Dr Rąkowski: Wisła jest europejskim ewenementem. Niektóre scenariusze mnie przerażają [SZLAK WISŁY]

- Kaskadyzacja, tor wodny łączący Morze Czarne z Bałtykiem, kanał łączący Wisłę z Bugiem - to absolutne mrzonki. Jeśli ktoś się uprze, to wyda olbrzymie pieniądze, zniszczy środowisko, a korzyści z tego nie będzie - mówi dr Grzegorz Rąkowski, biolog i krajoznawca, ekspert związany z Instytutem Ochrony Środowiska - Państwowym Instytutem Badawczym.

Pretekstem do rozmowy jest wyprawa Mateusza Waligóry "Szlak Wisły"

Dominik Szczepański: Wchodzimy do wehikułu czasu, cofamy się o 2000 lat, stoimy na brzegu Wisły. Co widzimy?

Dr Grzegorz Rąkowski*: Gęsty, niezwykle cenny las łęgowy. Charakterystyczny dla dolin rzecznych. Rośnie na terenie zalewowym, to znaczy, że jest okresowo zalewany przez wody Wisły nanoszącej żyzne namuły. A to powoduje bujny rozkwit wielu gatunków drzew i podszytu. Tego lasu dziś już prawie nie ma. Ostały się niewielkie resztki.

Co się z nim stało?

Coraz więcej ludzi zaczęło mieszkać nad Wisłą. Powstawały nowe osady, dolinę zagospodarowywano, a lasy wycinano, zamieniając je w łąki, bo dawni Polacy zajmowali się przede wszystkim hodowlą zwierząt.

Co żyło w tym lesie?

Mnie więcej to, co żyje nad Wisłą dziś. Ale były tam również tury i żubry, pojawiały się nawet niedźwiedzie. Ludzie zaczęli na nie polować i dziś ich już nie ma. Współczesna Wisła to przede wszystkim ostoja ptaków.

Znajdziemy nad nią coś unikalnego?

Zdarzają się gatunki dość rzadkie, mające tu najważniejsze krajowe, a czasem i europejskie ostoje. To np. rybitwy. Wśród nich rybitwy rzeczna i białoczelna, dla których Wisła stała się najważniejszą krajową ostoją. Domem rybitw są piaszczyste łachy. Żeby powstawały, potrzeba dużej, nieuregulowanej rzeki. Wielkościowo sprostałaby temu i Odra, ale uregulowaliśmy ją na całym odcinku.

W łachach gnieżdżą się też ptaki siewkowe, jak na przykład sieweczki rzeczna i obrożna. Praktycznie nie zakładają gniazd, wystarczy im trochę piasku. Wygrzebują w nim dołek i składają jaja. Jest jeszcze całe mnóstwo ptaków żerujących w dolinie Wisły. To czaple czy ptaki drapieżne. Są też takie, dla których Wisła jest bardzo ważnych szlakiem migracyjnym oraz miejscem zimowania.

Co to w zasadzie oznacza?

Dolina największej polskiej rzeki jest szeroka, a jej środkowy odcinek został stosunkowo mało zmieniony. W sam raz, żeby spędzić tu zimę. A warunki są do tego coraz lepsze, bo Wisła rzadko już zamarza. W związku z tym ptaki mogą przez całą zimę znajdować pożywienie. Takie czaple siwe - kiedyś odlatywały na południe, dziś część z nich zimuje. Tak samo jest z orłem bielikiem, naszym największym drapieżnikiem. Część jego populacji mieszka już nad Wisłą na stałe. Zdarza się nawet, że możemy go zobaczyć nad rzeką zimą w centrum Warszawy.

Czy w związki z ociepleniem klimatu nad Wisłą pojawiają się nowi przybysze?

Takim przybyszem jest na przykład czapla biała. To dość spektakularny, bardzo elegancki gatunek, pochodzący z południa. Niegdyś zalatywała do nas sporadycznie, jakieś 20 lat temu zaczęła się pojedynczo gnieździć w Polsce, a dziś gniazduje u nas stale rosnąca populacja tego gatunku.

Pretekstem do naszej rozmowy jest wyprawa Mateusza Waligóry "Szlak Wisły". Podczas wizyty w Annopolu Waligóra usłyszał, że w rzece nieopodal tego miasta jest coraz więcej piachu. Tworzą się łachy, coraz trudniej pływać tam łódką. Pojawiła się sugestia, że piach z Wisły można by wybrać i zagospodarować. Co pan o tym myśli?

Byłoby to bardzo niekorzystne. Mamy już przykłady eksploatacji kruszywa - piasku i żwiru - z dna Wisły. W okolicach Warszawy - przed Nowym Dworem Mazowieckim - stoi ogromna żwirownia i czerpie kruszywo z dna za pomocą taśmociągów. Przy okazji likwiduje łachy, stanowiące siedlisko ptaków. Co dziwniejsze, dzieje się to na terenie rezerwatu przyrody i obszaru Natura 2000!

Jak to możliwe?

Nie wiedzieć jakim sposobem przedsiębiorcy zdobyli zezwolenia na działalność. Takich miejsc w dolinie Wisły jest kilka.

Pogłębianie dna największej polskiej rzeki zapewne przydałoby się, jeśli myślelibyśmy o transporcie rzecznym. Ale dla ekosystemu miałoby to katastrofalne skutki. Zresztą w całej Europie odchodzi się już od takich pomysłów z bardzo prostego powodu - rzeki mają coraz niższe stany. Transport staje się całkowicie nieopłacalny. Z jednej więc strony utrzymywanie torów wodnych wiąże się z zagładą unikatowych siedlisk, z drugiej - potrzebne są tego niewyobrażalne nakłady finansowe.

Dlatego przerażają mnie scenariusze, w których wspomina się o kaskadyzacji Wisły, torze wodnym łączącym Morze Czarne z Bałtykiem czy kanale łączącym Wisłę z Bugiem. To absolutne mrzonki. Nigdy się to nie uda, a jeśli ktoś się uprze, to wyda olbrzymie pieniądze, zniszczy środowisko, a żadnej korzyści z tego nie będzie.

W Holandii idzie się o krok dalej i renaturalizuje małe rzeki. Dzięki temu zaczynają meandrować tak, jak kiedyś. I już samo to wiąże się z wielkimi kwotami. Nie wyobrażam sobie, ile trzeba byłoby zapłacić, żeby to samo zrobić z wielką rzeką. A Wisła jest ewenementem w porównaniu z zachodnimi rzekami, które są wybetonowane i wyprostowane. U nas stało się to głównie na jej górnym odcinku do Sandomierza i dolnym - poniżej zapory we Włocławku. Środkowa Wisła to prawdziwy skarb, którego zazdroszczą nam w Europie wszyscy. I nie mówię tylko o ornitologach, nie chodzi tylko o siedliska ptaków, ale o naturalny charakter Wisły - rzeki z licznymi rozgałęzieniami, starorzeczami, wyspami, łachami, ostatnimi fragmentami lasów łęgowych. Czegoś takiego w zachodniej czy środkowej Europie już po prostu nie ma.

Dziękować możemy czyjemuś rozsądkowi czy przypadkowi?

To raczej przypadek, bo przecież gdy budowano zaporę we Włocławku, myślano o tym, że będzie pierwszą z wielu.

Ale przyszły lata 70. i skończyły się pieniądze.

Już sama zapora we Włocławku jest problemem dla środowiska. To głównie z jej powodu ryby łososiowate nie mogły dostać się do tarlisk w górskich rzekach.

Pod zaporą zalegają też niebezpieczne metale ciężkie.

