Marek Suski w rozmowie w RMF FM został poproszony o komentarz do słów wiceministra klimatu. Edward Siarka zdumiał całą Polskę po tym, jak zaproponował zbieranie chrustu na opał w lasach. Była to odpowiedź polityka na coraz wyższe ceny węgla, których potrzebują obecnie przede wszystkim odbiorcy indywidualni. Jak pisaliśmy, problemem są pośrednicy, którzy skupują węgiel za tysiąc złoty za tonę, a sprzedają go za trzy tysiące złotych.
Do słów wiceministra odniósł się poseł Prawa i Sprawiedliwości. Marek Suski przyznał, że propozycja Siarki nie będzie dostępna dla dużej grupy osób, a ponadto uznał, że jest to "niezręczna wypowiedź".
- Kto wie, jak zakręcą kurek gazowy, pewnie będę musiał wstawić jakąś kozę do domu. Jeżeli chodzi o tego rodzaju rzeczy, być może jakaś niewielka grupa ludzi, która mieszka w okolicach lasu, może z tego skorzystać. Ale nie sądzę, żeby to miało rozwiązać problemy z węglem - stwierdził Marek Suski. - Sądzę, że to przejdzie do jakiejś historii takich niezręcznych wypowiedzi. Oby tak było, że będą się z tego śmiać - dodał polityk.
- Ja jeszcze pamiętam te czasy PSL-u, kiedy rzeczywiście miałem kilka lat, z babcią do lasu jeździliśmy, babcia zbierała szyszki, bo się dobrze paliły w piecu. To były rzeczywiście czasy biedy - wspominał Suski. Wówczas dziennikarz zauważył, że po 60-latach od tych czasów, "PiS-owski minister" niedorzecznie radzi, by zbierać chrust.
Przeczytaj więcej informacji z Polski na stronie głównej Gazeta.pl.
Poseł został też zapytany o dom, który od lat jest wpisywany w oświadczenie majątkowe posła, a jego wartość nie ulega zmianie i wynosi 350 tysięcy złotych. Dziennikarz dopytywał polityka, jak to się stało, że nieruchomość nie zyskała na wartości, podobnie jak inne budynki tego typu.
- Ostatnio moja córka brała kredyt i żyrowaliśmy ten kredyt. Potrzebna była wycena tego domu i działki, na której stoi. Został on wyceniony niżej, niż podawała wartość. Stary dom z lat 20. XX wieku, więc ma już około 100 lat. Szykuję się do remontu, bo dach przecieka. Nie jest to naprawdę willa - argumentował Suski.
- Panie pośle, to ja go kupuję. Za 350 tysięcy - skwitował prowadzący program Robert Mazurek.