Politycy traktują sprawy ekologii i klimatu jako emocjonalny straszak. Przekręcają i manipulują

Na talerzu robaki zamiast mięsa, na polach wiatraki, które szkodzą plonom rolnym i ludziom. Śnieg w lutym to dowód, że Ziemia się wcale nie ociepla. Susze czy powodzie były zawsze, więc ekstremalne zjawiska nie mają nic wspólnego ze zmianami klimatu. To tylko część kłamstw i manipulacji, które pojawiają się w przestrzeni publicznej. Stosują je politycy i publicyści. Takich fałszywych teorii będzie więcej, bo temat intensywnie wybrzmi w nadchodzącej kampanii wyborczej. Warto wiedzieć, jak nie wpaść w pułapkę kłamliwych treści, pisze Sylwia Majcher.
Zobacz wideo Zmiany klimatyczne? „Politycy znają prawdę, ale czeka nas bezsensowna gra wyborcza"

Serwowanie nieprawdziwych informacji i świadome wprowadzanie odbiorców w błąd to dezinformacja. Jak wynika z badania Instytutu Spraw Publicznych, niemal połowa polskiego społeczeństwa deklaruje, że spotkała się z nią w ostatnich kilku miesiącach.

Najczęściej autorami takich treści są politycy i związani z nimi publicyści. Manipulacja faktami to dla nich naturalny element gry wyborczej. Gorące tematy, które polaryzują społeczeństwo, są związane między innymi z transformacją energetyczną. Perspektywa przejścia na niskoemisyjne i odnawialne źródła energii wykorzystywana bywa jako emocjonalny straszak. W Polsce skierowany szczególnie w stronę województwa śląskiego, gdzie ze względu na silne tradycje związane z wydobyciem węgla zielona przyszłość wzbudza obawy.

Świadomość i znajomość faktów ułatwia rozbrajanie min, które mogą być trudne do zauważenia, bo dezinformacyjny przekaz jest często mieszanką prawdy i wykrzywionej narracji. Dezinformacja dotycząca zmian klimatu jest najbardziej powszechna w internecie. Naukowcy z Uniwersytetu Londyńskiego policzyli, że w 2022 roku na Twitterze pojawiło się więcej treści kwestionujących stanowisko nauki ws. zmian klimatu niż w jakimkolwiek innym roku wcześniej. W ciągu zaledwie dwóch lat liczba tego rodzaju wiadomości wzrosła czterokrotnie. W 2022 roku na Twitterze opublikowano 850 000 fałszywych treści związanych ze zmianami klimatu.

Walka z wiatrakami

W polskiej sieci doskonałym przykładem manipulacji faktami jest trwająca od kilku miesięcy debata o liberalizacji tzw. ustawy wiatrakowej. Obrońcy węgla, którzy dla podbicia emocji nazywają go "czarnym złotem", publikują dane ze sporą ilością nieweryfikowanych liczb.

Wybrzmiewa przekaz, że wiatraki są szkodliwie dla środowiska, bo przez ich pracę giną ptaki. Tymczasem w rzeczywistości to marginalny problem, a największym zagrożeniem dla ptaków są koty oraz szklane budynki. Michał Wójcik, polityk Solidarnej Polski i członek Rady Ministrów, mówił w jednym z wywiadów, że jego partia jest przeciwna ustawie o wiatrakach, bo to może szkodzić zdrowiu. To zdaniem ministra wynika z "różnych raportów". Jakich konkretnie? Wójcik już nie wskazał.

Oświadczenie Prezydenta RP Andrzeja DudyPrezydent Andrzej Duda podpisał ustawę wiatrakową

Powoływanie się na nieaktualne dane, podważone przez naukowców badania, fałszywe tezy o negatywnym wpływie wiatraków na zdrowie ludzi czy nawet spadek produkcji rolnej to często wykorzystywane przez polityków, szczególnie prawicy, mechanizmy w debacie publicznej. Ich celem jest zatrzymanie postępującej w całej Europie transformacji energetycznej zakładającej stopniowe odchodzenie od paliw kopalnych. W procesie wytwarzania energii węgiel kamienny jest źródłem, które ze względu na emisje gazów cieplarnianych szkodzi klimatowi. Musi zniknąć z produkcji prądu, a odnawialne źródła energii pochodzące z naturalnych źródeł jak słońce, woda i wiatr będą nie tylko bardziej ekologiczne, ale i tańsze. I co do tego nie ma wątpliwości.

Mąka ze świerszczy jako obrona wartości

Dla wielu polityków troska o węgiel jest również obroną wartości i tradycji, które teraz są zagrożone przez "zlaicyzowany lewacki Zachód". Stąd bardzo popularne i promowane przez prawicę hasło o "ideologii ekologicznej".

