"Ministerstwo Zdrowia informuje, że w ostatnim czasie potwierdzono serokonwersję [rozwój przeciwciał w surowicy krwi na skutek zakażenia - red.] pięciu psów i kota obecnych na wiejskiej fermie drobiu w prowincji Brescia, miejscu ogniska HPAI H5N1 [ptasiej grypy - red.]" - przekazały w tym tygodniu w komunikacie włoskie służby weterynaryjne.
"Należy jak najszybciej i skuteczniej zintensyfikować stosowanie środków bezpieczeństwa biologicznego na fermach drobiu, również ze względu na nowe przypadki wysoce zjadliwej grypy ptaków H5N1 u mewy różowej (Chroicocephalus genei) i śmieszki (Chroicocephalus ridibundus) w prowincji Rawenna" - dodano.
W Polsce od kilku tygodni pojawiają się informacje o kolejnych przypadkach występowania wirusa szczepu H5N1 u kotów. Polskie służby weterynaryjne przekazały przed kilkoma dniami, że nie można założyć, że bezpośrednim źródłem zakażeń jest mięso drobiowe. Drobiowy pokarm podawany grupie zarażonych zwierząt analizowała grupa naukowców pod przewodnictwem profesora Krzysztofa Pyrcia z Laboratorium Wirusologii w Małopolskim Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- W próbkach pokarmu, które otrzymaliśmy, w jednej z pięciu tych próbek możemy znaleźć tego wirusa. Nie oznacza to jednak, że to drób był źródłem zakażenia. Natomiast faktycznie wskazuje na to, że ta ścieżka powinna być bardzo dobrze zbadana przez odpowiednie służby, tak, aby zapewnić nie tylko bezpieczeństwo dla zwierząt i ludzi w Polsce, ale również bezpieczeństwo dla przemysłu drobiarskiego - przekazał naukowiec.
Prof. Pyrć wyjaśniał jednocześnie na Twitterze, że "chociaż nie można wykluczyć, że wirus znalazł się w próbkach mięsa później lub wręcz mięso zostało zanieczyszczone przez właścicieli wirusem rozwijającym się w organizmie kota, nie można również wykluczyć, że to właśnie surowe mięso był źródłem zakażenia". "Nie byłoby zresztą w tym nic dziwnego, ponieważ już w 2007 roku raportowano przypadek skażenia zamrożonego mięsa kaczego wirusem H5N1, co spowodowało wybuchy choroby na terenie Niemiec" - dodał.
Szef Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach Stanisław Winiarczyk poinformował, że do badania pod kątem obecności wirusa ptasiej grypy wpłynęły 43 próbki pobrane od kotów. Dotychczas 22 razy uzyskano wynik pozytywny. Jak dodawał naukowiec, nie stwierdzono dotąd zagrożenia dla zdrowia ludzi mających kontakt z tymi zwierzętami. - To znaczy, że nie ma podstaw do paniki, ale są podstawy do działań prewencyjnych. Inspekcja Sanitarna podjęła już tu pewne kroki polegające na tym, że objęła właścicieli i inne osoby mające kontakt z tymi kotami nadzorem epidemiologicznym - poinformował.