Tesla nawiązuje współpracę z kopalnią niklu w Nowej Kaledonii. Elon Musk będzie mógł spać nieco spokojniej

Elon Musk najwyraźniej chce zabezpieczyć się przed niedoborami niklu, który potrzebny jest do budowy akumulatorów w samochodach elektrycznych. Tesla zawarła partnerstwo z kopalnią tego surowca w Nowej Kaledonii.
Zobacz wideo Minister środowiska o milionie elektrycznych aut: Lasy Państwowe kupiły 16. Od czegoś trzeba zacząć

Nikiel drugim złotem? Może nie dla przeciętnego obywatela, ale dla dużej firmy motoryzacyjnej ten surowiec ma coraz większe znaczenie. Jest potrzebny bowiem do produkcji akumulatorów (m.in. litowo-jonowych), które napędzają samochody elektryczne, a te z roku na rok cieszą się coraz większą popularnością.

I wszystko wskazuje na to, że trend ten będzie się tylko nasilał. Pojazdy elektryczne będą sprzedawały się coraz lepiej, a producenci będą potrzebować coraz więcej niklu do wyprodukowania kolejnych i kolejnych zestawów baterii.

Tesla zabezpiecza się na przyszłość

Elon Musk sygnalizował to m.in. w lipcu 2020 roku, kiedy zaapelował do firm górniczych o zwiększenie wydobycia tego surowca. Argumentował, że większa dostępność niklu na rynku pozwoli nie tylko sprostać zapotrzebowaniu, lecz także obniży ceny tego metalu, co doprowadzi do zmniejszenia kosztów produkcji akumulatorów. Efekt dla klienta końcowego? Niższe ceny samochodów elektrycznych.

Miesiąc temu Musk przypomniał o niklu po raz kolejny. "Nikiel jest naszym największym zmartwieniem, jeśli chodzi o zwiększanie produkcji ogniw litowo-jonowych" - napisał wtedy (tradycyjnie) na Twitterze. I nie ma co się dziwić, tylko w zeszłym roku zamiast spadać, ceny niklu wzrosły o 26 proc.

Najwyraźniej teraz Tesla postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i zabezpieczyć się na przyszłość. Jak donosi Reuters, przedsiębiorstwo nawiązało współpracę z kopalnią niklu Goro znajdującą się w południowej części Nowej Kaledonii - wyspy na Pacyfiku, która jest francuskim terytorium zamorskim o specjalnym statusie.

Nowa Kaledonia to czwarty największy producent niklu na świecie, który wciąż dysponuje ogromnymi złożami surowca. Potencjał jest zatem spory. 

Musk i jego firma motoryzacyjna nie kupili jednak udziałów w kopalni Goro, ale zawarli z nią (a konkretniej z lokalnym rządem terytorium) "partnerstwo techniczno-przemysłowe". Tesla stanie się podmiotem doradzającym w kierowaniu kopalnią i będzie skupować od niej nikiel przeznaczony do produkcji baterii.

Partnerstwo pozwoli więc na częściową kontrolę wydobycia i większą przewidywalność w planowaniu działań biznesowych Tesli. A to niezwykle istotne dla firmy opierającej swoją działalność niemal wyłącznie o sprzedaż samochodów elektrycznych. Zwłaszcza w obliczu wspomnianych obaw o dostępność surowca na rynku. Elon Musk i spółka będą mogli więc spać nieco spokojniej niż do tej pory.

Kopalnia Goro przez lata należała do Francji oraz Vale, brazylijskiego giganta przemysłu niklowego, jednak ten w zeszłym roku próbował sprzedać udziały firmie Trafigura. To wywołało gwałtowne protesty ugrupowań proniepodległościowych (chcących uwolnienia się od Francji) i opóźniło rozmowy. Ostatecznie udało się dość do porozumienia - Nowa Kaledonia po zmianach ma mieć 51 proc. udziałów, a Trafigura 19 proc. udziałów (czyli mniej niż początkowo planowane 25 proc.).

Więcej o: