Epidemia koronawirusa zmusiła rząd do reakcji. Premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej, na której obecny był również prezydent Andrzej Duda, ogłosił plan pomocowy dla gospodarki składający się z pięciu filarów.
Jeden z elementów planu zakłada wsparcie dla przedsiębiorców, którzy na skutek rozprzestrzeniającej się choroby popadli w kłopoty. Część wynagrodzenia będzie za nich wypłacać państwo. Wiąże to się jednak z pewnymi warunkami dla pracodawcy i ograniczeniami dla pracownika.
Jakie firmy mogą liczyć na pomoc rządu? W rozmowie z Łukaszem Kijkiem, rekatorem naczelnym serwisów informacyjnych Gazeta.pl, wyjaśnił to Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju.
Polega to na tym, że jeżeli przedsiębiorca ma kłopoty, na przykład spadek przychodów w ostatnich 30 dniach o 25 proc., to może obniżyć wymiar czasy pracy do 0,8, a połowę reszty wynagrodzenia przejmuje Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
- wyjaśnił Borys.
Połowę wynagrodzenia w obniżonym wymiarze czasu pracy przejmuje państwo na siebie
- doprecyzował.
Paweł Borys wyjaśnił też, że przedsiębiorstwo, które ma problemy, może obniżyć, dzięki rządowemu projektowi pomocy, koszty osobowe o 60 proc.
Szef PFR stwierdził, że celem wprowadzenia nowego rozwiązania jest "utrzymanie bezrobocia w ryzach". Zdradził też, że koszt pomocy może sięgnąć 17 mld zł.
Pracownicy firm, które są objęte ryzykiem bankructwa na skutek ekspansji wirusa, muszą liczyć się ze zmniejszonymi pensjami - ich wymiar czasu pracy może bowiem zostać zredukowany do 0,8 proc.
Jakie są inne elementy programu pomocowego dla gospodarki? Szczegóły znaleźć można w tym tekście.