Ma wywoływać wrażenie, że transformacja energetyczna nie opiera się na badaniach naukowych klimatologów i fizyków, ale na chęci zniszczenia naszego dotychczasowego, bezpiecznego i dobrze funkcjonującego świata. Często błahe wydawać się by mogło informacje, są wyolbrzymiane i sprowadzane do absurdu. Wszystko po to, by tę tezę udowodnić.

Na początku roku Komisja Europejska zatwierdziła możliwość wykorzystywania w produkcji żywności mąki z domowych świerszczy oraz dopuściła w krajach unijnych sprzedaż produktów opartych na sproszkowanych owadach. Powodem są względy ekologiczne. Owady to dobre źródło białka, więc mogą być alternatywą dla coraz silniej degradującego planetę mięsa. Przemysłowa hodowla drobiu czy wieprzowiny odpowiada za ponad 18 proc. światowej emisji gazów cieplarnianych, pochłania także ogromne ilości wody i energii. Do wyprodukowania jednego burgera z wołowiny potrzeba aż 30 wanien pełnych wody.

Tylko emisje z produkcji żywności wystarczą, by zdestabilizować klimat Ziemi. Najgorszy z punktu widzenia pokarm to czerwone mięsoTo, co jemy, wystarcza do destabilizacji klimatu. Winne głównie mięso

Owady w ludzkiej diecie są od ponad pięciu milionów lat. Obecnie na świecie konsumuje je regularnie niemal 2 miliardy osób. Mrówki, pasikoniki, larwy motyla pojawiają się na talerzach w Azji, Ameryce Południowej czy Afryce. Oprócz białka mają dużo cukru i witamin. W Polsce nowe unijne przepisy zostały wykorzystane przez polityków prawicy do budowania klimatu strachu. Pojawiły się komentarze obrońców węgla, że kolejnym krokiem będzie zakaz jedzenia polskiego schabowego i zastąpienie go robakami.

Szef Konfederacji Krzysztof Bosak alarmował, że za tym pomysłem urabiania naiwnych konsumentów stoi klika globalistów. Były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski twierdził, że wprowadzenie mąki ze świerszczy na europejski rynek to atak wycelowany w polskich rolników. W tej dyskusji chodziło o wywołanie niechęci do Unii Europejskiej, instytucji, która promuje absurdalne i zagrażające naszemu bezpieczeństwu pomysły – mąkę ze świerszczy i transformację energetyczną. Dezinformacyjna narracja polegała na przekonywaniu, że obrona obu sektorów – jedzenia i węgla leży w naszym interesie narodowym.

Rafał TrzaskowskiNie, raport C40 Cities nie zakłada "zakazu jedzenia mięsa"

Polski talerz

W kuchni zawrzało ostatnio jeszcze mocniej za sprawa raportu C40 Cities. Temat nie jest zbyt świeży, ale za to politycy postanowili wykorzystać go soczyście. W dokumencie z 2019 roku podpisanym przez prezydentów kilkudziesięciu miast - w tym Warszawy - pojawiły się rekomendacje dotyczące działań mających wpływać na zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych.

W raporcie określono cele ambitne - jak obniżenie konsumpcji mięsa do zera, ograniczenie kupowania nowych ubrań do trzech sztuk rocznie czy zakaz jazdy autami osobowymi w mieście. Autorzy dokumentu podkreślili, że liczby się nierealne i umieszczone zostają jako punkt odniesienia. Politycy prawicy wyjęli informacje z kontekstu i przystąpili do zmasowanej akcji obrony schabowego, steka czy żeberek.

Błyskawicznie wykreowali i rozprzestrzenili w sieci narrację o złym prezydencie Warszawy Rafale Trzaskowskim, który chce na siłę zweganizować kraj. Dla wzmocnienia przekazu liderzy Solidarnej Polski zrobili sobie zdjęcia w drogich restauracjach nad talerzami ociekającymi mięsem, żeby nikt nie miał wątpliwości, jak dzielnie walczą o polski jadłospis. W mediach społecznościowych, bo w oficjalnych przekazach ministerstw czy instytucji, w których pracują,  zachęcają do... ograniczenia spożycia mięsa. Jego produkcja zostawia wysoki ślad węglowy, powoduje dużą emisję metanu. Takie rekomendacje widnieją między innymi na stronach państwowego Instytutu Ochrony Środowiska czy Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Tymczasem wiceminister tego resortu, Jacek Ozdoba wrzuca zdjęcie z żeberkami i rusza z mięsną ofensywą. Wszystko po to, by stworzyć fałszywe wrażenie, że ktoś ingerencją w talerz chce zabrać nam wolność wyboru.

Amerykańscy naukowcy wiedzą lepiej

Inną bardzo popularną metodą jest powoływanie się w głoszonych tezach na anonimowych naukowców, profesorów czy ekspertów, którzy podważają wpływ człowieka na zmiany klimatu. W takich tekstach prezentowane są opinie niepodparte żadnymi poważnymi badaniami. Pojawiają się spiskowe i wzbudzające strach teorie bez odniesienia do wiarygodnych źródeł.