Natomiast sama Wisła jest czystsza niż 30-40 lat temu. Pomogły przepisy sprawiające, że ścieki komunalne i przemysłowe nie są już aż tak dużym problemem. Gorzej ze spływającymi z pól do Wisły chemikaliami. To właśnie nawozy sztuczne zanieczyszczają rzekę w największym stopniu. I nie bardzo wiadomo, co z tym zrobić. Przecież nie zakażemy rolnikom ich używać.

O skutkach nadmiernego nawożenia czytaj też tutaj: Gaz rozweselający podgrzewa atmosferę. Polski naukowiec bada niezwykłą bakterię, która może go "zjadać"

Kolejny problem wiąże się ze zmianami klimatu - jeśli przeciętny stan wody w Wiśle będzie coraz niższy, to rzeka nie będzie w stanie samooczyszczać się tak skutecznie, jak to robiła do tej pory.

A jaka jest pańska utopia? Najbardziej restrykcyjny plan ochrony Wisły, jaki sobie pan może wyobrazić?

Życzyłbym sobie, żebyśmy już nic z Wisłą nie robili. Zostawmy ją taką, jaką jest teraz. Mamy kilkanaście rezerwatów przyrody i kilkanaście obszarów Natura 2000, które łącznie obejmują znaczną część biegu rzeki. Może nie jest to wyjątkowo silna ochrona, bo ze skutecznym egzekwowaniem przepisów dotyczących ochrony przyrody są u nas problemy, ale przynajmniej wszystkie inwestycje, które mogłyby zagrozić tym obszarom, muszą być opiniowane.

Zobacz wideo Maciejewska: Nasz program zakładał odejście od węgla do 2035. Wszyscy pukali się w głowę

Ale w dalszym ciągu ktoś kopie piasek, ktoś inny buduje zamek - tak jak w Puszczy Noteckiej.

Owszem, ale to pojedyncze przypadki w porównaniu z tym, co było wcześniej.

Gdy myśli pan o przyszłości Wisły, czego się jeszcze obawia?

Niedoboru wody wiążącego się z katastrofą klimatyczną. Będziemy również świadkami coraz częstszych nawalnych powodzi. To zagrożenie nie tylko dla nas, lecz także dla ptaków. Powódź niszczy ich lęgi. Natomiast długie susze sprawiają, że z wysp robią się półwyspy, na które łatwiej dostają się drapieżniki - lisy, zdziczałe psy i koty. Ptaki gnieżdżą się na łachach i wyspach, bo tam łatwo odgrodzić się od niebezpieczeństwa. Z drugiej strony - niski stan wody sprawi, że wyspy pojawią się tam, gdzie dotąd ich nie było. Może więc równowaga zostanie zachowana?

Boję się również, gdy słyszę o kolejnych próbach zabudowywania doliny Wisły. Tereny zalewowe powinny być z tego wyłączone. Później ludzie narzekają, że powódź niszczy im domostwa. Sęk w tym, że tych domów w ogóle nie powinno tam być.

Który odcinek Wisły lubi pan najbardziej?

Ten między Warszawą a Płockiem. Mieszkam w Nowym Dworze Mazowieckim, gdzie na Wiśle istnieją piękne wyspy i kanały. Brzegi porastają lasy łęgowe, w powietrzu lata bardzo dużo ptaków.

Miałem tam kiedyś niezłą przygodę. Przez przypadek natrafiłem na dużą kolonię rybitw. Początkowo ich nie widziałem, bo żerowały gdzieś w oddali, ale kiedy zbliżyłem się do ich gniazd, zaczęły mnie atakować. Są bardzo odważne, nie przeszkadza im, że zbliżający się osobnik jest od nich o wiele większy. Zaczęły pikować, w ruch poszły dzioby, musiałem uciekać. Ale nie ze wszystkim przyroda poradzi sobie tak dobrze, jak ze mną.

*Dr Grzegorz Rąkowski - polski biolog, podróżnik, krajoznawca, pracownik naukowy Instytutu Ochrony Środowiska - Państwowego Instytutu Badawczego. Autor licznych książek o tematyce podróżniczej, autor przewodników turystycznych.

Więcej o: