Ma sześć centymetrów i utrzymuje cały ekosystem Antarktyki. Niepokojące wieści z południa świata

Bez kryli zaczną umierać ryby, pingwiny, foki i wieloryby, a w atmosferze więcej będzie dwutlenku węgla. Chiny i Rosja inwestują setki milionów dolarów w nowe statki, dzięki którym zwiększą połowy tych skorupiaków.

Rozmowa jest częścią cyklu Gazeta.pl na Antarktydzie. Popłynęliśmy tam, żeby opowiedzieć o zmianach zachodzącym w miejscu, od którego zależy przyszłość naszej planety. Naszymi przewodnikami są żeglarze, którzy odwiedzają Antarktydę regularnie od kilkunastu lat. Partnerami wyjazdu są Selma Expeditions oraz Wydawnictwo Otwarte.   

Trzy lata temu w piśmie "Nature Climate Change" naukowcy opublikowali raport z badań nad krylem antarktycznym. Wynika z niego, że w ciągu ostatnich 40 lat obszar występowania tego skorupiaka przesunął się aż o 440 km w stronę Antarktydy. 

Kryl ma sześć centymetrów długości, waży ok. 1-2 gramów i przypomina krewetkę. Żyje w olbrzymich, wielokilometrowych ławicach. - Jest najważniejszym zwierzęciem żyjącym wokół Antarktydy - mówi Gazeta.pl Mikołaj Golachowski, biolog, kierownik wypraw na polską stację badawczą im. Henryka Arctowskiego. - Wszystko na Antarktydzie je kryla albo zjada kogoś, kto zjadł kryla - tłumaczy Golachowski.

Kryle wzbogacają ocean, dostarczając żelaza i innych składników odżywczych. Krylami żywi się wiele gatunków ryb, kalmarów, pingwinów, ptaków i wielorybów. Szacuje się, że w samym Oceanie Południowym żyje ok. 400 mln ton tych skorupiaków. Są tak liczne, że samodzielnie wpływają na globalne ocieplenie, usuwając z atmosfery kilkanaście mld ton węgla, tyle, ile co roku produkuje 35 mln samochodów. Sam Ocean Południowy jest jednym z największych pochłaniaczy gazów cieplarnianych na naszej planecie.

Kilkanaście lat temu naukowcy opisali ten proces w piśmie "Current Biology": kryl żywi się mikroskopijnej wielkości planktonem, który znajduje się tuż pod powierzchnią oceanu, w nocy nurkuje głęboko, aby uniknąć spotkania z drapieżnikami i za każdym razem, kiedy się to dzieje, wraz z wydalanymi odchodami wstrzykuje do wody dwutlenek węgla.

Żeby przeżyć, potrzebuje zimnej, głębokiej wody o małej kwasowości. A tej, im dalej na północ od Antarktydy, coraz mniej.

Kryl antarktycznyKryl antarktyczny fot. Uwe Kils / Wikimedia Commons / CC BY-SA 3.0

Najszybciej ocieplające się miejsce na świecie

Okolice Półwyspu Antarktycznego, gdzie poławia się najwięcej kryla, są jednym z najszybciej ogrzewających się miejsc na Ziemi. W ciągu ostatnich 50 lat temperatura powietrza podniosła się tam o 3 stopnie Celsjusza. Ocean Południowy zdążyliśmy już podgrzać o 1 st. - kolejny dołożymy do końca XXI wieku. Naukowcy prognozują, że to zredukuje populację kryla o 30 proc. A jeśli nic się nie zmieni, to do 2300 r. wody wokół Antarktydy podgrzeją się o tyle, że kryl może w ogóle nie być w stanie się w nich rozmnażać. Bez niego los wszystkich większych zwierząt zamieszkujących okolice białego kontynentu stoi pod znakiem zapytania.

Ale kryl znika nie tylko z powodu ocieplającego się klimatu. Coraz więcej poławiają go również trałowce. 

Obszar występowania krylaObszar występowania kryla wikipedia

Kryl, czyli produkt premium

Od lat krylem tuczy się ryby. Akwakultura jest najszybciej rosnącym przemysłem związanym z żywnością pochodzenia zwierzęcego, kryla stosuje się masowo w przemysłowej hodowli łososia, bo mięso tego skorupiaka ma wiele składników odżywczych i stosunkowo mało zanieczyszczeń. Przez wielu uważane jest za paszę idealną.

Kryla poławia się również dla oleju, wykorzystywanego w produkcji suplementów diety. To ogromny rynek, w 2020 r. jego wartość szacowano na ponad 140 mld dolarów. W samej Polsce to ok. 6 mld zł rocznie. Z niedawnego raportu NIK wynika jednak, że 9 na 10 suplementów diety wprowadzanych w Polsce do sprzedaży nikt nie bada.

Do 2023 r. sprzedaż oleju z kryla ma wzrosnąć o 13 proc. Co w nim takiego niezwykłego? Producenci reklamują go jako lepszy niż ten pochodzący z ryb, bogatszy w kwasy omega-3, wspomagający pracę serca i mózgu. A przy tym nie śmierdzi rybą. Na etykietach możemy też wyczytać, że pochodzi ze zrównoważonego połowu. Słowem, produkt premium w czasach powszechnego przełowienia mórz i oceanów.

Czy aby na pewno?

Chiny i Rosja się zbroją

Na papierze wszystko się zgadza. Limit połowów kryla to 620 tys. ton rocznie. Mniej niż 1 proc. całej antarktycznej populacji tego skorupiaka. Kryla można poławiać legalnie tylko w czterech strefach, w dodatku zajmuje się tym tylko kilkanaście statków na świecie. Muszą być duże - niektóre mają wielkość boiska do piłki nożnej - żeby poradzić sobie z najtrudniejszymi warunkami, jakie tylko mogą wystąpić na najbardziej niespokojnych wodach świata. Takie trałowce przypominają fabryki i są w stanie złowić ok. 1 tys. ton kryla dziennie. 

Najpopularniejszym miejscem połowów kryla jest tzw. Strefa 48.1, znajdująca się w pobliżu Półwyspu Antarktycznego. Limit połowów wynosi w niej 155 tys. ton rocznie. Z informacji, do których dotarli dziennikarze z kolektywu Enviromental Reporting wynika, że w 2020 r. ten limit został osiągnięty w ciągu 69 dni, podczas gdy średnia z poprzednich 5 lat wynosiła 130 dni.

 

- Parę lat temu w pobliżu wyspy Cuverville kryla poławiały dwa trałowce. Tam też znajduje się jedna z największych kolonii pingwinów białobrewych. Trałowce poławiały kryla legalnie, ok. 1 km od tej kolonii. Robiły to przez cały sezon. Później od naukowców badających pingwiny dowiedziałem się, że w tym konkretnym roku praktycznie żadne z piskląt tych pingwinów nie przeżyło. I oczywiście, naukowo tego nie udowodnimy, ale wydaje mi się dosyć jasne, dlaczego tak się stało - mówi Gazeta.pl Golachowski.  

W okolicy Strefy 48.1 znajdują się kolonie pingwinów, żyje tam wiele fok, a latem na posiłek złożony z kryla przypływają wieloryby. W ciągu ostatniej dekady limit został w tej strefie osiągnięty osiem razy. - Łowiąc kryla, naruszamy cały ekosystem - tłumaczył dziennikarzom The Guardian Rodolfo Werner z Kolacji Antarktyki i Oceanu Południowego.

Po coraz więcej kryla sięgają Chiny - między 2019 a 2020 r. podwoiły swoje połowy z 50 do 118 tys. ton. Właśnie kończą budowę największego trałowca na świecie przeznaczonego do połowów tego skorupiaka. Ma być gotowy za rok. Rosja też inwestuje w nowe technologie połowów kryla - podobno 640 mln dolarów. Coraz więcej trałowców rejestruje też Korea Południowa.

Liderem są jednak wciąż Norwedzy. Tylko jedna firma, Aker BioMarine należąca do miliardera Kjell Inge Røkke’a odpowiada za ponad połowę połowów.

Badania z 2019 r. wskazują, że kryl ma coraz większe problemy z uzupełnianiem swojej populacji w obrębie Strefy 48.1. - To obraz tego, co zrobiliśmy oceanom: żeby złowić więcej, musimy dotrzeć do miejsca na końcu świata - powiedziała The Guardian Nicole Bransome, ekolożka zaangażowana w pracę nad ochroną Oceanu Południowego.

To kolejna wyprawa Gazeta.pl w odległe, ale ważne dla przyszłości Ziemi miejsce - kilka miesięcy temu z polskiej bazy na Spitsbergenie o zmianach klimatu opowiadała Maria Mazurek.

Więcej o: