Zaczęło się. Fukushima spuszcza wodę po katastrofie do oceanu

Dwanaście lat po awarii atomowej Japonia rozpoczęła spuszczanie wody z uszkodzonej elektrowni jądrowej w Fukushimie do Oceanu Spokojnego. Codziennie na miejscu katastrofy przybywa około stu tysięcy litrów wody, skażonej radioaktywnie w wyniku chłodzenia zniszczonych reaktorów, która, jak podkreślają Japończycy, została uzdatniona.

Władze informują, że zgromadzone dotąd półtora miliona ton wody zajmuje tysiąc stalowych kontenerów, składowanych na nadmorskim terenie. To objętość odpowiadająca pięciuset czterdziestu basenom olimpijskim. W zbiornikach brakuje już miejsca.

Zobacz wideo Nie setki, a tysiące Sasinów na elektrownię jądrową w Polsce. Czy musimy bać się atomu?

Japonia spuszcza do Oceanu wodę z Fukushimy

W 2021 roku Japonia zdecydowała, że dziennie będzie spuszczać do morza 500 tysięcy litrów wody z katastrofy w Fukushimie. Operacja ma potrwać około 30 lat i ruszyła w czwartek 24 sierpnia o 13:03 czasu lokalnego (06:03 rano w Polsce). Nie odnotowano żadnych niepokojących sytuacji przy wypuszczaniu wody - podaje Reuters. 

Operator instalacji, TEPCO, twierdzi, że specjalny system filtrowania o nazwie ALPS usunął wszystkie pierwiastki radioaktywne z wyjątkiem trytu. Japońskie władze zapewniły, że uzdatniona woda przed wylaniem do Pacyfiku jest rozcieńczana znacznie poniżej międzynarodowych poziomów jego zawartości. Na każdą tonę takiej wody przypada 1200 ton wody morskiej.

Woda była używana do chłodzenia prętów paliwowych elektrowni Fukushima Daiichi, stopionych w katastrofie spowodowanej przez tsunami, które w 2011 roku nawiedziło wschodnie wybrzeże Japonii. Podczas tsunami padło zasilanie. Zgodnie z planem włączyło się awaryjne, jednak z niewiadomych przyczyn po jakimś czasie ono również przestało działać, co zagrażało chłodzeniu reaktorów. W teorii nawet przy całkowitej utracie zasilania operatorzy powinni być w stanie uruchomić awaryjną pompę chłodzącą, jednak w systemie pojawił się przeciek, którego wcześniej nikt nie zauważył. Spowodowało to spadek poziomu wody używanej do chłodzenia rdzenia, a to z kolei doprowadziło do wzrostu temperatury i ciśnienia wewnątrz reaktora. W efekcie doszło do skażenia radioaktywnego. Podczas katastrofy przez uszkodzenie rdzeni reaktorów nastąpiło ulotnienie się takich produktów jak cez, krypton, ksenon czy jod. Skażona została m.in. woda morska, która miała kontakt z uszkodzonym rdzeniem reaktora.

Protesty przeciwko spuszczaniu wody z Fukushimy do oceanu

W lipcu Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej zatwierdziła plan oceniając, że spełnia  międzynarodowe standardy. Przeciw akcji spuszczania skażonej wody do morza protestują jednak Chiny, oraz działacze z Korei Południowej. Rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Wang Wenbin powiedział w lipcu, że działania Japończyków świadczą o ich egoizmie oraz arogancji, ponieważ "nie skonsultowano w pełni decyzji ze społecznością międzynarodową". Chiny powtórzyły w czwartek swoje zarzuty, a Japonia w odpowiedzi oskarżyła je o rozpowszechnianie twierdzeń, które nie mają naukowych podstaw. Tokio przytoczyło stanowisko MAEA, zgodnie z którym wypuszczanie wody z Fukushimy do oceanu będzie miało znikomy wpływ na środowisko. 

Chiny zakazały jednak importu owoców morza z dziesięciu prefektur w Japonii, w tym z Fukushimy i jej okolic oraz z Tokio. Z kolei przewóz produktów morskich z innych jednostek administracyjnych samorządu terytorialnego jest możliwy, ale dopiero po przejściu testów na radioaktywność i okazaniu dowodów, że towary nie pochodzą z zakazanych terenów. Inne państwa także są sceptyczne ws. planów Japonii. Premier Fidżi, Sitiveni Rabuka, wydał w poniedziałek oświadczenie, w którym stwierdził, że popiera raport MAEA, ale przyznał, że kwestia wypuszczenia radioaktywnej wody do międzynarodowych wód jest bardzo mocno kontrowersyjna.

Przeciwko wypuszczeniu skażonej radioaktywnością wody do oceanu byli także okoliczni japońscy rybacy. Obawiali się, że społeczeństwo nie będzie chciało kupować od nich owoców morza. Zwracali także uwagę na rynek globalny. Japonia przez wiele lat musiała odbudowywać nadszarpniętą reputację tamtejszych łowisk. Po katastrofie elektrowni jądrowej w Fukushimie wiele państw nie tylko nie chciało, ale także zakazało kupować produktów pochodzących z wód w okolicy Japonii. Jednak według doniesień, przeciwnym stronom udało się dogadać i osiągnęły "pewien stopień zrozumienia", mimo że rybacy wciąż są sceptyczni.

Więcej o: