Przeciwko były inicjatywy obywatelskie, które ostrzegały przez wysokim stężeniem toksycznych gazów przy powierzchni ziemi. Opór był duży zwłaszcza w Dolnej Saksonii i Szlezwiku-Holsztynie, gdzie są dostępne wyrobiska po wyeksploatowanych złożach gazu ziemnego, które można by wykorzystać do wdrożenia CCS.

Protestowali wtedy szczególnie Zieloni, a wśród nich dzisiejszy minister Habeck. Ostatecznie zezwolono wtedy na użycie tej technologii tylko w ograniczonym zakresie do testów. W międzyczasie wygasł jednak termin rejestracji projektów, tak że technologia CCS jest obecnie faktycznie zakazana.

Habeck argumentuje, że w ostatnich latach wiele się zmieniło i musi to znaleźć odzwierciedlenie również w reformie prawa.

Z kolei wiceprzewodniczący koalicyjnej FDP Lukas Köhler podkreślił, że jego partia od lat stara się o wdrożenie strategii ws. nieuniknionych emisji. - Aby przemysł mógł inwestować w projekty CCS, należy uregulować kwestię infrastruktury CO2, która oprócz składowania CO2 obejmuje transport i eksport - powiedział agencji Reutera.

Niemcy mają obawy przed skażeniem. "Morza nie są wysypiskiem odpadów klimatycznych"

Sprzeciw zgłasza organizacja ekologiczna BUND. - Zamiast ograniczać emisję CO2, przemysł chce po prostu składować go pod powierzchnią morza - mówi szef organizacji Olaf Bandt. - Ale morza nie są wysypiskiem śmieci ludzkości ani wysypiskiem odpadów klimatycznych.

Składowanie tam CO2 opłaci się firmom gazowym. Jest jednak niebezpieczne dla ekosystemu z powodu groźby wycieku.

Technologia CCS jest już rozpowszechniona w innych krajach, zwłaszcza w Holandii i Norwegii. Większość ekspertów od klimatu uważa, że CCS jest nieuniknione, jeśli chcemy zmniejszyć emisję w krajach rozwijających się i wykorzystujących węgiel. W Niemczech ta technologia jest przeznaczona dla podstawowych gałęzi przemysłu, takich jak produkcja stali, chemii lub cementu, gdzie nie da się uniknąć emisji. 

(rtr/mar)

Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle

 
Więcej o: