4 października 1957 roku, czyli dokładnie 65 lat temu, w kosmos poleciał Sputnik 1. To pierwszy sztuczny satelita Ziemi, który zapoczątkował wyścig kosmiczny między Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim.
Sputnik 1 był bardzo prostym, lekkim (83,6 kg) i raczej przeciętnie użytecznym naukowo urządzeniem. Ot, zbudowana z aluminium kula o średnicy 58 centymetrów z doczepionymi dwiema parami, niewspółmiernie długich do wielkości korpusu anten. Dwie z nich miały 2,4 metra długości, a dwie kolejne było o pół metra dłuższe.
Wewnątrz Sputnika 1 również było ubogo wyposażone. Radzieccy naukowcy wrzucili do środka kilka podstawowych czynników, które pozwoliły potem na zmierzenie m.in. temperatury poszycia satelity i gęstości atmosfery na wysokości kilkuset kilometrów nad poziomem morza. Do tego zestaw baterii i tyle. Sputnik 1 nie był w stanie sam generować energii elektrycznej, dlatego po wyczerpaniu się akumulatorów stał się bezużyteczny.
Związek Radziecki co prawda kończył już prace nad zdecydowanie większym i bardziej zaawansowanym statkiem Sputnik 3, którego start zaplanowano na 1958 rok. Radzieckie władze nakazały jednak jak najszybsze wystrzelenie jakiegokolwiek satelity, bo Amerykanie przymierzali się już do startu serii (również małych i prostych) satelitów w ramach programu Vanguard. Postawiono więc na budowanego pośpiesznie Sputnika 1.
Replika Sputnika w Narodowe muzeum lotnictwa i przestrzeni kosmicznej w Waszyngtonie NASA
Zaraz po dopracowaniu misji statek zamontowano na szczycie rakiety nośnej Sputnik 8K71PS, która była nieznacznie przerobioną rakietą balistyczną zdolną do przenoszenia głowic nuklearnych na odległości międzykontynentalne. Start zaplanowano na 4 października 1957 roku, ale fakt ten zatajono przed opinią publiczną.
ZSRR za wszelką cenę chciał zachować planowaną próbę wystrzelenia Sputnika 1 w tajemnicy do samego końca. Między innymi z tego powodu satelitę wyniesiono w przestrzeń kosmiczną pod osłoną nocy. Wystartował o godz. 21:28 czasu polskiego z kosmodromu Bajkonur (dzisiejszy Kazachstan). Sukces ogłoszono po fakcie. W przypadku niepowodzenia ZSRR zapewne w ogóle nie przyznałby się do próby startu.
Wyniesienie w przestrzeń kosmiczną Sputnika 1 miało znaczenie głównie symboliczne - Związek Radziecki za wszelką cenę starał się pokazać, że jest szybszy od USA. Sputnik 1 faktycznie stał się pierwszym statkiem kosmicznym zdolnym osiągnąć orbitę Ziemi i pierwszym sztucznym satelitą naszej planety.
Działał krótko, bo zaledwie trzy tygodnie. Wyłączył się w wyniku wyczerpania się pokładowych baterii 25 października. Od tamtej pory obiegał Ziemię bez żadnej kontroli, a 4 stycznia 1958 roku wpadł w gęstsze warstwy atmosfery i uległ zniszczeniu. Stał się też zalążkiem kosmicznego wyścigu między ZSRR i USA, który doprowadził do setek kolejnych lotów w kosmos.
Zanim jednak to się stało, kierownictwo ZSRR nakazało przypieczętować sukces wysłaniem kolejnego sztucznego satelity - Sputnika 2. Przygotowania trwały w ekspresowym tempie. Statek wysłano już 3 listopada 1957 roku. W znacznie większym od Sputnika 1 statku kosmicznym o stożkowym kształcie umieszczono psa Łajkę, który stał się pierwszym żywym organizmem, jaki opuścił Ziemię ręką człowieka.
Znaczek z Łajką Public domain via Wikimedia Commons
Misja Sputnika 2 pokazała, że zwierzęta (a więc i ludzie) są w stanie przetrwać start rakiety i lot na orbitę ziemską. ZSRR deklarowało, że Łajka przeżyła na orbicie 10 dni, po czym została uśpiona (nie było możliwości powrotu). Po upadku Związku Radzieckiego przyznano, że pies zdechł z przegrzania (temperatura w środku przekraczała 40 stopni) i w ogromnym stresie kilku godzin po starcie.
Amerykanie do kosmicznego wyścigu mieli dołączyć jeszcze w 1957 roku. Program Vanguard, którego obawiali się Sowieci, przyspieszono, ale próba wysłania maleńkiego satelity Vanguard TV3 (miał 15 cm średnicy i ważył 1,36 kg) 6 grudnia 1957 roku zakończyła się eksplozją. Na grudzień zaplanowano jeszcze wysłanie satelity Vanguard 1 o podobnej wielkości, ale zarówno grudniowa próba, jak i kolejne podejście w styczniu 1958 roku znów zakończyły się porażką i zniszczeniem sond.
