O Perseidach było w ostatnich dniach wyjątkowo głośno. Ziemia przecięła bowiem orbitę komety 109P/Swift-Tuttle, która to odpowiedzialna jest za pozostawienia w przestrzeni ton "kosmicznego gruzu". Drobinki materii wpadające do naszej atmosfery tworzą zjawisko meteorów, które możemy obserwować jako jasne ślady na niebie. Więcej na ten temat pisaliśmy w TYM miejscu.
Owe jasne smugi możemy zobaczyć gołym okiem, ale są też wdzięcznym obiektem zdjęć. Nie każdemu udaje się jednak "złapać" Perseidy aparatem. Powodów tego jest kilka. Zacznijmy jednak od początku.
Fotografowanie Perseidów nie jest szczególnie trudne, jednak wymaga pewnego przygotowania. Przede wszystkim potrzebny będzie aparat (dowolny) z trybem manualnym oraz statyw. Przydatny możemy być również wężyk spustowy lub pilot do zdalnego wyzwalania migawki.
Aparat najlepiej wyposażyć w stosunkowo szeroki obiektyw, tak aby objął dość duży wycinek nieba. Perseidy zdają się "wylatywać" na niebie z gwiazdozbioru Perseusza znajdującego się nad północno-wschodnim (w pierwszej części nocy) lub wschodnim (w drugiej części nocy) horyzontem, dlatego właśnie w tamtą stronę powinniśmy skierować aparat.
Jak to w astrofotografii bywa, fotografując Perseidy również wykorzystać trzeba długie czasy naświetlania. Czas otwarcia migawki zależy oczywiście od warunków, w tym od zanieczyszczenia nieba światłem. Odpowiednio korygujemy również czułość matrycy oraz wartość przysłony.
Aby na zdjęciach udało się "złapać" ślady meteorów konieczne są czasy naświetlania rzędu kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu sekund. Zwiększamy w ten sposób swoje szanse na powodzenie. Jeśli w czasie otwarcia migawki na niebie pojawi się meteor, matryca zarejestruje jego ślad na gotowym zdjęciu. Oczywiście może okazać się, że za pierwszym razem się nie uda, dlatego trzeba próbować ponownie.
Perseidy fot. Jakub Dąbrowski / Agencja Wyborcza.pl
Warto wspomnieć, że nie trzeba się ograniczać wyłącznie do szukania Perseidów. Meteory mogą być jedynie dopełnieniem całej kompozycji. Pod ciemnym niebem można zatem spróbować ująć na jednym zdjęciu Drogę Mleczną wraz z "wylatującymi" z niej Perseidami lub sfotografować krajobraz z nocnym niebem w tle.
Aby zwiększyć swoje szanse na "złapanie" jak największej liczby Perseidów w kadrze warto wykonać kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt zdjęć na długim czasie naświetlania. O ile w międzyczasie nie poruszyliśmy aparatem (przydatnym może być wężyk spustowy z interwałometrem lub odpowiednia opcja w aparacie) zdjęcia te można następnie w łatwy sposób połączyć w postprodukcji. Jasne ślady meteorów nałożą się wówczas na jedną fotografię.
Przy łączeniu bardzo wielu zdjęć (nawet kilkuset), a więc gdy cały zebrany materiał ma długość kilkudziesięciu minut lub nawet kilku godzin, można pokusić się o złapanie śladów gwiazd. Zwyczajnie łączymy fotografie w programach takich, jak "Startrails", a na końcowej fotografii zobaczymy ich pozorną wędrówkę po nieboskłonie ozdobioną przelatującymi meteorami.
Sposobów i pomysłów na fotografowanie Perseidów jest wiele, jednak podstawą jest właśnie skorzystanie ze statywu i długiego czasu naświetlania. Jeśli meteory widoczne są gołym okiem, bez problemu zostaną też zarejestrowane przez sensor aparatu. Warto się jednak pospieszyć. Perseidy będą jeszcze widoczne przez ok. tydzień.