Meteorolodzy ostrzegają: W tym roku może nadejść El Nino. A z nim rekordowe upały i ulewy

Pod koniec roku na Pacyfiku może zacząć się El Nino - i już teraz powinno to budzić obawy. Choć to okresowe ocieplenie nad oceanem jest zjawiskiem naturalnym, to wraz ze zmianami klimatu może skończyć się absolutnym rekordem temperatury. A także wywołać ulewy, powodzie czy zamieranie koralowców. Możemy nawet otrzeć się o niespotykane 1,5 stopnia Celsjusza ocieplenia.
Zobacz wideo Aktywiści zablokowali ambasadę Niemiec w proteście przeciwko kopalni węgla

Według danych kilku instytucji rok 2022 był 5. lub 6. najgorętszym w historii pomiarów. Czy skoro nie było cieplej, niż rok wcześniej, to znaczy, że globalne ocieplenie wyhamowało? Niestety, zupełnie nie. A średnia temperatura może wkrótce poszybować w górę. 

Globalne ocieplenie najbardziej wyraźnie widać w dłuższym okresie - obecna dekada jest cieplejsza od poprzedniej, która też była cieplejsza niż wcześniejsze dziesięciolecie. Ale poszczególne lata - i w skali regionalnej, i globalnej - różnią się od siebie i zazwyczaj po kilku cieplejszych latach następuje kilka chłodniejszych (na wykresie poniżej linia niebieska to temperatura roczna, a czerwona - średnia wieloletnia).

Lata z najwyższą średnią temperaturą to zazwyczaj te, w których pojawia się zjawisko El Nino, czyli naturalny, okresowy wzrost temperatury na części Pacyfiku. Ogrom oceanu i zgromadzonej w nim energii cieplnej sprawia, że ma to wpływ na średnią temperaturę całej Ziemi. Tak było w 2016 roku, który zapisał się jako najgorętszy w historii pomiarów (później ten rekord wyrównał rok 2020). Obecnie na Pacyfiku trwa La Nina, czyli zjawisko przeciwne - ochłodzenie części oceanu. Jednak według najnowszych prognoz, które opisuje "The Guardian", pod koniec 2023 wróci El Nino. Przeciągając się na rok 2024, zjawisko może przyczynić się do wzrostu temperatury "poza skalę" i wywołać "bezprecedensowe" fale upałów. 

embed

El Nino, La Nina i okres przejściowy pojawiają się co kilka lat, jednak są bardzo trudne do przewidzenia z wyprzedzeniem większym niż kilka miesięcy. Dlatego obecne przewidywania meteorologów są wstępne i dopiero około połowy roku będą mogli przedstawić je z większą pewnością. 

Jednak w artykule z września ubiegłego roku słynny klimatolog James Hansen wraz z innymi badaczami pisali, że jest mało prawdopodobne, by La Nina trwała czwarty rok z rządu - zatem rośnie prawdopodobieństwo wystąpienia El Nino na przełomie 2023 i 2024 roku.

Powodzie, upały - i otarcie o 1,5 stopnia Celsjusza

El Nino typowo zaczyna się w trakcie zimy na półkuli północnej, więc jeśli sprawdzą się prognozy, to zaczniemy obserwować ocieplenie na części wschodniego Pacyfiku pod koniec roku - i od początku przyszłego. Dlatego, jeśli rzeczywiście El Nino się pojawi, to najbardziej wpłynie na rok 2024 i może on zapisać się jako najgorętszy dotychczas. 

Obecnie spowodowana przez człowieka zmiana klimatu podwyższyła średnią temperaturę Ziemi o ok. 1,2 stopnia Celsjusza. Według brytyjskich meteorologów jest prawdopodobne, że kolejne El Nino sprawi, że rok jego wystąpienia skończy się z ociepleniem na poziomie nawet 1,5 Celsjusza stopnia. Prawdopodobieństwo, że w ciągu najbliższych pięciu lat jeden rok zanotuje 1,5 stopnia ocieplenia wynosi 50:50.

1,5 stopnia to słynna granica umiarkowanie bezpiecznego poziomu ocieplenia, o której mówi Porozumienie paryskie dot. zatrzymania zmiany klimatu. Co podkreślają naukowcy, pojawienie się takiego poziomu ocieplenia w jednym roku nie oznacza jeszcze, że przekroczyliśmy tę barierę. Ponieważ odnosi się ona do średniej wieloletniej. Jak wspomniano na początku tego tekstu, poszczególne lata różnią się od siebie i po rekordowo ciepłym roku w końcu nastąpi okres chłodniejszy. Dopiero gdy średnia wieloletnia dojdzie do poziomu 1,5 stopnia, będziemy mówić o jego przekroczeniu. Widać to dobrze na poniższym wykresie europejskiego programu Copernicus: obecnie średni poziom ocieplenia to 1,2 stopnia, choć poszczególne okresy sięgały wyżej. Jeśli utrzyma się obecny trend, to do pułapu 1,5 stopnia dojdziemy około 2035 rok. 

embed

Jednak El Nino to nie tylko wzrost średniej temperatury, ale też lokalne efekty zjawiska. Są one znane od tysięcy lat, jednak teraz, w zmienionym klimacie, negatywne skutki mogą być potężniejsze niż wcześniej. 

Prof. Adam Scaife z Met Office mówił w brytyjskim dzienniku, że wraz ze zmianą klimatu skutki El Nino będą silniejsze i nałożą się na efekty ocieplenia. - Biorąc pod uwagę oba te zjawiska, najprawdopodobniej będziemy świadkami bezprecedensowych fal upałów - ocenił. Dzięki możliwości przewidywania wystąpienia ocieplenia na Pacyfiku mamy więcej czasu, by przygotować się na jego skutki. Zmienność warunków na tej części oceanu wpływa na wiatry, wilgoć i opady w wielu regionach na różnych kontynentach. W jednych przynosi ulewy, w innych - suszę.

Według prognoz Australijskiego Biura Meteorologii, po bardziej mokrych latach La Nina, nadejście El Nino zwiększy ryzyko fal upałów, suszy i pożarów. Podobne warunki możliwe są w Indonezji. W Indiach i na południu Afryki monsun może zostać osłabiony, co oznacza bardziej suche warunki.

Z kolei na wschodzie Afryki, południu Stanów Zjednoczonych oraz w części Ameryki Południowej i Środkowej El Nino przynosi potężne opady i powodzie. Inaczej jest jednak w Amazonii, gdzie może być bardziej sucho. Ostatnie takie zjawisko spowodowało potężne i niszczycielskie powodzie w Peru. Nawet w Europie zjawisko może być odczuwalne, m.in. w postaci większych opadów w Hiszpanii.

Cieplejsze wody oceanu to także zagrożenie dla raf koralowych, które są bardzo wrażliwe na zmiany klimatu. Nałożenie się na siebie globalnego wzrostu temperatury i El Nino grozi masowym blaknięciem koralowców. 

Więcej o: