Małgorzata Szadkowska w Zielonym Poranku: Gdyby karp krzyczał, nikt nie miałby wątpliwości, że cierpi

Małgorzata Szadkowska, prezeska Compassion in World Farming Polska była gościnią Patryka Strzałkowskiego w Zielonym Poranku Gazeta.pl. - Karp dosłownie nie ma głosu. On nie krzyczy, gdyby krzyczał - to byłby wrzask, którego nikt by nie zniósł, wchodząc do supermarketu. Nikt by nie miał wątpliwości, że zwierzęciu dzieje się krzywda - powiedziała w naszym programie Małgorzata Szadkowska ekspertka.
Zobacz wideo Małgorzata Szadkowska gościnią Zielonego Poranka Gazeta.pl

Gościnią Zielonego Poranka Gazeta.pl była Małgorzata Szadkowska, prezeska Compassion in World Farming Polska. Międzynarodowa organizacja działa na rzecz poprawy warunków i dobrostanu zwierząt hodowlanych. 

Hodowla przemysłowa kojarzyć się może głównie z kurami lub świniami, ale zwierzętami hodowlanymi są też ryby. One także są narażone na cierpienie przez to, jak są traktowane - szczególnie w przypadku sprzedaży żywych ryb. Przed wigilią Bożego Narodzenia Compassion zwraca szczególną uwagę na problem sprzedaży żywych karpi. 

Ta tradycja - podkreślają eksperci - jest niehumanitarna i prowadzi do wielkiego i niepotrzebnego cierpienia zwierząt. Choć zwyczaj ma swoich obrońców, to z sondażu CBOS, zrealizowanego na zlecenie fundacji Compassion Polska, wynika, że 59,3 proc. mieszkańców Polski popiera zakaz sprzedaży żywych karpi, jeśli w sklepach dostępna byłaby opcja kupna karpia już gotowego w postaci dzwonków lub płatów lub całych tuszy.

"Karpie w marketach, w tych kadziach, cierpią"

W rozmowie z Patrykiem Strzałkowskim w Zielonym Poranku Gazeta.pl Małgorzata Szadkowska przywołała przywołała z kolei wyniki ubiegłorocznego sondażu na temat stosunku Polaków do kupowania żywego karpia. - Zapytaliśmy, kto kupi na święta żywego karpia. Okazało się, że zaledwie 26 proc. deklaruje, że faktycznie chce kupić żywą rybę. Jedna trzecia respondentów odpowiedziała, że nie będzie w święta spożywała karpia w żadnej postaci - powiedziała. Jak dodała, nie zmienił się jednak sposób traktowania karpi w marketach, w których jeszcze sprzedaje się żywe ryby. - Ich już nie zostało dużo, bo sieci marketów też dokonały pewnej rewolucji i wycofały się ze sprzedaży żywych ryb - zwróciła uwagę. 

Jak podkreśliła, w sklepach, gdzie sprzedaż trwa, "karpie nadal są w basenach z brudną wodą, która jest źle natleniona, nadal są wyciągane tymi pod podbierakami, obijają się o siebie, ulegają zranieniom". Szadkowska podkreśliła, że karp "dosłownie nie ma głosu". - On nie krzyczy, gdyby krzyczał, to byłby wrzask, którego nikt by nie zniósł, wchodząc do supermarketu. Nikt by nie miał wątpliwości, że zwierzęciu dzieje się krzywda - mówiła. - Ryba w Polsce jest postrzegana chyba trochę jak warzywo. Karp jest istotą czującą, zwierzęciem, które odczuwa ból, cierpienie. One w marketach, w tych kadziach, cierpią - podkreślała. 

Karpie bez tlenu

Jakie problemy wynikają ze sprzedaży żywych karpi? Jak informuje Compassion, już na etapie transportu, żywe karpie są często wiezione do sklepów w nieodpowiadających ich potrzebom, zbyt ciasnych zbiornikach. "Następnie, trzymane w ogromnym stłoczeniu w basenach handlowych, otrzymują w wodzie niedostateczną ilość tlenu i okaleczają się nawzajem. Wreszcie, już po zakupie, duszą się w pozbawionych wody reklamówkach, by zostać potem zabitymi przez niewykwalifikowanych do tego ludzi" - pisze organizacja.

Fundacja Compassion Polska wystosowała w tej sprawie petycję do ministra rolnictwa.

Więcej o: