Księżycowy program kosmiczny Łuna ruszył w 1958 roku, a został porzucony przez Związek Radziecki w sierpniu 1976 roku, gdy Łuna 24 pobrała próbkę gruntu z Księżyca i sprowadziła ją na Ziemię. Potem przez długie lata w temacie nic się niedziało, aż do misji Łuna 25, którą Rosjanie chcieli zrealizować początkowo w 2012 roku.
Data startu była oczywiście wielokrotnie przekładana (m.in. na 2014, 2016 i 2018 rok), aż do wybuchu pandemii w 2020 roku. W kwietniu 2022 roku Władimir Putin osobiście zadeklarował, że sonda dotrze na Księżyc za maksymalnie sześć miesięcy. Zaledwie dzień później w odpowiedzi na atak Rosji na Ukrainę współpracę przy misji zerwała jednak Europejska Agencja Kosmiczna, która miała pomóc Rosjanom w przygotowaniu kamer i systemu nawigacji sondy. Zapowiadany przez rosyjskiego prezydenta rychły start misji Łuna 25 w końcu się nie odbył.
Tym bardziej zaskakująca jest więc teraz informacja o tym, że pierwsza od 47 lat księżycowa misja Rosji jednak się odbędzie. I to jeszcze w tym tygodniu. Jak pisze Reuters, Roskosmos zapanował start rakiety Sojuz 2.1a z sondą Łuna 25 na pokładzie na najbliższy piątek. Misja ruszy z nowego rosyjskiego kosmodromu Wostocznyj, który znajduje się w pobliżu miejscowości Ciołkowski na dalekim wschodzie kraju i ok. 100 km od granicy z Chinami.
Wiadomość zaniepokoiła najwyraźniej lokalne władze Kraju Chabarowski (na wschodnim krańcu azjatyckiej części Rosji), które nakazały w piątkowy poranek obowiązkową ewakuację wszystkich (kilkudziesięciu) mieszkańców miasteczka Szachtinsk z powodu ryzyka ewentualnego upadku jednego z boosterów (znajdujących się zazwyczaj po bokach rakiety wzmacniaczy) właśnie na tę wioskę. Szansa na to jest oczywiście niewielka, ale władze najwyraźniej wolą dmuchać na zimne. Ludność przeczeka start w bezpiecznym miejscu.
Łuna 25 jest pierwszą z trzech nowych misji kosmicznych programu Łuna. Jej cele są mało ambitne i przypominają wiele innych misji tego programu realizowanych jeszcze w latach 60. i 70. Sonda ma spędzić tydzień na orbicie Księżyca, a następnie wykonać miękkie lądowanie na powierzchni w okolicy południowego bieguna Srebrnego Globu.
Sonda misji Łuna 25 przygotowywana do startu fot. Roscosmos State Space Corporation via AP
Poza tym Rosjanie planują wysłać na Księżyc misje Łuna 26 (niedawno została przełożona na 2027 rok) i Łuna 27 (planowana na 2028 rok). Te dwie misje mają być już nieco bardziej zaawansowane, a Łuna 27 zakłada skorzystanie m.in. z małego łazika do eksploracji powierzchni Księżyca.
Co ciekawe, start sondy misji Łuna 25 akurat zbiega się w czasie z księżycową misją Indii. Kraj ten 14 lipca wyniósł w kosmos sondę misji Chandrayaan-3 składającą się z modułu napędowego, lądownika Vikram i łazika Pragyan. Indyjski pojazd bez problemu dotarł na orbitę Księżyca, a na 23 sierpnia planowane jest lądowanie na (również) południowym biegunie Księżyca. Rosjanie twierdzą jednak, że nie ma ryzyka kolizji, bo obie misje mają zaplanowane inne miejsca lądowania, a na Księżycu jest "wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich".
Bieguny Księżyca to miejsca wyjątkowo ciekawe z naukowego punktu widzenia, bo badacze spodziewają się, że właśnie tam może znajdować się uwięziona w zacienionych kraterach zamarznięta woda. W przyszłości mogłaby zostać wykorzystana podczas budowy pierwszych baz kosmicznych na powierzchni naszego naturalnego satelity. Do tej pory na powierzchnię Srebrnego Globu swoje łaziki sprawdziły tylko trzy kraje - USA (jako jedyne wysłały również astronautów), Związek Radziecki i Chiny. Jeśli misja Indii się powiedzie, będzie to czwarty kraj, który "dotknął" Księżyca (próbowały tego również Japonia i Izrael, ale bez powodzenia).