Rzeczniczka biura mera Paryża przekazała CNN, że w sobotę ok. 4 400 ton śmieci zalegało na paryskich ulicach. Wyjaśniła, że problemy z odpadami spowodowały blokady w spalarniach śmieci, do których przyczyniły się ostatnie wielkie protesty przeciwko reformie emerytalnej. Śmieciarki nie są w stanie odbierać większości odpadów, ponieważ nie mają gdzie ich wyrzucać.
Usługi komunalne, w tym wywóz śmieci, od zeszłego tygodnia zmagają się z częściowym paraliżem. Wielkie protesty we Francji spowodowały liczne opóźnienia i odwołania lotów oraz pociągów. Rafinerie ropy naftowej zostały zablokowane, szkoły zamknięto, a tysiące mieszkańców tymczasowo pozostawało bez prądu.
Najbardziej ucierpiała stolica Francji, w której 60 proc. nauczycieli szkół podstawowych wzięło udział w protestach. Lokalne metro zostało zmuszone do częściowego ograniczenia ruchu.
Francuskie związki zawodowe zapowiedziały, że będą kontynuować walkę przeciwko reformie emerytalnej. Wczoraj francuski senat przegłosował projekt budzącej ogromne protesty społeczne reformy, której najważniejszym punktem jest podniesienie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat.
Sekretarz generalny największej centrali związkowej CFDT, Laurent Berger, zapowiedział kontynuację protestów. Ostrzegł też rząd, aby nie próbował przyspieszyć prac parlamentarnych nad reformą. - Byłoby to moim zdaniem bardzo niebezpieczne i groziłoby wzrostem rozgoryczenia społecznego - powiedział Laurent Berger.
Więcej informacji ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Ustawa ma być jeszcze rozpatrywana przez wspólną komisję, utworzoną przez członków wyższej i niższej izby parlamentu. Jeśli uzgodni ona tekst, ostateczne głosowanie odbędzie się prawdopodobnie w czwartek w obu izbach parlamentu.
W związku z pracami nad projektem reformy we Francji odbywają się masowe demonstracje związków zawodowych. W niedzielę protesty odbyły się w 230 miastach. Według szacunków władz, w demonstracjach wzięło udział od 800 tysięcy do miliona manifestantów. W całym kraju odbywają się też strajki pracowników.