Amerykańskie miasto Kanton w stanie Michigan wręcz stanęło w wodzie. W ostatnich dniach burza, która przeszła przez region Detroit, przyniosła ogromne deszcze i doprowadziła do powodzi. Lokalna stacja CBS opisuje, że niektóre domy zostały zalane lub otoczone przez wodę. Z tego powodu zamknięto firmy, do których niemożliwy był dojazd. Drogi również zostały bowiem przykryte wodą. Kierowcy uciekali z samochodów, które utkwiły w wodzie, i pozostawiali je na drogach. Ulicami pływali wolontariusze w kajakach, oferując, takim osobom pomoc. - Ta powódź nie przypomina niczego, co kiedykolwiek widziałem - mówił jeden z mieszkańców w rozmowie ze stacją.
Z informacji zamieszczonych na stronie miasta wynika, że obecnie woda w większości miejsc zniknęła z miasta. Teraz trwa liczenie strat. W mieście nie działa wiele sygnalizatorów świetlnych, na ulicach są powalone drzewa, zamknięto także parki oraz place zabaw.
Associated Press opisuje, że to nie tylko problem jednego miasteczka. Całe zachodnie Stany Zjednoczone zostały zalane deszczem wywołanym przez burzę tropikalną Hilary. "Na obszarach południowo-wschodniego stanu Michigan spadło ponad 12,7 centymetrów deszczu, co spowodowało zalanie ulic w rejonie Detroit, w tym tuneli prowadzących do lotniska Detroit Metropolitan Airport" - podaje agencja. W całym stanie Michigan były z tego powodu przerwy w dostawie prądu. Ponad 100 tysięcy domów pogrążyło się w ciemności.
Z kolei w Cleveland (Ohio) w niektórych miejscach spadło nawet 20 centymetrów deszczu. Także w stanie Ohio, w mieście Lakewood woda zalała autostradę. Droga oczywiście została zamknięta, ale samochody ugrzęzły w wodzie. Ewakuować trzeba było dziesięć osób z siedmiu samochodów. Deszcz zalał również m.in. część Las Vegas, gdzie zginęła jedna osoba, oraz hrabstwo Lorain, w którym spadło około 15,2 cm deszczu.