Jak podaje BBC, wśród ofiar jest 28 żołnierzy, skierowanych do walki z ogniem. Kilkunastu innych odniosło obrażenia. Hołd żołnierzom oddał prezydent Algierii Abdelmadżid Tebbune, który napisał na Twitterze, że dzięki nim udało się uratować przeszło sto osób w górach Bedżaja i Tizi Uzu.
Tebbune ogłosił trzydniową żałobę narodową dla uczczenia pamięci osób, które zginęły w pożarach.
W 17 prowincjach Algierii odnotowano łącznie przeszło 100 pożarów. Tylko w środę naliczono ich 69.
Władze kraju wskazują na podpalenia, stwierdzając, że według wstępnych doniesień w kilkudziesięciu miejscach w Kabylii ogień mógł być zsynchronizowany. Doszło też do zatrzymań podejrzanych osób, ale władze nie ujawniają szczegółów.
Choć bezpośrednia przyczyna może mieć kryminalny charakter, w rozprzestrzenianiu ognia nie pomagają warunki pogodowe, głównie ekstremalny upał - we wtorek i środę w Algierii miało być nawet 46 stopni Celsjusza.
Fala upałów dotyka obecnie niemal całą północną Afrykę i rozlewa się też na południe Europy.
Wzrost temperatury, wraz z nim silniejsze fale upałów i zmiana wzorców pogodowych (jak bardziej intensywne, ale rzadsze opady) to przewidywane przez badaczy skutki globalnego ocieplenia.
To sprawia, że w dotkniętych nimi regionach zwiększa się zagrożenie pożarami. Na przykład w raporcie naukowym na zlecenie australijskiego rządu oceniono, że w wielu rejonach kraju ocieplenie o 2 stopnie Celsjusza zwiększy intensywność pożarów o 25 proc., powiększy teren objęty pożarami o połowę i zmniejsza okres między pojawianiem się ognia.
W rejonach charakteryzujących się występowaniem pożarów, jak Kalifornia czy Australia, mogą być one groźniejsze niż wcześniej. Ekstremalna susza i upały pozwalają np. na powstawanie gigantycznych pożarów - pojedyncze osiągają nawet 500 tys. hektarów. Taka skala ognia jest nie do opanowania przez strażaków.
Więcej o skutkach kryzysu klimatycznego i rozwiązaniach, jakie mamy w walce z nim, przeczytasz w serwisie Zielona.Gazeta.pl.