Pociąg przewożący chemikalia wykoleił się w sobotę w stanie Montana w USA po tym, jak zapadł się most, którym jechał. W efekcie wypadku część wagonów wpadła do rzeki Yellowstone. W wagonach, które wylądowały w wodzie, przewożono płynną siarkę oraz asfalt, podał przewoźnik Montana Rail Link, który wcześniej informował, że transport obejmował również "kilka wagonów z niebezpieczną zawartością". W dwóch wagonach znajdował się silnie kwasowy wodorosiarczan sodu, ale mimo wykolejenia się składu, ta jego część nie trafiła do wody. Wstępna ocena potwierdziła też, że nie było żadnych incydentów związanych z tym ładunkiem. Służby ratunkowe mówią jednak o wyciekających z pojazdów "produktach ropopochodnych". Reporter agencji Associated Press informował z kolei o wypływającej z nich "żółtej substancji", czytamy w ABC News.
Substancje, które trafiły do rzeki, miały zostać rozcieńczone przez wodę. Mimo tego w stacjach uzdatniania podjęto specjalne środki zaradcze. Do mieszkańców zaapelowano z kolei o oszczędzanie wody. Zawalenie się mostu uszkodziło również kabel światłowodowy. To jedno z najważniejszych połączeń w Montanie, w związku z czym dostęp do internetu będzie w stanie znacząco ograniczony. Lokalne władze poinformowały jednak, że póki co nie pojawiło się poważne zagrożenie związane z wypadkiem i podjęto środki zaradcze. Załodze pociągu nic się nie stało - podaje CNN.
Nie ustalono jeszcze, co było przyczyną zawalenia się mostu. Robert Bea, profesor inżynierii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, który zajmuje się katastrofami, powiedział AP, że przyczyn wypadku można doszukiwać się w powtarzających się od wielu lat w tym regionie powodziach, w tym tej rekordowo dużej z ubiegłego roku. Zwiększający się przepływ wody może bowiem wymywać fundamenty.
Bliźniaczy most drogowy, który biegł równolegle do kolejowego, zlikwidowano w 2021 roku, po tym jak Departament Transportu w Montanie uznał, że jest bezpośrednio zagrożony zawaleniem się. Nie wiadomo jednak, kiedy most kolejowy był zbudowany i ostatnio kontrolowany. Tę sprawę mają wyjaśnić śledczy, którzy przyjrzą się też elementom konstrukcyjnym, by sprawdzić, czy nie doszło do korozji.