Tymczasem nie ma żadnej powszechnie poważnej organizacji naukowej zajmującej się zmianami klimatu, która by podważała tezę o antropogenicznych przyczynach ocieplenia na Ziemi. Potwierdził to w zeszłym roku jednoznacznie również raport IPCC, czyli Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu ONZ. Ponad 200 naukowców z całego świata przeanalizowało w nim kilkanaście tysięcy prac naukowych i opracowało dokument, który zatwierdziły rządy 195 państw – w tym także Polski. Od początku rewolucji przemysłowej temperatura Ziemi wzrosła o 1,2 st. C. Dziś kluczowym problemem jest to tempo, w jakim postępuje globalne ocieplenie. Nigdy wcześniej nasza planeta nie ogrzewała się tak szybko. I ma i będzie miało jeszcze większy wpływ na każdy aspekt naszego życia. Ta wiedza jednak nie zniechęca części polityków do ignorowania tego rodzaju informacji. W mediach społecznościowych intensywnie rozpowszechniana jest tak zwana „Światowa Deklaracja Klimatyczna". Miało ją podpisać ponad tysiąc ekspertów i naukowców.

Deklaracja kwestionuje konsensus naukowy w sprawie zmian klimatycznych. Jej celem było wywołanie wrażenia u odbiorcy, że w sprawach teorii o przyczynach i skutkach zmian klimatu naukowcy są podzieleni. Na czele grupy stoi 93-letni noblista, kontrowersyjny naukowiec Ivar Giaever.

To fizyk, który nie badał jednak w swojej pracy przyczyn zmian klimatu i nie zajmował się globalnym ociepleniem. W swoich wykładach nazywa je „nową religią, podważa określaną przez naukowców średnią temperaturę Ziemi i sugeruje, że dane satelitarne dowodzą, iż w ostatnich latach ona wcale nie wzrosła. Ivar Giaever gazy cieplarniane uważa za nieistotne i wskazuje, że na biegunie południowym jest obecnie więcej lodu niż kiedykolwiek. Te wszystkie tezy noblisty obala wspomniany raport IPCC, a wśród ekspertów podpisujących jego deklarację klimatyczną są również geolodzy naftowi, lekarze, nauczyciele, pilot linii lotniczych, sommelier, muzyk, prawnik, lingwista, emerytowany nauczyciel, urolog, psychoanalityk. Polskę reprezentują... przedstawiciele górniczej Solidarności.

W sieci bądź jak saper, sprawdzaj źródło

61 proc. Polaków uważa dezinformację związaną ze zmianami klimatu za poważny problem – tak wynika z badania Instytutu Spraw Publicznych. Dezinformacja jest rozpowszechniana głównie w mediach społecznościowych, bo to one dają pole do nadużyć.

W sieci funkcjonują specjalne farmy trolli, fałszywych profili, botów, stron przypominających do złudzenia popularne media, które wywołują pożądany ruch. Pojawiają się tam wypowiedzi liderów opinii, którzy, jak pokazują wcześniejsze przykłady, najczęściej cynicznie wykorzystują dezinformację dla uzyskania swoich celów - poparcia politycznego.

Znając metody stosowane przez autorów dezinformacji można szybko je zdemaskować. Zawsze najważniejsze jest źródło informacji i jego wiarygodność. Warto je sprawdzić i zweryfikować. Trzeba uważać na podszywające się pod uznane marki małe witryny internetowe. Często są bliźniaczo pod względem wyglądu podobne do znanych, sprawdzonych przez użytkowników portali. Lepiej mieć wzmożoną czujność i sprawdzać autentyczność informacji w innym źródle. Tam należy zwracać uwagę, czy nie ma tam powtarzających się całych fragmentów tekstu. Takie zabiegi mogą świadczyć o kopiowaniu jednej fałszywej informacji przez wiele innych stron internetowych. Ważne jest też krytyczne podejście do czytanych wiadomości, czy tekst jest logiczny i spójnie zaprezentowany.

Bardzo często - zwłaszcza politycy, mieszają opinie z faktami. Warto jest to rozróżniać, gdyż na podstawie błahego faktu polityk potrafi stworzyć niewyobrażalną historię. Serwowana w atrakcyjny sposób może nawet u najbardziej odpornego odbiorcy wzbudzić wątpliwości co do znanych mu faktów. I to właśnie kluczowy cel dezinformacji. Najpierw wywołać poczucie zagrożenia czy strachu, żeby w konsekwencji takich działań przekonać innych do nawet najbardziej absurdalnych teorii. Machina propagandy klimatycznej dopiero się rozpędza.

...

Sylwia Majcher jest edukatorką ekologiczną, dziennikarką, autorką kilku książek, w tym "Gotuję, nie marnuję. Kuchnia zero waste po polsku".

Dane z raportu Instytutu Spraw Publicznych, 2022 Dezinformacja wokół klimatu i polityki klimatycznej. Opinie Polek i Polaków"

Więcej o: