Grzegorz Hajdarowicz to biznesmen, przewodniczący rady nadzorczej Gremi Media, wydawców "Parkietu" oraz "Rzeczpospolitej". To właśnie na stronie internetowej rp.pl ukazał się autorski wpis Hajdarowicza o tytule: "Koronawirus: Nikt nie chce słyszeć prawdy?", w którym przedsiębiorca z wieloletnim stażem zaprezentował swoje poglądy na temat walki z epidemią koronawirusa oraz jej konsekwencjami.
Hajdarowicz rozpoczyna tekst od krytyki działalności rządu, uznając obecne decyzje za pójście na łatwiznę. W kontrze do nich przedstawia szereg postulatów, które według niego pozwoliłby Polsce poradzić sobie z kryzysem powstałym z powodu epidemii.
Jak twierdzi biznesmen, aktywność publiczna, w tym szkoły oraz zakłady pracy, powinny wrócić do działalności już po Świętach Wielkanocnych, czyli od 14 kwietnia. W miarę możliwości należałoby utrzymać jednak pracę zdalną, natomiast osoby starsze musiałyby przebywać w dalszej izolacji, aż do chwili unormowania się sytuacji. Wśród rozwiązań problemu znalazły się jednak bardziej dalekosiężne pomysły.
Według Grzegorza Hajdarowicza w rządowym programie gospodarczym na lata 2020-2023 powinny znaleźć się m.in. zawieszenie poboru podatków PIT i ZUS do końca 2020 roku, wprowadzenie odroczeń kredytowych o rok spłaty przy spłacie odsetek, zawieszenie kodeksu pracy czy skrócenie o połowę dni urlopowych w 2020 i 2021 roku. W "planie Hajdarowicza" pojawiły się również postulaty ograniczające pomoc socjalną. Chodzi o zawieszenie programu 500 plus, wstrzymanie 13. emerytur przy utrzymaniu pomocy dla osób zagrożonych skrajną biedą.
Musimy żyć, pracować i iść do przodu: dla siebie, naszych dzieci, dla naszego kraju i naszej planety. Pytanie, czy ktoś ten apel usłyszy? Czy zostanie usłyszany dopiero wtedy, kiedy wydarzy się gospodarcza katastrofa, będziemy mieli na głowie 6 mln bezrobotnych, chleb będzie kosztował 10 tys. zł, a na ulicach królować będą przestępcy i anarchia? Jeśli nastąpi apokalipsa, na wprowadzenie tych zmian może być niestety za późno. Może więc warto to przemyśleć z wyprzedzeniem?
- apeluje na koniec Hajdarowicz.