W poniedziałek miał odbyć się pierwszy test zintegrowanego Starshipa, czyli potężnej rakiety SpaceX, która w przyszłości ma zabrać ludzi na Księżyc i Marsa. Rakieta została ustawiona na stanowisku startowym w kompleksie SpaceX (Starbase) w Boca Chica w Teksasie już kilka dni temu, a przed startem zamknięto okoliczną zatokę (ze względów bezpieczeństwa) i zatankowano rakietę. Niestety na piękne widowisko trzeba będzie poczekać nieco dłużej.
120-metrowy zestaw, składający się z pierwszego stopnia Super Heavy i statku kosmicznego Starship, miał początkowo wystartować o godz. 14:00 czasu polskiego (7:00 w Teksasie). Start był jednak kilkukrotnie opóźniany, ale koniec końców test miał rozpocząć się o godz. 15:20. Tak się jednak nie stało. Odliczanie zatrzymano zaledwie 40 sekund przed startem i ostatecznie przełożono na inny termin. Pięć minut wcześniej SpaceX informowało o wystąpieniu problemu, przez który test najpewniej zostanie odwołany (i tak się stało).
Firma początkowo podała w transmisji na żywo, że wystąpił bliżej nieokreślony problem z pierwszym stopniem rakiety, który uniemożliwia przeprowadzenie próby w zaplanowanym czasie. Chwilę później Elon Musk poinformował na Twitterze o zamarznięciu zaworu ciśnieniowego, co oznacza odwołanie startu - przynajmniej do czasu naprawienia usterki. Chwilę później transmisja z wydarzenia została przerwana, a kilka minut po planowanej godzinie startu SpaceX potwierdziło, że start dziś się nie odbędzie i zostanie przełożony na pierwszy dogodny termin. Obecnie trwa usuwanie paliwa i tlenu ze zbiorników Starshipa i zabezpieczenia rakiety. Elon Musk stwierdził jednak, że dzisiejsze wydarzenie pozwoliło firmie "wiele się nauczyć".
Rakieta miała w poniedziałek wzbić się wysoko nad Zatokę Meksykańską, gdzie "booster" Super Heavy zostałby odłączony od samego Starshipa i rozbity o wody zatoki. Sam statek kosmiczny miał skierować się w stronę Ameryki Południowej i - po pokonaniu większej części planety - spaść do Pacyfiku. Poniedziałkowy start miał być pierwszym testem elementu Super Heavy w realnych warunkach (nigdy wcześniej nie wzbijał się w powietrze) oraz próbą generalna całego Starshipa przed lotem na orbitę Ziemi. Ten - zgodnie z wcześniejszymi planami Elona Muska - miałby odbyć się jeszcze w kwietniu. Na razie nie wiadomo, jak przełożenie startu wpłynie na termin lotu orbitalnego.
Starship będzie pierwszą tak dużą prywatną rakietą kosmiczną i najpotężniejszą obecnie operacyjną rakietą świata. Z założenia ma być pojazdem wielozadaniowym. Według oryginalnych szacunków SpaceX statek będzie w stanie wynieść ładunek 100 ton na niską orbitę okołoziemską lub zabierze w daleką podróż nawet 100 astronautów. Najbardziej ekscytującymi przyszłymi misjami Starshipa są jednak zapowiadane loty na Księżyc - a w dłużej perspektywie - również na Marsa. SpaceX i NASA planują, że statek zabierze astronautów z orbity naszej planety na powierzchnię Księżyca, a następnie wróci z nimi z powrotem na Ziemię w ramach misji Artemis 3 w grudniu 2025 roku. Elon Musk planuje też, że wykorzysta Starshipa do budowy pierwszych baz na Marsie, ale na to z pewnością poczekamy jeszcze wiele lat.
Teoretycznie wcześniej Starship ma zabrać w kosmos japońskiego miliardera Yusaku Maezawę, który wynajął SpaceX do realizacji pierwszego w historii prywatnego lotu wokół Księżyca. Według wcześniejszych zapowiedzi firmy Maezawa i osiem wybranych przez niego osób mają udać się w podróż Starshipem... jeszcze w tym roku. Plan ten na razie wydaje się jednak mało realny. Dość powiedzieć, że NASA planuje pierwszy od czasów Apollo załogowy lot na orbitę Księżyca dopiero na listopad 2024 roku (misja Artemis 2).