Aktywiści i aktywistki Greenpeace, ubrani w stroje ochronne osób likwidujących skutki epidemii ptasiej grypy, wysypali przed wejściem do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi kurze odchody, które symbolizowały problem, jaki dla ludzi i przyrody stwarza nadmierna koncentracja ferm przemysłowych.
Jeden z banerów trzymanych przez aktywistów był przeróbką billboardu promocyjnego ministra Grzegorza Pudy. Minister stoi na nim uśmiechnięty na tle ogromnej hałdy martwych kur z jednego z mazowieckich kurników. Hasło na billboardzie głosi: "Fermy przemysłowe? Nie mój problem".
- Trwająca epidemia ptasiej grypy, największa w historii Polski, pokazuje, że ekspansja ferm przemysłowych - doskonałego inkubatora dla chorób - przekroczyła już dawno granice zdrowego rozsądku. Ale epidemia to tylko czubek góry lodowej problemów, jakie fundują nam fermy. Są one szkodliwe dla lokalnych społeczności, dla przyrody, klimatu, są rosnącym zagrożeniem dla zdrowia publicznego. Rządzący muszą w końcu dostrzec ten problem i zmierzyć się z nim. Nie mogą, tak jak to robi minister Puda, udawać, że ich to nie dotyczy. Fermy przemysłowe niszczą naszą przyszłość. Dlatego nie powinno być dla nich przyszłości - powiedział Krzysztof Cibor z Greenpeace, cytowany w komunikacie.
W Brukseli ministrowie rolnictwa rozpoczęli w środę dwudniowe spotkanie, na którym jest dyskutowana reforma Wspólnej Polityki Rolnej. To jej kształt wyznaczy kierunek, w którym popłyną publiczne fundusze dla rolnictwa.
- Wspólna Polityka Rolna w obecnym kształcie jest zła. Na wierzchu zielona, ale w środku zepsuta. Gigantyczne pieniądze płyną szerokim strumieniem do największych gospodarstw rolnych i ferm przemysłowych, znikają na naszych oczach małe, rodzinne i ekologiczne gospodarstwa, które powinny być fundamentem naszego bezpieczeństwa żywnościowego. Jeśli WPR w tym kształcie zostanie przyjęta, minister rolnictwa musi zrobić wszystko, by ograniczyć jej zły wpływ. Musi zadbać, by te pieniądze służyły tym rolniczkom i rolnikom, którzy produkują żywność w sposób przyjazny ludziom i przyrodzie. By nie wspierać dalej ferm przemysłowych. Jeśli tego nie zrobi, problem, który tutaj dzisiaj zasygnalizowaliśmy, stanie się codziennością nie do zniesienia - podkreślił Krzysztof Cibor z Greenpeace.