Miniaturowego Vanguarda 1 udało się Amerykanom wysłać na orbitę dopiero 17 marca 1958 roku (jest obecnie najstarszym wytworem człowieka wciąż orbitującym wokół Ziemi). Nieco większy (51 cm średnicy i niespełna 10 kg masy) Vanguard 2 poleciał w kosmos dopiero przy piątym podejściu (cztery pierwsze starty kończyły się zniszczeniem sondy) w lutym 1959 roku.
Znaczne opóźnienia w rozwoju programu Vanguard sprawiło, że pierwszym amerykańskim sztucznym satelitą Ziemi została sonda Explorer 1, którą wystrzelono 1 lutego 1958 roku. Miała cylindryczny kształt, ponad 2 m długości, 15 cm średnicy i ważyła 14 kg. Pozwoliła m.in. na odkrycie wokół Ziemi obszarów promieniowania jonizującego nazwanych pasami Van Allena. Pomimo drobnych problemów misja Explorera 1 okazała się sukcesem Amerykanów, którzy tym samym oficjalnie dołączyli do kosmicznego wyścigu.
JPL Director William Pickering, James Van Allen i Wernher von Braun z modelem satelity na konferencji w Waszyngtonie fot. NASA
W kolejnych miesiącach i latach ZSRR i USA ścigały się w wysyłaniu kolejnych satelitów i sond badawczych, mających coraz większe znaczenie naukowe. W marcu Amerykanie wystrzelili sondy Explorer 2 i 3, a w maju 1958 roku Związek Radziecki wystrzelił zdecydowanie większego i bardziej zaawansowanego Sputnika 3.
W pierwszych latach w wyścigu prowadzili jednak przeważnie radzieccy naukowcy i inżynierowie. Przypieczętowano to wysłaniem na orbitę okołoziemską pierwszego kosmonauty - Jurija Gagarina w ramach misji Wostok 1 12 kwietnia 1961 roku. Związek Radziecki planował również wysłać Gagarina w przyszłości na Księżyc, ale - jak wiemy - ostatecznie żaden radziecki kosmonauta nigdy nie dotarł na Srebrny Glob.
Amerykanie swojego człowieka (Alana B. Sheparda) wysłali w kosmos 5 maja 1961 roku w ramach misji Mercury-Redstone 3. Był to jednak jedynie lot suborbitalny, w ramach którego Shepard osiągnął wysokość 187 km n.p.m. i wrócił na Ziemię. Pierwszy lot orbitalny wykonał dla Amerykanów dopiero John Glenn 20 lutego 1962 roku (Mercury-Atlas 6), prawie rok po ZSRR.
Kolejne lata obfitowały w sukcesy zarówno radzieckiego - np. pierwsza kobieta w kosmosie (Walentina Tierieszkowa) w 1963 roku czy pierwszy w historii spacer kosmiczny (Aleksiej Leonow) w 1965 roku - jak i amerykańskiego - np. pierwszy przelot obok Wenus w 1962 roku (Mariner 2) i obok Marsa w 1964 roku (Mariner 4) - programu kosmicznego. Pałeczkę coraz mocniej zaczęli jednak przejmować Amerykanie.
Swoje aspiracje do bycia prekursorem w podboju kosmosu USA dobitnie przypieczętowały 20 lipca 1969 roku podczas misji Apollo 11. Niezwykle dynamiczny rozwój technologii, wymuszony wyścigiem z ZSRR sprawił, że Amerykanie potrzebowali zaledwie sześciu lotów próbnych i kilku lat pracy, aby umieścić swoich astronautów na Księżycu.
Na zdjęciu Buzz Aldrin, drugi człowiek na Księżycu. W odbiciu na hełmie Neil A. Armstrong, autor zdjęcia i pierwszy człowiek na Księżycu. fot. NASA
Po raz pierwszy stopę na innym niż Ziemia ciele niebieskim postawił Neil Armstrong. Co ciekawe, stało się to dokładnie 7 lat i 5 miesięcy po pierwszym locie Glenna na orbitę Ziemi. Łącznie Srebrny Glob odwiedziło aż 12 Amerykanów w ramach łącznie sześciu misji programu Apollo.
Amerykanie liderem kosmicznego wyścigu pozostają do dziś. Od ponad dwóch dekad Rosja - poza lotami na Międzynarodową Stację Kosmiczną - niemal nie organizuje samodzielnych misji kosmicznych (w 2000 roku opuszczono stację Mir i przeniesiono rosyjskich kosmonautów na ISS).
Więcej ciekawostek o eksploracji kosmosu przeczytasz na Gazeta.pl