Przed godz. 10 we wtorek doszło do eksplozji na terenach przemysłowych zakładów chemicznych w Leverkusen w Niemczech. Wskutek wybuchu zginęła jedna osoba, a 16 zostało rannych, w tym cztery - ciężko. Pożar ugaszono po ponad trzech godzinach. "Najprawdopodobniej zapaliły się zbiorniki z rozpuszczalnikiem" - informował serwis "Deutsche Welle". Na miejscu przez wiele godzin pracowały zastępy straży pożarnej oraz specjalistyczna jednostka chemiczna.
Służby niemieckie zaklasyfikowały wybuch jako ekstremalne zagrożenie. Mieszkańcy miasta otrzymali informację, aby ze względów bezpieczeństwa pozostać w domach, zamknąć okna, a także wyłączyć wszelkie urządzenia wentylacyjne.
"Po godzinie 13:00 służbom ratunkowym udało się ugasić pożar, a straż pożarna poinformowała, że pierwsze badania nie wskazują na skażenia powietrza zagrażające życiu i zdrowiu, mimo że zapaliły się zbiorniki z paliwem, co oznacza ewentualne rozprzestrzenianie się węglowodorów aromatycznych" - poinformował Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, który monitoruje skażenie atmosfery. Jak dodał, w środę rano chmura ma dotrzeć do Polski, w rejon Niziny Szczecińskiej, jednak koncentracja zanieczyszczeń powinna ulec znacznemu zmniejszeniu, w tym częściowo również powinna zostać "wypłukana" przez opady deszczu.
W następnych godzinach, jak wynika z prognoz IMGW, chmura ma się przemieszczać nad wybrzeżem na wschód.
"Na zdjęciach satelitarnych również nie widać niczego niepokojącego. Nie ma powodów do obaw" - podało IMGW ok. godziny 11.
"Wczorajszy przelot satelity Senitnel-5P, wyposażonego w czujnik do monitorowania składu chemicznego atmosfery, miał miejsce mniej więcej w czasie dogaszania pożaru (od 13:23 do 13:33 czasu lokalnego). Na produktach satelitarnych nie widać żadnego nietypowego śladu w atmosferze, jeżeli chodzi o zawartość NO2, CO i aerozolu absorbującego" - czytamy w komunikacie.