Kraje basenu Morza Śródziemnego od wielu dni doświadczają ekstremalnych upałów, a następnie pożarów lasów i zarośli. Żywioł szalał bądź wciąż szaleje w Turcji, Grecji i Włoszech. Do tej listy dołączyła Algieria - tam jak dotąd skutki są najtragiczniejsze.
Algierski prezydent Abd al-Madżid Tabbun poinformował we wtorek (10 sierpnia) wieczorem, że zginęło co najmniej 25 żołnierzy, którzy ratowali mieszkańców wiosek położonych w epicentrum zagrożenia pożarami. Przynajmniej 11 innych żołnierzy zostało rannych w czasie akcji gaśniczej, w tym czterech ciężko. Nie podano, w jakich dokładnie okolicznościach zginęli wojskowi, choć prezydent określił ich mianem "męczenników", którzy uratowali sto osób.
Pożary na południu Europy i w Afryce Północnej, w tym w Algierii, na mapie zaznaczone czerwonymi punktami - dane za 24 godziny do 7:00 11 sierpnia 2021. Źródło: NASA FIRMS (Fire Information for Resource Management System)
Ogień trawi górskie lasy północnego regionu Kabylia, w którym mieszkają Berberowie, około 100 kilometrów na wschód od stolicy kraju, Algieru. Teren jest miejscami bardzo trudno dostępny, do tego zasoby wody są tam niewielkie i panuje upał. To utrudnia walkę z ogniem, którą czasem próbują prowadzić sami mieszkańcy. Kabylia nie dysponuje żadnymi samolotami gaśniczymi. Szczególnie trudna sytuacja jest w okolicy stolicy regionu, Tizi Wuzu oraz miasta Bidżaja.
Nie żyje też 17 cywili - tak oficjalnie podają władze, choć według jednego z kierowców karetki, z którym rozmawiała agencja Associated Press, ofiar śmiertelnych może być więcej.
Według oficjalnych danych na wtorek wieczorem w 17 algierskich prowincjach naliczono łącznie ponad 100 pożarów. Władze kraju wskazują na podpalenia, stwierdzając, że według wstępnych doniesień w kilkudziesięciu miejscach w Kabylii ogień mógł być zsynchronizowany.
Bezpośrednia przyczyna może mieć kryminalny charakter, ale w rozprzestrzenianiu ognia nie pomagają warunki takie jak ekstremalny upał - we wtorek i środę w Algierii miało być nawet 46 stopni Celsjusza. Fala upałów dotyka obecnie niemal całą północną Afrykę i rozlewa się też na południe Europy. W stolicy sąsiedniej Tunezji odnotowano właśnie rekordowe 49 stopni.
Naukowcy wskazują, że spowodowane działalnością człowieka zmiany klimatu nasilają ekstremalne zjawiska pogodowe takie jak nawalne deszcze, powodzie, huragany, fale upałów, susze i pożary. Podkreśla to też opublikowany w poniedziałek fundamentalny raport IPCC - Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu, organizacji powołanej pod ONZ.
Podkreślono w nim, że nie ma już wątpliwości, że to mu odpowiadamy za globalne ocieplenie. Od początku ery przemysłowej średnia globalna temperatura wzrosła już o około 1,1 stopnia.
Ilość dwutlenku węgla, który wpompowaliśmy do atmosfery, już teraz gwarantuje nam wzrost o łącznie 1,5 stopnia - czegokolwiek byśmy nie zrobili. To będzie oznaczać poważne zmiany, do których nasza cywilizacja będzie musiała się przystosować. Ale tak stanie się tylko w przypadku, gdy w zasadzie natychmiast zaprzestaniemy emitować CO2. W przeciwnym razie temperatura wzrośnie znacznie bardziej, co będzie mieć (większe niż teraz) prawdziwie katastrofalne skutki.