Śnięte ryby w Odrze. "Tak znacznego zatrucia chemicznego nie było od wielu lat"

Szokujące zdjęcia martwych ryb w Odrze obiegły ogólnopolskie media. Trwa wyjaśnianie przyczyn śmierci tysięcy zwierząt w rzece. Jak podał w środę GIOŚ, winne są chemikalia. - To może być niekontrolowany zrzut odpadów z jakichś procesów produkcyjnych. Było już kilka takich przypadków i nie stwierdzono, kto takiego zrzutu dokonał - mówi w rozmowie z Gazeta.pl hydrogeolog Krzysztof Smolnicki, członek Międzynarodowej Koalicji "Czas na Odrę".

Trwa wyjaśnianie przyczyn śmierci tysięcy ryb w Odrze. Wędkarze o dramatycznej sytuacji w rzece informują od kilkunastu dni. Zwiększona liczba śniętych ryb wystąpiła m.in. na kanale Odry w miejscowości Oława. W akcję wyławiania martwych ryb zaangażowani są m.in. członkowie Polskiego Związku Wędkarskiego i służby Wód Polskich.

"Zachodzi podejrzenie, że do wody przedostała się substancja o właściwościach silnie utleniających, w wyniku której mogło dojść do zachodzących w wodzie reakcji, które uwalniają tlen" - informował w środę Główny Inspektorat Ochrony Środowiska.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl>>>

- Tak znacznego zatrucia chemicznego na Odrze nie było już od wielu lat - mówi w rozmowie z Gazeta.pl hydrogeolog Krzysztof Smolnicki, członek Międzynarodowej Koalicji "Czas na Odrę", prezes Fundacji EkoRozwoju.

Nasz rozmówca zaznacza, że nie jest to pierwszy taki przypadek, a do podobnej sytuacji doszło np. w marcu.

- To może być niekontrolowany zrzut odpadów z jakichś procesów produkcyjnych. Było już kilka takich przypadków i nie stwierdzono, kto takiego zrzutu dokonał, nie znaleziono odpowiedzialnego - słyszymy.

- Mamy bezpośrednie zagrożenie zarówno ekosystemu, jak i życia i zdrowia ludzi. Mimo to do dzisiaj na głównej stronie internetowej Wód Polskich nie ma żadnego komunikatu na ten temat [komunikaty opublikowano na regionalnych stronach - red.]. Ludzie nie zostali odpowiednio poinformowani. Pierwsze działania podjęły nie państwowe służby, a obywatele, związki wędkarskie, lokalne organizacje, m.in. Stowarzyszenie 515 z Krosna Odrzańskiego. Tak nie powinno działać państwo, w którym świadomie zarządza się gospodarką wodną - zauważa Smolnicki.

- Nie słyszałem też o żadnym alercie RBC, który zostałby wysłany do ludzi nad Odrą, by nie zbliżali się do rzeki. Alert powinien zostać wysłany - dodaje.

Zobacz wideo Dlaczego Bałtyk umiera?

Śnięte ryby w Odrze. "Problem jest międzynarodowy"

Jak zaznacza Krzysztof Smolnicki, "nie zastanowiono się nad żadnym rozwiązaniem". - Mamy dwa stopnie wodne na Nysie, w których jest woda, można było ją spuścić. Jeśli podjęto by próbę rozrzedzenia wody, to sytuacja mogłaby być lepsza. Nie słyszałem o żadnych działaniach w tym zakresie - mówi.

Według Krzysztofa Smolnickiego "problem jest międzynarodowy". - Zanieczyszczenie płynie w stronę Niemiec - zaznacza.

Zielonogórski okręg Polskiego Związku Wędkarskiego zapowiedział, że w piątek odbędzie się spotkanie ws. sytuacji w Odrze, w którym będą uczestniczyć m.in. przedstawiciele okręgów Katowice, Opole, Wrocław, Zielona Góra, Gorzów Wlkp., Szczecin i Spółdzielni Rybackiej Regalica w Gryfinie. Zostali na nie zaproszeni również urzędnicy m.in. z biura wojewody i inspektoratu ochrony środowiska.

"Celem spotkania jest wspólne wypracowanie działań zmierzających do ustalenia sprawców i wyegzekwowanie poniesionych strat na drodze sądowej oraz podjęcia kroków w celu odbudowy ichtiofauny" - przekazała rzeczniczka prasowa okręgu PZW w Zielonej Górze Beata Gacek.

***

Komunikat redakcji Gazeta.pl: Prosimy Czytelników o przesłanie zdjęć śniętych ryb w Odrze na adres news@agora.pl.

Więcej o: