Uchwała SN dot. smogu. Powód: To decyzja wbrew oczekiwaniom Polaków, ale nie zamyka sprawy

- To decyzja, która zaważy nie tylko w mojej sprawie, ale idzie wbrew oczekiwaniom Polaków, dla których oddychanie czystym powietrzem jest sprawą podstawową - tak uchwałę Sądu Najwyższego ws. smogu skomentował mieszkaniec Rybnika, który pięć lat temu pozwał Skarb Państwa. Jak dodał, decyzja SN nie zamyka sprawy.

W piątek Sąd Najwyższy rozpatrzył pytanie Sądu Okręgowego w Gliwicach dotyczące czystego powietrza. Chodzi o sprawę powództwa mieszkańca Rybnika - Oliwera Palarza - przeciwko Skarbowi Państwa o zadośćuczynienie za smog. W 2015 roku pozwał on państwo polskie o 50 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych z powodu zanieczyszczenia powietrza w mieście. Jak stwierdził, przez smog nie może otwierać okna i korzysta z oczyszczacza powietrza, co generuje koszty. - Z powodu smogu jestem więźniem we własnym domu - mówił wówczas aktywista Rybnickiego Alarmu Smogowego. Palarz zaznaczył, że organy państwa przez wiele lat nie podejmowały skutecznych działań na rzecz ochrony powietrza, dopuszczając się w tym zakresie bezprawnego zaniechania przy wykonywaniu władzy publicznej. Potwierdzeniem tego, jak podkreślił Polski Alarm Smogowy, jest wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z lutego 2018 roku, w którym TSUE uznał Polskę za winną naruszenia unijnej dyrektywy o jakości powietrza.

Ostatecznie Sąd Najwyższy uznał, że prawo do życia w czystym środowisku nie jest dobrem osobistym. - Nie jestem zadowolony z decyzji Sądu Najwyższego, który nie uznaje prawa do czystego powietrza za dobro osobiste. To decyzja, która zaważy nie tylko w mojej sprawie, ale idzie wbrew oczekiwaniom Polaków, dla których oddychanie czystym powietrzem jest sprawą podstawową. Decyzja sądu nie zamyka sprawy i jest tylko wskazówką dla sądu w Gliwicach, który ostatecznie podejmie decyzję - stwierdził Oliwer Palarz.

Zobacz wideo Rudzińska-Bluszcz: Środowisko to dobro wspólne. Powinniśmy móc wymagać od rządzących, żeby o nie dbali

Sąd: Życie w skażonym środowisku może zagrażać

Mecenas Miłosz Jakubowski z Fundacji Frank Bold, jak już pisaliśmy na Gazeta.pl, zaznaczył, że uchwała "rozczarowuje, ale nie jest zaskoczeniem". - Sąd wydał salomonowe orzeczenie. W uzasadnieniu stwierdził, że prawo do czystego powietrza nie jest dobrem osobistym, ale służy ochronie dóbr osobistych takich jak zdrowie, wolność, prywatność. Kilkakrotnie podkreślone zostało w uzasadnieniu, że zanieczyszczenie powietrza wiąże się z zagrożeniem, a przy większym nasileniu również naruszeniem tych dóbr osobistych. Prawo do oddychania powietrzem nieskażonym ponad miarę jest instrumentem ochrony dóbr osobistych takich jak zdrowie, wolność. Sąd dodał też, że życie w skażonym środowisku to sytuacja, która może zagrażać, a w pewnym stopniu nasilenia również naruszać zdrowie i wolność. Sąd podkreślił też, że skoro obowiązują standardy jakość powietrza, to zostały one wprowadzone celem ochrony zdrowia, a zatem uzasadnione jest domniemanie, że ich naruszenie wiąże się co najmniej z zagrożeniem zdrowia - powiedział prawnik.

Oliwer Palarz nie wykluczył, że sprawa trafi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Więcej o: