Covid-19 to dopiero początek. "Musimy zdać sobie sprawę, że komuś bardzo zależy na tym, aby nas zmylić"

Legionelloza w Europie Środkowej pokazuje, jak zmiany klimatyczne mogą wpływać na bezpieczeństwo medyczne. To także kolejne wyzwanie w walce z dezinformacją medyczną - o tym przeczytacie w tekście fundacji Free Press for Eastern Europe dla Gazeta.pl.
Zobacz wideo Groźna bakteria w natarciu. Sprawdź, co trzeba o niej wiedzieć


Od 17 sierpnia, kiedy na Podkarpaciu wykryto pierwsze przypadki legionellozy, sanepid odnotował około 25 zgonów i 164 zakażeń bakterią legionella. Według Światowej Organizacji Zdrowia od 7 września nie zgłoszono żadnych nowych przypadków, choć nie ustalono jeszcze źródła zakażenia. Dochodzenie w sprawie źródeł epidemii trwa. Niebezpieczne bakterie legionella najlepiej rozwijają się w ciepłej wodzie. Naukowcy alarmują, że tego rodzaju wyzwania w Europie Środkowej będą pojawiać się coraz częściej ze względu na zmiany klimatyczne.

- Przenoszenie egzotycznych chorób na Globalną Północ jest nie tylko możliwe. To już się dzieje - alarmuje dr Arindam Basu z Uniwersytetu Canterbury w Christchurch w Nowej Zelandii. Dodaje także:

W miarę wzrostu temperatury i populacji zwiększa się ryzyko kontaktu między ludźmi a innymi zwierzętami przenoszącymi egzotyczne wirusy i bakterie. Widzieliśmy to już w przypadku Covid-19 i innych rodzajów chorób, które zaczynają się u zwierząt i przenoszą się na ludzi. Nazywa się je zoonozą. Te szczególne rodzaje chorób będą się rozprzestrzeniać w coraz większym stopniu.

Musimy spodziewać się egzotycznych wirusów i bakterii

Ekspert wyjaśnia, że wraz ze wzrostem temperatury i wilgotności będziemy obserwować więcej komarów przenoszących organizmy chorobotwórcze, takie jak malaria, denga itp. - Rozprzestrzenią się one na szerszych szerokościach geograficznych. Zdecydowanie Europa Środkowa stanie się bardziej gorącym miejscem - tłumaczy.

W XV wieku i później Europejczycy udali się do nieznanych im wcześniej rejonów Azji, Afryki i innych części świata i przywieźli tam groźne choroby. - Teraz sytuacja jest odwrotna. Egzotyczne choroby opuszczają Azję i Afrykę, i trafiają teraz do Europy. Te wirusy i bakterie rozprzestrzeniają się teraz wszędzie - mówi dr Basu.

Dodaje, że kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, jest wzrost nieznanych grzybów. - Ludzie powinni wiedzieć, że nieznane grzyby występujące w lasach mogą być bardzo trujące. Mówimy również o chorobach zakaźnych, ale mogą występować inne groźne przypadłości, takie jak udar cieplny lub stres cieplny. Kiedy w latach 2004 i 2005 we Francji wystąpiły ekstremalne temperatury, ludzie byli zaskoczeni. Teraz tego rodzaju upały stają się powszechne. Wiele osób umiera obecnie właśnie z powodu ekstremalnych warunków pogodowych.

Ekspert podkreśla, że ludzie w Europie Środkowej mogą wykształcić ogólną odporność na choroby egzotyczne nawet w ciągu najbliższych setek lub tysięcy lat. - Nie musimy czekać tak długo, jeśli przyjmiemy szczepionki - wyjaśnia dr Basu.

W walce z chorobami egzotycznymi bardzo ważne jest również regularne monitorowanie jednolitych części wód i wymiana zebranych danych pomiędzy krajami i różnymi instytucjami. Dr Arindam Basu dodaje, że Unia Europejska ma jeden z najlepszych systemów monitorowania zagrożeń medycznych. Jednak od Globalnego Południa możemy się wiele nauczyć. - Zwłaszcza dwóch rzeczy: co robią dobrze, a co nie. To, co zrobili dobrze, to edukacja. Powinniśmy ściśle współpracować z agencjami, takimi jak Światowa Organizacja Zdrowia, aby zwiększać świadomość i próbować rozwiązać te problemy. Na przykład w Indiach władze przeprowadziły masowe kampanie na temat zapobiegania malarii, dendze i tym podobnym chorobom. Powinniśmy się także nauczyć rzeczy, z którymi nie poradzili sobie dobrze. Na przykład nie prowadzili ciągłych badań nad nowymi sposobami ewolucji tych organizmów. Nie możemy też popadać w samozadowolenie ze zwycięstwa w walce z egzotycznymi chorobami.

Choroby egzotyczne jako broń w dezinformacji

Legionelloza w Polsce to także jeden z najważniejszych tematów w sferze publicznej, szczególnie w mediach społecznościowych. Niebezpieczne choroby są wykorzystywane do dezinformacji medialnej i politycznej.

- W przypadku legionellozy w Polsce najczęstszym schematem było rzekome powiązanie infekcji z migrantami z Ukrainy - mówi prof. Dariusz Jemielniak, doświadczony badacz Internetu i ekspert ds. dezinformacji medycznej z Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. - To oczywiście opiera się na bardzo typowym nastawieniu i ma budować konkretne lęki, co oczywiście gra na korzyść Kremla. Nie mam dowodów, ale poszlaki wskazują, że takie działania są częścią rosyjskiej wojny informacyjnej - dodaje.

Ekspert podkreśla, że dezinformacja medyczna prowadzi do śmierci dziesiątek, jeśli nie setek tysięcy ludzi na całym świecie. - Niestety, osoby, które szerzą tego rodzaju teorie, ponoszą bardzo małą odpowiedzialność. Tak, mamy do czynienia z rosyjskimi trollami, które namawiają ludzi do nieszczepienia się. Jednak dużą część dezinformacji medycznej dostarczają tak zwani "pożyteczni idioci". To ludzie, którzy powtarzają wszelkiego rodzaju bzdury i wierzą we wszelkiego rodzaju teorie spiskowe - dodaje prof. Jemielniak. Kiedy zapytaliśmy go o osoby najbardziej narażone na dezinformację medyczną, wskazał cztery grupy: ludzi przeciwnych jakiejkolwiek władzy, paranoików, silnych libertarian oraz osoby starsze, które swoje pojęcie o świecie opierają na wiedzy ludowej.

I podsumował:

Zalecam przede wszystkim krytyczne myślenie przy konsumowaniu newsów i treści z serwisów społecznościowych. Musimy zdać sobie sprawę, że komuś bardzo zależy na tym, aby nas zmylić. Nie musi nawet chodzić o to, żeby nas przekonać. Wiemy, że Rosja prowadzi kampanie antyszczepionkowe i jej celem nie jest nagłe przekonanie nas do odrzucenia szczepionek. Chodzi o to, żeby konkretna osoba pomyślała: "Może w tym roku się nie zaszczepię", "Lepiej nie ryzykować" itp.

Więcej informacji o Free Press Eastern Europe znajdziesz pod tym linkiem.

Więcej o: