"Na Mierzei Wiślanej ciężki sprzęt już na dobre realizuje projekt przekopu, mimo że brak jest ostatecznej decyzji środowiskowej i porozumienia polskiego rządu z Komisją Europejską" - alarmują Greenpeace i EKO-UNIA. Organizacje poinformowały, że w związku z tym EKO-UNIA złożyła do Komisji Europejskiej skargę na trwająca inwestycję. Zarzucają, że przekop jest nielegalny, prowadzi do degradacji środowiska i jest marnowaniem pieniędzy potrzebnych choćby na walkę z suszą.
Organizacje przywołują ekspertyzy jeszcze sprzed rozpoczęcia inwestycji, według których przekop będzie miał negatywny wpływ na obszary Natura 2000. Przypomnijmy, że szefowa Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która wydała w 2018 roku negatywną opinię nt. przekopu, straciła stanowisko. Po zmianie dyrekcji wydano decyzję pozytywną. "Niszczone jest bezcenne dziedzictwo przyrodnicze i krajobrazowe, bo Mierzeja i Zalew Wiślany są uważane za jedną z najbardziej niezwykłych form wybrzeża morskiego na Ziemi" - krytykują ekolodzy.
W 2019 roku EKO-UNIA i Marszałek Województwa Pomorskiego wnieśli odwołanie od decyzji RDOŚ, ale jak piszą, wydanie ostatecznej decyzji przez Generalną Dyrekcję było odraczane i teraz termin jest wyznaczony na koniec maja. "Oznacza to, że projekt jest realizowany bez ostatecznej decyzji środowiskowej i pozytywnej opinii Komisji Europejskiej" - piszą organizacje.
- Ta inwestycja to kpina z systemu ochrony przyrody w Polsce. To ewidentny brak poszanowania zarówno polskiego, jak i unijnego prawa ochrony środowiska, zlekceważenie głosów sprzeciwu obywateli oraz skrajnie nieodpowiedzialna decyzja gospodarcza wyłącznie o charakterze politycznym - oceniła Magda Figura z Greenpeace.
Przekop mierzei, gdyby powstał 60 lat temu, dzisiaj prezentowany byłby jako książkowy przykład arogancji i szkodliwej megalomanii władzy. To, że powstaje teraz, kiedy nie ma żadnych wątpliwości, że człowiek musi zmienić swój stosunek do przyrody, przestać ją niszczyć i zacząć dbać o jej kurczące się zasoby dla dobra przyszłych pokoleń, jest niewyobrażalne
- stwierdziła.
Organizacje przypominają, że wzrastają koszty inwestycji – z początkowych 800 mln do 2 mld zł i spodziewają się, że ostatecznie okaże się on jeszcze wyższy. "Ekonomiści wielokrotnie wskazywali na nieopłacalność inwestycji, a prognozy wskazują, że jej koszty nigdy się nie zwrócą" - piszą organizacje. "Rachunek ekonomiczny wskazuje jednoznacznie na absurdalność i niecelowość tej inwestycji" - pisał w ubiegłym roku w "Gazecie Wyborczej" prof. zw. dr hab. Włodzimierz Rydzkowski z Uniwersytetu Gdańskiego.
Marnowanie publicznych środków na utopijny cel żeglugi towarowej łączącej kanałem Bałtyk z Elblągiem jest karygodne. Miliardy złotych, które rząd chce utopić w przekop Mierzei oraz w betonowanie rzek pod pretekstem budowy dróg wodnych, należy przeznaczyć dziś na walkę z suszą, na odtwarzanie retencji naturalnej, zasilającej wody podziemne, na renaturyzację rzek oraz ochronę mokradeł i torfowisk. Pora zmienić radykalnie złą politykę wodną i ignorowanie zasad systemu ochrony przyrody. Zbiorniki zaporowe dla żeglugi nie uchronią to nas przed suszą i katastrofą klimatyczną
- powiedział Radosław Gawlik, prezes EKO-UNII.