O roju Perseidów słyszał chyba każdy z nas. Wszak to jeden z najbardziej znanych (o ile nie najbardziej znany) rój będący źródłem corocznego deszczu meteorów przypadającego na okolice połowy sierpnia. W tym roku, podobnie jak w poprzednich, meteory z tego roju możemy obserwować na niebie od 16 lipca do 23 sierpnia, ale szczyt ich aktywności przypadł na noc z 12 na 13 sierpnia. Czym jednak w ogóle są Perseidy i czemu zawdzięczamy takie widowisko na sierpniowym niebie?
Na początku warto wytłumaczyć różnicę między meteoroidem i meteorem. Te pierwsze to mikroskopijne okruchy skalne lub ziarenka pyłu znajdujące się w przestrzeni kosmicznej. Gdy wpadają w ziemską atmosferę, rozgrzewają się do ogromnych temperatur świecąc. Po niespełna sekundzie (w przypadku większych obiektów trwa to nieco dłużej) całkowicie się spalają, nie docierając do powierzchni Ziemi. Ten jasny ślad, który powstaje na niebie nazywamy właśnie meteorem.
Z deszczem meteorów mamy do czynienia, gdy nasza planeta znajdzie się w miejscu, gdzie występuje wyjątkowo duże nagromadzenie meteoroidów. Zazwyczaj do atmosfery wpada wtedy bardzo wiele okruchów i ziarenek pyłu jednocześnie. Te większe zostawiają na niebie jasne ślady, które w przypadku szczytu aktywności Perseidów możemy zobaczyć gołym okiem do 100 razy w ciągu godziny.
Perseidy Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl
Nie inaczej jest w przypadku Perseidów. Rój ten powstał za sprawą komety okresowej 109P/Swift-Tuttle, która pojawia się w okolicy Słońca co 133 lata. Odkryto ją w lipcu 1862 roku, a po raz drugi widziana była jeszcze w 1992 roku.
Jądro komety podczas zbliżania się do naszej gwiazdy ogrzewało się, a lód wodny na jego powierzchni sublimował wyrzucając w przestrzeń tony pyłu i okruchów skalnych. Materia ta stworzyła warkocz, który mogliśmy obserwować również w przypadku ostatnio widocznej gołym okiem komety Neowise. Względem samego jądra komety (ma ono średnicę zazwyczaj do ok. 10 km) warkocz jest ogromny. Zazwyczaj ma szerokość tysięcy i długość milionów kilometrów.
Na nasze szczęście Ziemia co roku przecina orbitę komety 109P/Swift-Tuttle, która pozostawiła po sobie w przestrzeni tony "kosmicznego gruzu". Gdy nasza planeta wlatuje w ten ślad po dawnym warkoczu komety, na niebie możemy obserwować sierpniowy deszcz meteorów, czyli Perseidy.
Oczywiście ślad po komecie jest na tyle wielki, a Ziemia po orbicie wokół Słońca porusza się na tyle wolno, że Perseidy możemy obserwować co roku przez ponad miesiąc. Tym razem będą widoczne aż do końca przyszłego tygodnia, czyli do 23 sierpnia. Mamy zatem jeszcze trochę czasu, aby spojrzeć w niebo w poszukiwaniu tzw. "spadających gwiazd".