Wyspiarze czerpali wodę z jaskiń, aż zniszczyła je zagraniczna firma. Teraz nie mają co pić

Najpierw przyszła susza, później zepsuła się maszyna do odsalania wody - i mieszkańcy malutkiej wyspy na Pacyfiku zostali skazani na brudną i słoną wodę na wiele miesięcy. Jednak ich przodkowie nie mieli takich problemów - czerpali wodę z systemu jaskiń. Ten został w XX wieku zniszczony, by wydobywać surowce. Dziś mieszkańcy chcą pomoc w odbudowie jaskiń.
Zobacz wideo Paliwowy gigant zmuszony przez sąd do redukcji emisji CO2. Czy ruszy efekt domina?

Kilkuset mieszkańców wyspy Banaba musiało polegać na zanieczyszczonej wodzie, by przetrwać po awarii maszyny do odsalania. Jednak nie zawsze byli uzależnieni od takich urządzeń - woda deszczowa zbierała się dawniej w sieci jaskiń. Te zostały jednak zniszczone, gdy na wyspie wykopywano tam fosforany. Teraz chcą, by Australia i Nowa Zelandia - które zarabiały na surowcach - naprawiły szkody, opisuje "The Guardian".

Banaba to malutka wyspa na Oceanie Spokojnym w Mikronezji. Przynależy do wyspiarskiego państwa Kiribati. Od stolicy na atolu Tarawa dzieli ją 400 km, od Australii - trzy tysiące. Obecnie mieszka tam ok. 300 osób, jednak diaspora (m.in. Fidżi i w Nowej Zelandii) to ok. sześć tysięcy osób, w tym wielu wysiedlonych przez wydobywanie fosforanów. 

Na wyspie panuje susza - solidnego deszczu nie było od ponad roku. W listopadzie zaś doszło do awarii maszyny do odsalania oceanicznej wody. To skazało mieszkańców na picie zanieczyszczonej i słonej wody, co doprowadziło do chorób skóry, biegunki i innych przypadłości, szczególnie u dzieci. Nie było też wody do podlewania i ludzie mogli żywić się jedynie rybami. Dopiero w marcu dotarł statek w butelkowaną wodą i nowymi urządzeniami do odsalania.

Woda ze świętych jaskiń

Jednak wyspa jest zamieszkana od wieków i wcześniej mieszkańcy mogli przetrwać suche okresy. Jak? Według podań lokalnej starszyzny, polegali oni na systemie jaskiń, uznawanych zresztą na święte w lokalnej kulturze. Tam zbierała się woda deszczowa, którą wykorzystywali mieszkańcy. 

Jednak w XX wieku zagraniczna spółka, której właścicielami były Wielka Brytania, Australia i Nowa Zelandia wydobywały na wyspie fosforany. To doprowadziło do zniszczenia nawet 90 proc. jej powierzchni i świętych jaskiń. Firma i rządy czerpały zyski, a gdy surowce się skończyły, zostawiły mieszkańców na pastwę losu. 

Teraz społeczność domaga się, by rządy Australii i Nowej Zelandii zadośćuczyniły za szkody i pomogły odbudować jaskinie, by znów gromadziła się tam woda (wcześniej w wyniku pozwu Wielka Brytania zapłaciła 10 mln dolarów, jednak warunkiem było zaprzestanie wszelkich działań prawnych wobec rządu w Londynie w przyszłości).

Po pytaniach "Guardiana" władze Nowej Zelandii powiedziały, że wspierają pomoc humanitarną dla wyspy, ale nie odniosły się do kwestii rozwiązania długoterminowego; Australia nie odpowiedziała na pytania.  

Więcej o: