Na konferencji prasowej w Szczecinie wystąpili ministerka klimatu i środowiska Anna Moskwa, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, a także Zbigniew Bogucki wojewoda zachodniopomorski. Stronę niemiecką reprezentują ministerka środowiska Niemiec - Steffi Lemke, minister środowiska Brandenburgii Axel Vogel, a także Till Backhaus z Socjaldemokratycznej Partii Niemiec.
Anna Moskwa podkreśliła, że to już druga rozmowa ze stroną niemiecką. Pierwsza odbyła się online. Strona polska przedstawiła wyniki i wnioski z analiz, które zostały już wykonane. Jak dodała, decyzją premiera został powołany sztab ds. skażenia Odry na poziomie krajowym i sztaby kryzysowe na poziomie wojewódzkim. - Podstawowym celem na dzisiaj jest zniwelowanie negatywnych skutków, które może przynieść kryzys - dodała. Nadal prowadzone są prace nad identyfikacją i źródłem potencjalnego zakażenia.
- Na dziś przebadano 150 próbek wody. Laboratoria pracują 24 godziny na dobę - przekazała. Część próbek zostanie wysłana do badania do innych zagranicznych laboratoriów.
Wciąż nie wiadomo, co zatruło Odrę. - Żadne z badań nie potwierdziło obecności substancji toksycznych. Mamy też wyniki badań ryb, tam także nie stwierdzono rtęci - dodała.
Jak dodała, w najbliższych dniach próbki zostaną poddane badaniom na obecność ponad 300 wskaźników. Teraz badaniu podlegają pestycydy. - Podjęliśmy decyzję o kompleksowej sekcji zwłok ryb - mówiła Anna Moskwa.
Ministerka środowiska przypomniała, że stwierdzono m.in. zbyt wysoki poziom tlenu w rzece, który może wskazywać - ale nie musi - na nienaturalne pochodzenie. - Nadal nie zidentyfikowaliśmy substancji, która zatruła Odrę (...) Nie wykluczamy wariantu substancji toksycznych - stwierdziła.
Sprawca mógł wprowadzić substancję toksyczną do wody
- przekazała Moskwa, dodając, że właśnie z tego powodu polskie władze wyznaczyły wysoką nagrodę za podanie informacji o sprawcy.
Politycy przeprowadzili wcześniej rozmowy na temat sytuacji na Odrze.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
W sobotę ministerka klimatu i środowiska przekazała, że w Odrze nie stwierdzono obecności rtęci. "Analizy po obu stronach granicy wykazują wysokie zasolenie" - dodała. Później polityczka poinformowała, że "Państwowy Instytut Weterynaryjny zakończył badania ryb na obecność metali ciężkich", a także "Wykluczył metale ciężkie jako powód śnięcia ryb".
Jak pisaliśmy w Gazeta.pl, wcześniej ministerka środowiska Steffi Lemke skrytykowała współpracę ze stroną polską w sprawie katastrofy ekologicznej na Odrze. - Polsko-niemiecka współpraca najwyraźniej w tej sytuacji się nie sprawdziła. W przeciwnym razie otrzymalibyśmy wcześniej informacje - podkreśliła.
Wcześniej już rzecznik ministerstwa poinformował, że procedura wymiany informacji, przewidziana na podobne sytuacje, tym razem nie zadziałała. Stronę polską skrytykowała też Brandenburgia, skarżąc się, że polskie władze nie poinformowały niemieckiego landu o sytuacji na Odrze.
Polityczka Zielonych powiedziała, że wspólnie z polską ministerką klimatu i środowiska, Anną Moskwą, ustaliły, że powinna zostać przeprowadzona wspólna ekspertyza, a wyciągane z analiz wnioski powinny zostać wspólnie omówione.
W sobotę wieczorem burmistrz Krosna Odrzańskiego, Marek Cebula, mówił na antenie TVN24, że "część ryb leży w szuwarach, część jest porywana przez zwierzęta domowe, bądź dzikie i niesiona w szuwary i na nabrzeża".
- Ryby wypływają z dna rzeki. Wystarczy zakręcić kilka razy łódką z motorowym silnikiem i okazuje się, że wypływają kolejne martwe ryby - opisywał, dodając, że "patrzymy w milczeniu, jak Odra umiera".
- Tutaj nie śpiewa żaden ptak (...) Nie ma w odrze żadnej wydry, bobra. Nic nie pływa, poza martwymi rybami (...) To jest armagedon - podkreślił, dodając, że w jego ocenie już teraz występuje zagrożenie epidemiologiczne. - Oczekujemy informacji, co mamy robić, jak działać, by nasi mieszkańcy byli bezpieczni - apelował.