Witajcie w piekle. Za nami najgorętszy dzień w roku. A nawet dwa. "To wyrok śmierci"

- Istnieje spore prawdopodobieństwo, że, lipiec będzie najcieplejszym miesiącem w historii. "W historii" oznacza czas od epoki eemskiej, czyli około 120 tys. lat temu - tak doniesienia o najcieplejszym dniu w roku komentuje Karsten Haustein z Uniwersytetu w Lipsku. 3 lipca temperatura osiągnęła najwyższą wartość od rekordu zarejestrowanego w 2016 roku. Najnowsze odczyty wskazują, że i ten rekord został już jednak pobity.

Globalne ocieplenie przyspiesza. Lato dopiero co się zaczęło, a za nami już najgorętszy dzień - nie tylko tego roku. Średnia temperatura na świecie w poniedziałek 3 lipca osiągnęła 17,01 stopni Celsjusza, co jest wartością rekordową - podała amerykańska agencja National Centers for Environmental Prediction (NCEP). Wyższej średniej temperatury nie odnotowano od początku zapisów, które sięgają końca XIX wieku. Poprzedni rekord odnotowano w sierpniu 2016 roku - temperatura osiągnęła wówczas 16,92 stopnia Celsjusza. 

Poranne artykuły, które ukazały się w prasie na całym świecie, mogą być już jednak nieaktualne. Dane publikowane przez Climate Change Institute University o Maine, pokazują bowiem, że poniedziałkowy rekord został już pobity. We wtorek 4 lipca średnia temperatura na świecie wyniosła, według pomiaru instytucji, 17,18 stopni. 

Rekordowa średnia temperaturaRekordowa średnia temperatura Dane: Climate Change Institute University o Maine

Zobacz wideo El Nino dopiero się zaczyna, a ocean światowy już jest o 0,2 stopnia cieplejszy niż kiedykolwiek w historii pomiarów

Co jest przyczyną tak alarmujących danych? Naukowcy upatrują źródeł odczytu zarówno w El Nino, jak i utrzymującej się wysokiej emisji dwutlenku węgla. Rekordowa temperatura nie powinna być też zaskoczeniem w obliczu tego, co w przyrodzie działo się wcześniej. Wiosną w Hiszpanii i kilku krajach Azji odnotowano rekordowe upały. Doświadczyły je także regiony, w których się nie zdarzały - m.in. Morze Północne. Obecnie z długo utrzymującą się falą upałów walczą Chiny. Słupek rtęci pokazuje w niektórych regionach kraju 35 stopni. 

Ekstremalne warunki panują też w południowych regionach Stanów Zjednoczonych oraz na Północy Afryki. Anomalie zarejestrowano nawet na Antarktydzie. I tam niedawno odnotowano rekord temperatury, która w lipcu osiągnęła 8,7 stopni Celsjusza. 

El Nino groźne dla klimatu

Leon Simons, eksprt ds. klimatu, cytowany przez BBC nie ma wątpliwości, że rekordowa temperatura to dopiero początek złych informacji. - Średnia globalna temperatura na poziomie 17 stopni, odnotowana po raz pierwszymi, od kiedy dysponujemy wiarygodnymi danymi, jest symbolicznym kamieniem milowym w globalnym ociepleniu - stwierdził. 

Teraz gdy rozpoczyna się cieplejsza faza El Nino, możemy spodziewać się znacznie częstszych dziennych, miesięcznych i rocznych rekordów. Będą utrzymywać się przez 1,5 roku

- prognozuje. 

Dobrych wiadomości nie ma także cytowany przez portal Karsten Haustein z Uniwersytetu w Lipsku. - Istnieje spore prawdopodobieństwo, że, lipiec będzie najcieplejszym miesiącem w historii. "W historii" oznacza czas od epoki eemskiej, czyli około 120 tys. lat temu - stwierdził. - El Nino jest w pełnym rozkwicie - dodał. 

Jeni Miller, dyrektor wykonawczy Global Climate and Health Alliance w rozmowie z "The Guardian" przyznaje, że ludzie już płacą surową cenę za zmiany klimatyczne. A będzie gorzej. "Fale upałów, pożary, zanieczyszczenie powietrza, powodzie, ekstremalne burze - to skutki globalnego ocieplenia. Pogłębia ono też straty w rolnictwie, ułatwia rozprzestrzenianie się chorób, wzmaga migrację" - stwierdziła. Podkreśliła też, że głównym czynnikiem odpowiedzialnym za globalne ocieplenie jest korzystanie z paliw kopalnych

Jeszcze mocniejszych słów użył klimatolog Friederike Otto z Grantham Institute for Climate Change and the Environment w brytyjskim Imperial College London. - To wyrok śmierci wydany na ludzi i ekosystemy - powiedział o najnowszym rekordzie. 

Tak El Nino wpływa na temperatury

Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO) potwierdziła we wtorek, to, co eksperci widzieli już od miesięcy w swoich danych. Na Oceanie Spokojnym zaczęło się zjawisko El Nino [z hiszpańskiego chłopiec, dzieciątko - red.]. To okres, w którym część wód tropikalnego Pacyfiku staje się gorętsza niż normalnie. Ponieważ mówimy o gigantycznym obszarze, ma to wpływ na pogodę w wielu częściach globu - pisze w swojej analizie Patryk Strzałkowski. 

Pojawienie się "dzieciątka" to bardzo zła wiadomość. - Nadejście El Nino znacznie zwiększy prawdopodobieństwo pobicia rekordów temperatury i bardziej ekstremalnych upałów w wielu częściach lądów i oceanu - powiedział sekretarz generalny WMO prof. Petteri Taalas. Podkreślił, że oficjalne ogłoszenie El Nino przez agencję "jest sygnałem dla rządów na całym świecie do mobilizacji", żeby ograniczyć negatywny wpływ na zdrowie, ekosystemy i gospodarkę. Kluczowe jest m.in. wczesne ostrzeganie przed ekstermalnymi zjawiskami.

Na alarm bił również gość Zielonego Poranka Gazeta.pl. Prof. Mirosław Miętus, wicedyrektor IMGW, mówił w Zielonym Poranku Gazeta.pl. Już w maju przestrzegał przed skutkami El Nino. - Jeśli nie 2024, to na pewno 2025 będzie rekordowo gorący - stwierdził klimatolog. Wiele wskazuje na to, że ponura prognoza zaczęła się ziszczać. 

Więcej o: